29 lat temu zastrzelono Andrzeja Zauchę. Zbrodnia do dziś budzi kontrowersje
To przypominało mafijne porachunki. Do Zauchy oddano osiem strzałów z obrzyna, czyli karabinu o obciętej kolbie i lufie. Z najbliższej odległości. Morderca opróżnił dwa magazynki na parkingu, tuż przy mercedesie należącym do artysty.
Utwory Andrzeja Zauchy wciąż cieszą się popularnościąJanusz SobolewskiAgencja FORUM
Już pierwsza kula rozerwała Zausze aortę. Kolejne trafiły go m.in. w głowę i w krocze. Jedna śmiertelnie ugodziła Zuzannę Leśniak, aktorkę, która towarzyszyła wokaliście.
Sprawca, Yves Goulais, francuski reżyser, mąż owej aktorki, od razu oddał się w ręce policji. Twierdził, że strzelał przez zazdrość. Jak można przeczytać w wydanej miesiąc temu książce: "Serca bicie. Biografia Andrzeja Zauchy", Goulais przyłapał parę trzy tygodnie wcześniej, gdy wrócił z zagranicy. Nie w sypialni. Zaucha nawet otworzył mu drzwi i próbował tłumaczyć, że Zuzanna zasłabła w teatrze, więc - jako jej przyjaciel - odwiózł ją do domu i został do rana, na wszelki wypadek.
Goulais nie uwierzył. Pobił Zauchę. Później pojechał do Francji, gdzie legalnie kupił karabin. Przemycił broń do Polski i woził ją w samochodzie, czekając na dogodny moment. Ten zdarzył się wieczorem, po spektaklu "Pan Twardowski", w którym Zaucha grał główną rolę. Leśniak debiutowała w tym przedstawieniu. Wystąpiła w roli diabełka.
Gwiazdy, które nie afiszują się z miłością
Nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że show-biznes karmi się sensacją, plotką, pikantnymi historiami i skandalem. Większość gwiazd i celebrytów jest gotowa zrobić wiele, by utrzymać zainteresowanie mediów. Są jednak i tacy, dla których ochrona życia prywatnego stanowi priorytetową wartość. W naszej galerii znajdziecie przykłady znanych par, które unikają rozgłosu, a życie zawodowe oddzielają od rodzinnego grubą kreską.
Anna Guzik od kilku lat umiejętnie łączy karierę zawodową z rolą żony i mamy trzech córek: urodzonych w 2016 roku bliźniaczek Basi i Niny oraz o rok młodszej od nich Bogny. Aktorka jest absolwentką wrocławskiej filii PWST w Krakowie. Po studiach trafiła na deski Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, jednak ogólnopolską popularność przyniosły jej role Żanety Zięby w serialu „Na Wspólnej” oraz tytułowej bohaterki w sitcomie „Hela w opałach”. W 2006 roku, w parze z Łukaszem Czarneckim, zdobyła Kryształową Kulę – najwyższe trofeum w programie „Taniec z gwiazdami”. Przy okazji treningów aktorka znacząco schudła i przeszła metamorfozę, której efekty udaje jej się utrzymać do dziś. Wiedzą o zdrowym odżywianiu dzieliła się zresztą za pośrednictwem programów telewizyjnych „Zdrowie na widelcu” i „Grzeszki na widelcu”.
Wybranek aktorki, Wojciech Tylka, jest góralem z krwi i kości i w takim właśnie stylu było urządzone wesele pary, które odbyło się siedem lat temu. Mężczyzna nie ma nic wspólnego z show-biznesem, a z zawodu jest instruktorem jazdy na snowboardzie. Para bardzo rzadko zamieszcza wspólne zdjęcia w mediach społecznościowych, nie udziela wspólnych wywiadów i stroni od branżowych imprez.
Julia Kamińska z wykształcenia nie jest aktorką (skończyła germanistykę), ale w zawodzie udało jej się zaistnieć dzięki roli Uli Cieplak w, uwielbianym przez telewidzów, serialu „BrzydUla”. Od tej pory Kamińska regularnie pojawiała się na telewizyjnym i kinowym ekranie. Mogliśmy oglądać ją m.in. w filmach „Mniejsze zło”, „Być jak Kazimierz Deyna”, „Narzeczony na niby” oraz, ostatnio, „Jak zostać gwiazdą” oraz w serialach „Singielka” czy „Reguły gry”. Teraz zaś na ekrany wraca wspomniana „BrzydUla”. Kamińska konsekwentnie od lat nie mówi wiele o swoim życiu prywatnym, a z wieloletnim partnerem – Piotrem Jaskiem – pojawia się na tzw. „salonach” tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Para poznała się ponad dekadę temu, właśnie na planie serialu, który przyniósł pani Julii popularność - Jasek z zawodu jest scenarzystą. Na początku ich relacja budziła spore kontrowersje, ponieważ zakochanych dzieli 20 lat. Być może właśnie te doświadczenia sprawiły, że para do dziś pilnie strzeże prywatności i nie wypowiada się na temat łączącej ich relacji. W jednym z wywiadów pani Julia przyznała tylko, że nie czeka na ślub, jest za to zwolenniczką związków partnerskich. Mateusz JagielskiEast News
Aktorzy poznali się w 2002 roku, na planie serialu komediowego „Kasia i Tomek”, w którym grali parę. Z czasem między nimi zaiskrzyło, a Joanna Brodzik zakończyła dla Wilczaka, trwający cztery lata, związek z Bartłomiejem Świderskim. Dwanaście lat temu na świat przyszły dzieci pary: bliźniaki Franciszek i Jan. Rodzice bardzo dbają o prywatność chłopców, np. w reklamach biorą udział z młodymi aktorami wcielającymi się w ich synów. Rodzinnych zdjęć próżno też szukać w mediach społecznościowych, które służą aktorom wyłącznie do promowania aktywności zawodowych.
Joanna Brodzik i Paweł Wilczak tworzą jeden z najbardziej tajemniczych związków w polskim show-biznesie. O tym, w jak wielkiej tajemnicy utrzymują swoje sprawy, świadczyć może mnogość artykułów pojawiających się w sieci: według niektórych z nich para jest bliska rozstania, w innych możemy z kolei przeczytać, że u aktorów wszystko w jak najlepszym porządku. - To jest tak, że ja zawsze byłem zwolennikiem tego, aby życie prywatne zostało życiem prywatnym. Nigdy tego ani ja, ani Joasia nie komentowaliśmy – mówił niedawno Paweł Wilczak.
Marta Żmuda-Trzebiatowska w pewnym momencie była chyba najpopularniejszą polską aktorką. Mogliśmy oglądać ją w licznych serialach (m.in. „Magda M.”, „Twarzą w twarz”, „Julia”, „Teraz albo nigdy”, „Blondynce” czy „Na dobre i na złe”) oraz filmach (m.in. „Nie kłam, kochanie”, „Śluby panieńskie”, a niedawno „Mowa ptaków”). W 2008 roku wzięła udział w programie „Taniec z gwiazdami”. Zresztą, przez wiele lat była związana z tancerzem Adamem Królem. Doszło nawet do zaręczyn, ale para rozstała się ostatecznie w 2013 roku.
Dziś aktorka jest szczęśliwą żoną kolegi po fachu – Kamila Kuli. Para niedawno świętowała piątą rocznicę ślubu! Z tej okazji pani Marta zrobiła wyjątek i opublikowała na swoim instagramowym profilu zdjęcie z mężem. Para bardzo strzeże swojego życia prywatnego i nie ujawnia żadnych szczegółów z nim związanych. Do tej pory nie wiadomo, jak ma na imię ich córeczka, która przyszła na świat pod koniec maja tego roku. Małżonkowie mają już trzyletniego synka Bruna. Pani Marta jest jedną z nielicznych aktorek, które zdecydowały się nie zarabiać na ciąży i przeżywać ten wyjątkowy czas w spokoju, wyłącznie z najbliższymi.
Gosia Andrzejewicz zadebiutowała na rynku muzycznym, gdy miała 20 lat. Jej pierwszy album zatytułowany po prostu imieniem i nazwiskiem został wydany niezależnie i był promowany przez single „Nieśmiały chłopak” i „Wielbicielka”. Wówczas karierą Gosi kierował jej ojciec, który porzucił pracę w zawodzie inżyniera elektronika, by zostać menadżerem córki. Nie dość, że rodzic nie odstępował młodej wokalistki na krok, to na dodatek podsycał zainteresowanie mediów w mało etyczny sposób (podkreślał np., że Gosia, wzorem Britney Spears, jest dziewicą i z seksem zamierza czekać do ślubu).
Te, dość przykre, doświadczenia na pewno miały wpływ na dzisiejszą postawę piosenkarki. Andrzejewicz ma na koncie cztery solowe albumy. W 2015 roku została po raz pierwszy mamą – ma syna Mateusza, którego ojcem jest Artur „St0ne” Kamiński. Zakochani poznali się, gdy piosenkarka miała zaledwie 18 lat. Do tej pory nie zalegalizowała swojego związku, ale nadal są razem i bardzo strzegą prywatności. Andrzejewicz raz zrobiła wyjątek i postanowiła złożyć ukochanemu życzenia urodzinowe za pośrednictwem instagrama. Napisała wtedy: - Artur jest wyjątkową osobą, która oprócz tego, że ma ogromny talent muzyczny, wrażliwość, jest po prostu prawdziwie DOBRYM i PIĘKNYM człowiekiem. Jest z tych wyjątkowych osób, które gdy coś się psuje , naprawia TO, a nie wyrzuca do kosza i za to bardzo go PODZIWIAM i SZANUJĘ.
Mimo tak aktywnego życia zawodowego i dużej rozpoznawalności gwieździe udaje się zachować prywatność. Od 2008 roku aktorka jest żoną Krzysztofa Wiśniewskiego, z którym ma troje dzieci: Zofię, Barbarę i Stanisława. Mało kto jednak wie, że miłość pani Małgorzaty i pana Krzysztofa trwa od wielu lat! Zakochani poznali się bowiem w 1996 roku… na plaży w Darłówku. Socha miała wówczas zaledwie 16 lat, a jej wybranek 19 i pracował jako ratownik. Wakacyjna znajomość dwójki nastolatków przetrwała, ale Wiśniewski nigdy nie uległ pokusie życia w blasku fleszy – z wykształcenia jest inżynierem, a jego pasją jest bieganie długich dystansów.
Małgorzata Socha jest zdecydowanie jedną z najpopularniejszych polskich aktorek. Na koncie ma role w serialach cieszących się dużą sympatią telewidzów (m.in. „Przyjaciółki”, „Na Wspólnej”, „BrzydUla” czy „Złotopolscy”) oraz w komediach romantycznych (m.in. „Śniadanie do łóżka”, „Och, Karol 2” czy „Jak poślubić milionera”). Socha gra też w reklamach telewizyjnych, chętnie bywa na branżowych imprezach, a jej instagramowy profil obserwuje w tym momencie aż 909 tys. użytkowników.
Znana z „Przyjaciółek” Anita Sokołowska ukończyła studia aktorskie w łódzkiej „Filmówce”, jednak regularną pracę przed kamerą rozpoczęła stosunkowo późno. Przez kilka lat była przede wszystkim aktorką teatralną, a za kreacje w monodramie „Komornicka. Biografia pozorna” została nagrodzona wieloma branżowymi nagrodami. Od kilku lat pani Anita cieszy się dużą popularnością i sympatią telewidzów, m.in. za sprawą roli w serialu „Na dobre i na złe”. W 2017 roku była jurorką programy „The Brain. Genialny umysł”.
Jednak aktorka nie zmieniła swojego podejścia – od ponad dekady jest związana z reżyserem, kuratorem i badaczem kultury Bartoszem Frąckowiakiem. Para poznała się podczas pracy nad spektaklem, a ich znajomość doprowadziła do rozwodu Sokołowskiej z pierwszym mężem – Rafałem Malinowskim. Zakochani do tej pory nie zalegalizowali związku, ale doczekali się wspólnego dziecka – syna Antoniego, który ma dziś siedem lat. Pani Anita tylko raz zdecydowała się powiedzieć coś publicznie o ukochanym. - Bartek zachwycił mnie swoją energią i intelektem. Jest facetem pełnym pasji, z nim nigdy nie jest nudno. Zakochałam się tez w jego dobrych oczach, jest ciepły, rodzinny – zdradziła w wywiadzie dla magazynu „Twój Styl”.
Najbardziej kontrowersyjny okazał się wyrok sądu. Za zabójstwo dwóch osób sprawca dostał 15 lat więzienia, choć oskarżyciel wnioskował o dożywocie.
Nie wykazano, że morderca chorował psychicznie. Nie była to też zbrodnia w afekcie, bo zabójca przygotowywał się do niej od trzech tygodni. Z premedytacją? Zdaniem sądu nie, choć Goulais od początku konsekwentnie twierdził, że chciał Zauchę zabić i nie żałuje, że to zrobił. Żałował, że przy okazji śmiertelnie postrzelił swoją żonę. Mówił, że został wychowany na dobrego człowieka, ale zdrada uczyniła z niego "barbarzyńcę". Zdaniem psychologów jego osobowość można było co najwyżej nazwać niedojrzałą.
Andrzej Zaucha nie był kobieciarzem. Mimo to zginął z rąk zazdrosnego mężaJacek BarczAgencja FORUM
W uzasadnieniu wyroku sędzia przewodniczący orzekł, że sprawca "zawsze był człowiekiem prawym, wysoko ceniącym odpowiedzialność, prawdę, wierność i lojalność (...) Czego nie można powiedzieć o jego żonie...". A jego czyn "choć nie był wyrazem afektu, wyrósł jednoznacznie na tle silnego napięcia emocjonalnego, gdyż - jak sam oskarżony stwierdził - na jego wielkiej miłości wyrosła wielka nienawiść". Cały proces obserwował francuski konsul. Dziennikarzy, przed kluczowymi zeznaniami, wypraszano z sali.
We wspomnianej biografii Andrzeju Zauchy o tym wybitnym artyście wypowiadają się jego przyjaciele i współpracownicy, m.in.: Andrzej Sikorowski, Krzysztof Piasecki, Włodzimierz Korcz, Alicja Majewska, Halina Frąckowiak.
Okazuje się, że wbrew obiegowym opiniom, nie był kobieciarzem. Kochał swoją żonę Elżbietę, która zmarła dwa lata przed jego śmiercią. Zabił ją nagły wylew krwi do mózgu. Po jej śmierci wokalista wpadł w rozpacz. Wtedy faktycznie zbliżył się do Zuzanny Leśniak, aktorki Teatru STU, która mówiła mu, że zamierza odejść od męża. Spotykali się, ale Zaucha dbał, by nie rzucało się to w oczy. Leśniak miała rozmówić się z mężem. Nie zdążyła. I nie jest pewne, czy chciała. Z książki wynika, że to ona sprokurowała "przyłapanie" jej i Zauchy przez Goulaisa, by sprawa rozwiązała się sama.
Zaucha został zamordowany, ale utwory, które wykonywał, wciąż są popularne. Sięgają po nie inni wykonawcy, m.in. Janusz Szrom, Kasia Moś, Piotr Cugowski, Marek Piekarczyk, Kamil Bednarek, Kuba Badach. Co roku w Bydgoszczy odbywa się festiwal imienia Andrzeja Zauchy. Za życia tego artysty wielu wybitnych kompozytorów i tekściarzy pisało piosenki specjalnie dla niego.
Kilka miesięcy po feralnej dacie, 10 października 1991 roku, miał nagrać drugą płytę z big bandem Wiesława Pieregorólki, kompozytora przeboju "C'est la vie - Paryż z pocztówki". Gdy zginął, miał 42 lata.