Afera dubajska: to o niej wiemy. Stawki dziewczyn i zakres ich obowiązków
„Afera dubajska” od lat niezmiennie szokuje i budzi zainteresowanie społeczeństwa. Co jakiś czas do informacji publicznej przedostają się kolejne doniesienia, dotyczące procederu. Nazwiska „dubajek” wciąż trzymane są w tajemnicy. Media spekulują, które kobiety godziły się spełniać najbardziej obrzydliwe zachcianki szejków w zamian za pieniądze i luksusowe akcesoria. Co wiadomo o aferze dubajskiej?
Afera dubajska wyszła na jaw w 2014 roku
O aferze dubajskiej zrobiło się głośno w 2014 roku, kiedy autorzy bloga TagTheSponsor przeprowadzili akcję mającą na celu ujawnić, kim są i jak działają instagramowe modelki, które za ogromne pieniądze spełniają najbardziej obrzydliwe zachcianki bogaczy. Podszywając się pod organizatorów seks-wyjazdów, kontaktowali się z celebrytkami z różnych stron świata. W ten sposób dowiadywali się, które z nich biorą udział w procederze i jak on przebiega. Autorzy akcji dotarli również do bogaczy, którzy korzystali z usług luksusowych prostytutek. Publikując rozmowy i screeny sprawili, że afera dubajska wyszła na jaw i wstrząsnęła opinią publiczną.
To zwykła prostytucja w ich wykonaniu. Równie dobrze mogłyby pod zdjęciami zamieszczać oceny, które wystawili im klienci. Jesteśmy za prostytucją, ale nie akceptujemy kobiet, które sprzedają swoje ciało i patrzą z góry na tych, którzy żyją "zwykłym życiem". Nie mamy też nic przeciwko normalnym związkom z bogatymi mężczyznami. Niestety te "modelki" żądają pieniędzy i uwagi, ale nigdy nie pokażą, skąd to wszystko mają. Ludzie ciągle pytają nas, dlaczego to robimy: dla zabawy, żeby otworzyć ludziom oczy. Młode dziewczyny patrzą na te zdjęcia pełne blichtru i luksusu, ale nie wiedzą, że wszystko, co widzą na profilach "Instagram models", ma swoją cenę
Afera dubajska: Polki zajmowały się luksusową prostytucją
Screeny opublikowane przez TagTheSponsor zawierały również rozmowy z Polkami, które chętnie godziły się na seks-wyjazdy. Według informacji ujawnionych przez autorów akcji polskie "dubajki" miały towarzyszyć szejkom z królewskiej rodziny Zjednoczonych Emiratów Arabskich podczas rejsu na Saint Tropez.
Sprawą zajął się dziennikarz śledczy Piotr Krysiak. Po zapoznaniu się z zebranymi przez prokuraturę dowodami oraz aktami sprawy napisał książkę pod tytułem "Dziewczyny z Dubaju". Autor utaił nazwiska "dubajek". Zmienił również imiona luksusowych prostytutek z Polski.
Afera dubajska: Seks-menadżerowie szukali chętnych dziewczyn na Instagramie
Afera dubajska dzięki sprawnemu mechanizmowi działania seks-menadżerów długo pozostawała tajemnicą. Osoby odpowiedzialne za "dostarczanie" luksusowych prostytutek najczęściej wyszukiwały je, przeglądając media społecznościowe. Brały pod uwagę dziewczyny, które odważnie eksponowały ciało, chętnie podróżowały, kochały luksus i lubiły chwalić się swoim statusem materialnym. Czasami seks-menadżerowie i seks-menadżerki otrzymywali dane potencjalnych kandydatek od pracowników agencji i fotografów.
Polscy sutenerzy, biorący udział w aferze dubajskiej, trzymali wyjazdy w ścisłej tajemnicy. Nawiązali kontakt z arabskimi milionerami i miliarderami. Wśród klientów znajdowali się również oligarchowie i przedstawiciele rodziny królewskiej.
Seks-wycieczki organizowane były nie tylko do Dubaju
Afera dubajska nie rozgrywała się jedynie w Dubaju. Seks-wycieczki organizowane były również do innych zakątków świata. Między innymi do Cannes, Saint-Tropez, na Ibizę, do Londynu, Bejrutu, Barcelony, Grecji, Monako, Genewy, Maroka, Singapuru, Tajlandii, Madrytu, czy nawet Berlina.
To należało do obowiązków "dubajek"
Dziewczyny godziły się na wcześniej przedstawione im warunki. Najczęściej nocowały w pięciogwiazdkowych hotelach. "Dubajki" podczas seks-wyjazdów brały udział w luksusowych przyjęciach. Spędzały czas w arabskich willach i na jachtach. Towarzyszyły milionerom podczas ekskluzywnych imprez. Współżyły z klientami i brały udział w zaplanowanych orgiach.
Do zadań "dubajek" należało zaspokajanie najbardziej obrzydliwych fetyszy klientów. W grę wchodziły nawet koprofilia (obcowanie ze stolcem partnera) czy też urofiilia. W zamian za posłuszeństwo i wyłączność dostawały pieniądze, ale również prezenty - drogie ubrania, gadżety, akcesoria i dodatki.
Dziewczyny miały być czyste, piękne, pachnące i wypoczęte. W żadnym razie nie mogły się pojawiać same na dyskotekach i w klubach czy puszczać się z innymi mężczyznami
"Dubajki" wiedziały, na czym polega ich "praca"
Jakiś czas temu portal Pudelek opublikował relację jednej z dziewczyn, która uczestniczyła w aferze dubajskiej. Według doniesień portalu Magda została wysłana przez seks-menadżerkę do Genewy. Kobieta w rozmowie z Pudelkiem zapewniła, że "dubajki" wiedziały, na czym polega ich "usługa" i po co udają się w podróż. Dziewczyny nie stawiały oporu, spełniały oczekiwania klientów.
Pobyt wyglądał tak, że spędzałyśmy z nimi wieczory, ale nie wszystkie, co 2-3 dni. Imprezy w willi przy basenie, wyjścia do klubu, dyskoteki, restauracje. Oprócz tego było współżycie - ja tylko współżyłam z tym o imieniu Bilal - 2,3 razy. Żadna z dziewczyn nie była zaskoczona uprawianiem seksu, bo to było od początku jasne
Tyle zarabiały "dubajki"
Stawki, które proponowano dziewczynom, musiały być wyjątkowo kuszące. Podczas prowokacji autorzy bloga TagTheSponsor, chcąc "zwerbować" kilkanaście polskich modelek, zaproponowali każdej z nich po 25 tysięcy dolarów (około 100 000 złotych) za pięciodniowy wyjazd. Była to jednak jedynie prowokacja. Autor książki "Dziewczyny z Dubaju, dziennikarz śledczy Piotr Krysiak, także mówi o kwotach.
Proponowano dziewczynom po 500 euro dziennie za wyjazd. Zwykle każda z dziewcząt zarabiała tyle samo, bez względu na to, czy uprawiała z kimś seks. Według innego cennika, proponowano dwieście dolarów za towarzystwo, a jak będzie seks, to dodatkowe dwieście. Na jednym z wyjazdów jedna z modelek zarobiła 200 tysięcy euro!
"Dubajki" pochodziły z różnych środowisk
Autor książki nie ujawnił w niej tożsamości kobiet zamieszanych w proceder. Nazwiska "dubajek" nadal pozostają tajemnicą. Wiadomo jednak, że luksusową prostytucją zajmowały się zarówno polskie studentki, jak i celebrytki - aktorki, piosenkarki, modelki. Piotr Krysiak zaznacza, że lista jest długa i zadziwiająca.
W gronie prostytutek znalazły się menedżerka największego polskiego banku, stewardesa arabskich linii lotniczych, kilka pielęgniarek, ekspedientka centrum handlowego, absolwentki filologii na Uniwersytecie Warszawskim, pedagogiki, marketingu, anglistyki, ekonomii, turystyki. Jedna z nich wygrała nawet konkurs Miss Polonia, druga zdobyła kilka europejskich tytułów, inna była uczestniczką popularnego programu Top Model, kolejna zagrała epizod w filmie Sfora, a jeszcze inna, jak pisała prasa, została dziewczyną popularnego serialowego aktora
"Dubajki" wypowiadają się anonimowo
Gdy afera dubajska przedostała się do informacji publicznej, o potencjalnych "dubajkach" zrobiło się głośno. Kobiety mające świadczyć sługi seksualne, usunęły konta z mediów społecznościowych. Razem z profilami zniknęły także zdjęcia z egzotycznych podróży, które mogłyby świadczyć o tym, że brały udział w seks-wyjazdach. Gdy sprawą zajęła się prokuratura, większość kobiet wyparło się znajomości z potencjalnymi sutenerkami: Joanną B. (w 2013 r. została skazana za sutenerstwo na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata), Emilią P. oraz Karoliną Z.
Miały chłopaków, partnerów, a niektóre nawet mężów i dzieci. Żaden z nich nie wiedział, co naprawdę robi jego wybranka. Większość twierdziła, że jeździ na sesje fotograficzne, targi motoryzacyjne czy budowlane. Nawet kilkutygodniowy pobyt w kurorcie pełnym milionerów potrafiły wytłumaczyć akcją promocyjną ekskluzywnych marek, podczas której miały jedynie prezentować ubrania czy rozdawać ulotki
Producenci filmu "Dziewczyny z Dubaju" chcą ukazać skalę problemu
Afera dubajska powraca za sprawą premiery głośnego filmu "Dziewczyny z Dubaju". Produkcja już wkrótce ma trafić do polskich kin. Film ujawnia kulisy skandalu, który przed laty wstrząsnął polskim show-biznesem. Producentką kreatywną przedsięwzięcia jest Dorota "Doda" Rabczewska. W filmie zobaczymy między innymi: Paulinę Gałązkę, Katarzynę Figurę, Jana Englerta, Beatę Ścibak-Englert, Katarzynę Sawczuk, Olgę Kalicką, Annę Karczmarczyk i Józefa Pawłowskiego.
Prace dokumentacyjne miały zająć producentom aż 2 lata. Szczegóły dotyczące afery dubajskiej, które mają zostać przedstawione na ekranie, szokują. Kontrowersje wywołał już sam zwiastun produkcji. Podczas śledztwa, przeprowadzonego na potrzeby filmu udokumentowano ponoć rozmowy i wiadomości, które mogą rzucić nowe światło na wydarzenia. "Dziewczyny z Dubaju" mają pokazać także skalę procederu.
***
Przeczytaj również:
Dagmara Kaźmierska baluje w Dubaju! Ale luksus!
Zobacz również: