Brytyjska rodzina królewska w Polsce
Jej Królewska Mość Elżbieta II złożyła w Polsce jedyną wizytę i - zgodnie z protokołem - więcej nas nie odwiedzi. Za to przedstawiciele jej rodziny i owszem: składali nam wizyty i książę Karol i księżniczka Anna i książę Kentu.
Kłopot z księciem Karolem polskie MSZ miało jeszcze zanim wylądował on w Warszawie. Otóż protokół dyplomatyczny nie przewidywał pozycji "książę" wśród odwiedzających nasz kraj. Co za tym idzie, nie bardzo było wiadomo, jakie grzeczności i honory przysługują księciu Walii.
Radę w radę wymyślono, że ks. Karol otrzyma oprawę wizyty przynależną... premierowi. Od momentu znalezienia się w polskiej strefie powietrznej, książę, dla protokołu dyplomatycznego, przestawał być księciem, a stawał się... szefem rządu. Nie wiadomo, czy sam książę dowiedział się o tej zmianie. Ale można oczekiwać, że nie bardzo przypadła by mu do gustu. W końcu premierzy przychodzą i odchodzą, a monarchia trwa...
"I znów księżniczka Anna spadła z konia" - śpiewała swego czasu Ewa Bem. Czy to za sprawą tej piosenki, czy występów olimpijskich Anny w konkurencji Wszechstronny Konkurs Konia Wierzchowego (WKKW), ta właśnie przedstawicielka królewskiego rodu Windsorów, stała się niezwykle w Polsce popularna. Jej wizyta wzbudzała ogromną ciekawość. Dodatkowo - program przewidywał też odwiedziny przez Jej Książęcą Mość miejsca odosobnienia w areszcie na ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Wizyta i owszem, odbyła się, ale o mały włos nie skończyła się skandalem...
Księżniczka, która wśród licznych organizacji charytatywnych patronowała też opiekującej się więźniami, uznała za szykanę wobec osadzonych, jedzenie przez nich... suszonej kiełbasy. Otóż ci więźniowie, którzy otrzymywali paczki z domu, suszyli sobie kiełbasę na blendach zakrywających okna celi. Był to ich przysmak i tego nie mogła pojąć księżniczka. No, bo jak jeść coś, czym można by wbijać gwoździe w ścianę? Zażądała wyjaśnień od naczelnika więzienia, który niemalże na klęczkach, zapewniał ją, że nie jest temu winny... Nie do końca przekonana Anna nie drążyła dalej tematu.
Edward Windsor, książę Kentu, starszy dystyngowany pan, odwiedził stacjonującą w Wesołej 1 Warszawską Brygadę Pancerną im. Tadeusza Kościuszki. Marzeniem księcia, absolwenta elitarnej Akademii Wojskowej w Sandhurst i marszałka polnego, była przejażdżka radzieckim czołgiem. Podstawiono mu nowiutki T 54. Ale książę miał problem z odpaleniem pojazdu. Pomagali mu nasi czołgiści. W końcu rzecz się udała, książę szczęśliwy jechał i manewrował czołgiem na poligonie.
Kiedy skończył, pancerniacy stanęli na wysokości zadania: tuż przed księciem zaparkował czołg z przymocowaną do lufy tacą z kuflami zimnego piwa. Nie uroniono nawet kropelki... Ale "cheers", czyli "na zdrowie", wypili tylko książę i szef jednostki. (PAP Life)
autor/edytor: Zbigniew Krzyżanowski