Down the road. Zespół w trasie
Zespół Downa dotyka jedną na 700 osób. To jeden chromosom więcej, który zmienia wszystko. „Down the road. Zespół w trasie” opowiada o szóstce młodych osób z zespołem Downa, które wraz z Przemkiem Kossakowskim ruszają w podróż po sześciu krajach.
Zmierzą się ze stereotypami, które często określają ich jako niesamodzielnych i wymagających opieki. Jacy są w rzeczywistości?
Bohaterowie programu będą mieli szansę przeżyć po swojemu to, co wielu uznaje za oczywiste i naturalne. Z pomocą Przemka spróbują odnaleźć się w niby codziennych, ale dla nich zupełnie nowych sytuacjach.
Czy uda im się przełamać własne obawy i ograniczenia? Zdecydować na lot helikopterem czy spacer na wysokości?
W dwunastoodcinkowej serii widzowie poznają ich szczere i niefiltrowane podejście do życia, związków, intymności czy pracy.
W jednym z wywiadów Kossakowski podzielił się z fanami pozytywną historią. Michała, uczestnika niezwykłej podróży, spotkała miła niespodzianka. W jednym z odcinków w dniu jego imienin, za pośrednictwem internetu życzenia złożyła mu jego idolka - Martyna Wojciechowska. Znana podróżniczka osobiście wspiera program Przemka Kossakowskiego. Ciekawe, czy gospodarz produkcji jest zazdrosny o popularność swojej partnerki?
Należy wyraźnie podkreślić, że zespół Downa nie jest chorobą, a niepełnosprawnością - rodzajem inwalidztwa, zaburzeniem rozwojowym, które cechuje niższy potencjał intelektualny.
Niekiedy współwystępują z nim wady towarzyszące. Ale nie da się nim zarazić (są tacy, którzy wierzą w taką możliwość), nie można też "chorować na zespół Downa", ani nikogo "wyleczyć" z upośledzenia umysłowego, zawsze jednak można, a raczej trzeba, osoby nim dotknięte rehabilitować, stymulując ich rozwój oraz leczyć wady i zaburzenia dodatkowe, jeśli takowe występują.
Dzieciom z tym rozpoznaniem nabywanie nowych umiejętności, od gryzienia po naukę czytania, przychodzi z większą trudnością - muszą się dużo bardziej postarać i wykonać większą pracę, by zdobywać te sprawności, które ich rówieśnicy wydają się po prostu mieć.
Każdy sukces jest więc liczony podwójnie.