Dzień Kobiet w PRL i dziś
Kiedyś były goździki, rajstopy, mydełka i ordery. Dziś są czekoladki i tulipany albo róże. 8 marca kobiety obchodzą swoje święto.
W czasach PRL było to święto obchodzone oficjalne. We wszystkich zakładach pracy panie były honorowane wspomnianymi goździkami, rajstopami i mydełkami, a czasami też orderami. Przy ówczesnych brakach na rynku nie było to wcale źle widziane...
Wszystko odbywało się z należytą celebrą: przedstawiciel dyrekcji, rady zakładowej i głównej księgowej odwiedzali panie, dziękowali im za ciężką prace i wręczali upominki. Wszystko musiało być pokwitowane, tak, aby zgadzał się stan funduszów przeznaczonych na święto.
Po odzyskaniu niepodległości dla wielu 8 marca miał odejść w mroki dziejów. Wszak to święto komunistyczne i nie powinno już być obchodzone - argumentowali. Jednak obyczaj przetrwał. Ba, dla wielu panów to właśnie 8 marca jest świętem zakochanych, a nie żadne tam amerykańskie Walentynki...
Dziś panie tego dnia wydają się jakby piękniejsze, bardziej promienne, może nawet docenione. Ba, czasem nawet niektóre firmy wysupłują resztki funduszu socjalnego i fundują swoim pracownicom... No nie, nie rajstopy czy mydełka, ale kwiatek (tulipan) i coś słodkiego albo bilet do teatru.
Kiedyś kobieta - jedynie puch marny - dziś często robot wielofunkcyjny z umiejętnościami największego stratega łączy wszystkie zadania domowe. Jednak o swoich wartościach i zasługach panie słyszą często tylko ten jeden raz w roku...
A ponoć tak naprawdę nie chodzi im o stąpania po płatkach róż, codzienne romantyczne kolacje czy kwiaty. Wystarczy podanie porannej kawy, podziękowanie, za pyszny obiad, i uważne słuchanie...
Wszystkiego dobrego!