Instagramowe pozy, które wyszczuplają

Co jest dla ciebie ważniejsze: wyglądać dobrze, czy czuć się dobrze? - takie pytanie postawiła pod jednym ze swoich zdjęć na Instagramie Chessie King. Dziś King walczy z internetowymi trollami i pokazuje, że nie warto poddawać się nieustannej krytyce.

Zdjęcia zamieszczane na Instagramie często mają niewiele wspólnego z rzeczywistością
Zdjęcia zamieszczane na Instagramie często mają niewiele wspólnego z rzeczywistością 123RF/PICSEL

"Jesteś za gruba", "powinnaś poćwiczyć ramiona, są zdecydowanie za grube", "twoje nogi są tak grube, to straszne", "masz wąsy zamiast brwi", "jak się uśmiechasz nie masz ust" - to zaledwie kilka komentarzy, jakie otrzymywała Chessie King w odpowiedzi na swoje Instastory czy publikowane zdjęcia. Blogerka szybko postanowiła się z nimi rozprawić. Odpowiedziała na każdy komentarz przerabiając tak swoje zdjęcia, aby odpowiadały ideałowi. Efekt - stworzyła idealną karykaturę, a i ta nie znalazła zbyt wielu fanów.

Wniosek? Nie ma sensu próbować dopasować się do wymagań tych, którzy nas krytykują. Nawet, jeśli osiągniesz "ideał" zawsze coś będzie nie tak. "Jeśli będziemy zmieniać nasze ciało dla każdego internetowego trolla, staniemy się potworami. Niezależnie od tego czy masz 23 obserwatorów czy trzy miliony, nikt nie powinien być wystawiany na internetowy hejt" - napisała na swoim koncie Chessie King.

Hejt, z jakim spotkała się King zachęcił ją do jeszcze jednego przedsięwzięcia. Modelka i blogerka porównuje swoje zdjęcia - te, które trafiają na Instagrama z idealną pozą i te, które oddają rzeczywistość. Blogerka postanowiła zderzyć ze sobą dwa światy - ten, który obserwujemy w internecie i ten, w którym żyjemy na co dzień.

"Chciałam wam tylko przypomnieć, jak odpowiednia poza może zmienić waszą sylwetkę. Myślę, że wszyscy pozujemy i próbujemy wypaść na zdjęciach jak najlepiej. Mam jednak nadzieję, że zdjęcia, które pokazuję, sprawią, że poczujecie się choć trochę normalnie" - przyznała. Ma również nadzieję, że dziewczyny, które ją obserwują poczują się choć trochę lepiej we własnej skórze.

"Taka jestem, tak wygląda moje ciało. Bez wyszczuplających filtrów, bez światła, które wysmukla. Jeszcze kilka lat temu nie odważyłabym się opublikować takich zdjęć, wtedy zależało mi na tym, żeby być najsmuklejszą jak to tylko możliwe, chodziłam na siłownię tak często jak tylko mogłam i liczyłam każdą kalorię" - przyznaje King.

King występowała w zawodach bikini fitness. Zachętą do udziału w nich była chęć sprawdzenia, jak bardzo można zmienić swoje ciało. Na początku była to zwykła ciekawość, pasja - zdobywanie wiedzy na temat odżywiania, diety i treningów, potem, jak przyznała w jednym z wywiadów, stało się to niezdrową obsesją doskonałości.

"Nawet, kiedy byłam bardzo szczupła, kiedy trenowałam najwięcej i jadłam najmniej, zakrywałam swoje ciało, bo wydawało mi się dalekie od ideału. Dziś moim priorytetem jest czuć się dobrze i pewnie w swoim ciele. Nie jesteśmy lalkami Barbie, jesteśmy ludźmi i mamy prawo czuć się dobrze" - wspomina. Dziś modelka z przymrużeniem oka patrzy na siebie i swoje ciało, jeszcze większy dystans ma do tego, co widzi w sieci i zachęca wszystkich do nabrania właśnie takiego zdrowego dystansu. (PAP Life)

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas