Junior sam w domu
''Puk, puk. Kto tam? Junior. Czyli kto? No właśnie.''

Autora tej książki znamy chyba wszyscy. Macaulay Culkin to Kevin, który wykiwał nowojorskich opryszków, bohater filmów "Kevin sam w domu", "Richie, Rich", "Wszyscy święci" oraz wielu innych.
Otóż właśnie - Macaulay Culkin daje do zrozumienia, że wydaje nam się tylko, że jest naszym dobrym znajomym z podwórka, że wiemy o nim wszystko, bo widzieliśmy "Kevina w Nowym Jorku" sto razy.
"Junior sam w domu albo Oskar de la Mancha, Rycerz Nieasertywnego Oblicza i Ludzie, których lubię najmniej w wirze myśli obłędnym" to swoisty pamiętnik autora. Nie znajdziemy tu jednak ploteczek z życia hollywoodzkiego światka, czy smaczków dotyczących realizacji filmów z jego udziałem.
Książka jest swego rodzaju terapią bohatera, ''zbiorem myśli i wspomnień; tego, co lubię, i tego, czego nie lubię''. Tytułowy Junior rozprawia się ze swoim dzieciństwem, które szybko się skończyło, a które nadal tkwi, jak zadra w dorosłej głowie. Za jednym zamachem rozprawia się ze wszystkimi i wszystkim, co przez lata mu przeszkadzało, drażniło, sprawiało kłopot - za radą psychoterapeuty robiąc listy.
Zresztą wkraczając w świat bohatera, mamy wrażenie ciągłego uczestnictwa w spotkaniu psychoterapeutycznym. Jak byśmy zostali wciągnięci w "wir myśli obłędny", zresztą na własne życzenie, bo po drodze mamy do przebrnięcia kilka testów. I nie do końca wiadomo, jaki jest wynik tej terapii, bo historia kończy się kilka razy.
AP
INTERIA.PL jest patronem medialnym książki.