Konała miesiącami w kojcu. Tragiczna historia Diany
Diana była miesiącami przetrzymywana w skandalicznych warunkach: w zimnie, wśród zbutwiałych desek, bez schronienia i prawie bez pożywienia. Została zagłodzona, za co jej właściciel i opiekunowie odpowiedzą przed sądem 26 września.
Sprawą psa zajmują się od początku inspektorki z, działającej od 5 lat, fundacji Psia Ekipa. Gdy jedna z nich pojawiła się na posesji opiekunów psa, było już za późno. Dziś walczą o sprawiedliwość i wysoki wymiar kary dla oprawców Diany - młodego psa, którego ludzie skazali na powolną śmierć głodową. Sekcja zwłok wykazała, że organizm był silnie wyniszczony, co doprowadziło do niewydolności wielonarządowej, poprzedzonej długą agonią.
Na początku nic nie zapowiadało tragedii. Gdy Diana była szczeniakiem, mieszkała w domu. Do budy trafiła już jako dorosły pies. Najgorsze zaczęło się jednak wraz z wyprowadzką jej właściciela. Opiekę nad zwierzęciem mężczyzna powierzył siostrze i jej partnerowi. Ci z kolei w ogóle nie wywiązywali się ze swoich obowiązków. Z ich zeznań wynika, że nie chcieli zajmować się Dianą, ale co 2,3 dni dostarczali jej pożywienie. Tymczasem właściciel odciął się zupełnie od swojego psa i zamieszkał w innym miejscu.
Zwierzę pozostawione samo sobie (z sekcji zwłok jednoznacznie wynika, że doszło do zagłodzenia, wersja o karmieniu co 2 dni wydaje się zatem mało prawdopodobna), słabło. Doszło do spadku odporności i wspomnianego wyniszczenia organizmu. Diana nie tylko została pozbawiona jedzenia, ale także schronienia - była zamknięta w kojcu i narażona na chłód. Do jej śmierci doszło w lutym tego roku.
Inspektorki z Psiej Ekipy otrzymały wcześniej zgłoszenie o, wyglądającym na zabiedzonego, psie, przebywającym w miejscowości Chybie na Śląsku Cieszyńskim.
- Niestety, prawie wszystkie zgłoszenia brzmią tak samo - mówi jedna z nich. Dostajemy informację o chudym psie, trzymanym na łańcuchu. Bardzo ciężko nam ocenić, gdzie musimy zjawić się natychmiast, a z którą sprawą możemy poczekać kilka dni. Właściciel Diany otrzymał numer telefonu do naszej fundacji, ale nigdy nie zadzwonił. Gdyby to zrobił, zaczęłybyśmy poszukiwania nowego domu dla suczki.
Drugie zgłoszenie otrzymały, gdy było już za późno. Usłyszały przez telefon, że Diana jest już najprawdopodobniej martwa i została zagłodzona. Błyskawicznie pojawiły się na miejscu i zażądały odkopania zwłok. Dzięki temu udało się przeprowadzić sekcję, która potwierdziła zakładany, czarny scenariusz.
- Kiedy opiekun odkopał zwierzę, naszym oczom ukazał się straszny widok: wystające żebra, miednica. Nie miałyśmy wątpliwości, co się stało - mówi inspektorka. Dlatego zdecydowałyśmy się walczyć o ukaranie właściciela psa oraz jego opiekunów.
Najwyższą możliwą karą za znęcanie się nad zwierzętami jest 5 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Jednak sądy rzadko decydują się na karę więzienia dla oprawców zwierząt: dominują grzywny oraz wyroki w zawieszeniu. Właściciel i opiekunowie Diany nie przyznają się do winy.