Moja klasyczna paranoja
Po wieloletnim milczeniu Steffen Möller ujawnia swoją tajemnicę - oto jego wyznania słuchającego inaczej!
- Do you want a sausage?
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Kiełbaskę - ktoś chce dać zupełnie obcemu człowiekowi kiełbaskę? Moja rodaczka Sabine nigdy w życiu by się na to nie zdobyła.
- Yes...
Wręczyła mi świeżo upieczoną kiełbasę, po czym ja, zebrawszy się na odwagę, jaka mi jeszcze pozostała, zapytałem ją, skąd pochodzą.
- From Cracow, Poland.
Byli to studenci historii sztuki.
- I see, Poland. - Po raz pierwszy tego wieczora na mojej twarzy zagościł uśmiech. - Can you tell me, what means "tak"?
Zanim jednak moja nowa znajoma zdążyła odpowiedzieć, złapał ją wpół student w okularach.
- It means "yes". - Wyciągnął do mnie rękę. - Hi, I'm Grzegorz. Can you say: "W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie?".
- Pardon? We Szczebrze... Can you repeat it?
Niestety nigdy już nie spotkałem tych studentów, nawet wtedy, gdy przez osiem miesięcy mieszkałem w Krakowie. Szkoda. Chciałbym im podziękować za pierwszą lekcję polskiej gościnności i - przy okazji - bezbłędnie wyrecytować szczebrzeszynowy łamaniec. Nauczyłem się bowiem na pamięć nie tylko pierwszych dwóch wersów, które zna każdy Polak, lecz całe dziesięć strof. Biada temu Polakowi, który mnie dziś niewinnie poprosi: "Powtórz proszę, w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie...". Niech spada na trzcinę i tam sobie brzmi.
Decydujące niegdyś pytanie "W co wierzysz?" brzmi dzisiaj: "Czego słuchasz?". I tak oto klasyka jawi się jako muzyka grana przez sztywniaków we frakach dla starców czy kujonów. Steffen Möller, opisując swoje klasyczne uniesienia, staje się niepostrzeżenie oryginalnym orędownikiem zagrożonych dóbr kultury.
Wygraj książkę!
Steffen Möller
Moja klasyczna paranoja