Niewolnice tradycji
Kamienowane za niewierność, obrzezane czy zakrywane od stóp do głów kobiety jawią się w świetle kultury europejskiej jako niemal bezwolne istoty, nie tylko pozbawione istoty kobiecości, ale niemal człowieczeństwa, bo wolności.
135 mln obrzezanych kobiet
Na świecie żyje niemal 135 mln obrzezanych kobiet. W niektórych kręgach ból związany z obrzędem uważany jest za oczyszczający. Zabieg jest szeroko praktykowane w Afryce, spotykany na Bliskim Wschodzie i w południowej Azji. Codziennie dokonuje się około 6 tys. zabiegów, a każdego roku w samej Afryce poddaje się mu 2 miliony dziewcząt, przeważnie pomiędzy 4. i 15. rokiem życia.
Infibulacja może polegać, poza usunięciem genitaliów, także na zaszyciu warg sromowych z pozostawieniem niewielkiego otworu rozcinanego przed nocą poślubną, czasem przez męża - tzw. obrzezanie faraonów - który to zabieg praktykowany jest w Sudanie i Somalii. Wykonują go starsze kobiety, przeważnie akuszerki (w Somalii określane midgaan - zalicza się je do kasty nietykalnych, gdyż pochodzą z plemienia, które nie wywodzi się bezpośrednio od Mahometa). Zabiegu dokonuje się zazwyczaj nożem, a za środek gojący służy np. papka z mirry.
Nieczysta i rozpustna
Waris Dirie, Somalijka, której siostra zmarła na skutek obrzezania, w książce "Córka nomadów" wspomina, że sama błagała matkę, aby poddała ją zabiegowi obrzezania, gdyż była przekonana, że dopiero to uczyni ją naprawdę czystą dziewicą.
Wykonywanie zabiegu, który w Europie praktykowany jest powszechnie wśród emigrantów, przede wszystkim tych z krajów afrykańskich, jest zakazane pod karą więzienia w Szwecji, Norwegii i Wielkiej Brytanii.
W Kenii pomimo zagrożenia karą jednego roku więzienia zwyczaj jest wciąż żywy, głównie wśród wieśniaków. Szacuje się, że obrzezaniu poddawana jest tam ponad połowa dziewcząt, a na prowincji do 95 proc. z nich. Rytuał jest jednym z głównych powodów wysokiej śmiertelności wśród afrykańskich kobiet.
Rozumiejący kulturowe i rytualne podłoże zabiegu lekarze europejscy proponują zabieg alternatywny - nakłucie igłą znieczulonej poprzez zamrożenie łechtaczki, co nie jest jednak akceptowane przez wszystkich zwolenników dokonywania obrzezania.
Jak kodeks nakazuje
W Iranie toczy się ostatnio dyskusja na temat tego, co mogą, a czego nie mogą włożyć na siebie Iranki. W związku z upałami kobiety odsłaniają więcej, niż pozwala prawo. W ramach walki z modnymi obcisłymi płaszczami i zbyt krótkimi spodniami codziennie aresztuje się w Iranie dziesiątki kobiet, m. in. podczas "nalotów" na centra handlowe.
Niedawno pewna Iranka spędziła w areszcie dwa dni tylko dlatego, że podczas parkowania samochodu z głowy ześlizgnęła się jej chusta. Areszt opuściła po wpłaceniu przez męża ponad tysiąca dolarów kaucji. Oczekuje na proces. Za popełnione wykroczenie grozi jej kara chłosty.
Irańskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przygotowuje specjalny dokument określający, co mogą nosić kobiety. Regulacje będą prawdopodobnie dotyczyły takich szczegółów jak długości płaszcza, legalności sandałów czy kolczyków.
Konserwatywni duchowni obarczają niemoralne stroje za rosnącą liczbę gwałtów. Niektórzy eksperci upatrują w ostatnich wydarzeniach sygnałów o zaostrzeniu islamskiego reżimu po zwycięstwie konserwatystów w lutowych wyborach parlamentarnych.
Obowiązek czy podkreślanie zalet ducha?
Nie wiadomo, skąd wzięły się tradycyjne okrycia muzułmanek. Hidżab, czyli charakterystyczne nakrycie głowy (perski czador, turecki czarczaf), pojawiło się na Bliskim i Środkowym Wschodzie na długo przed Mahometem - wtedy stanowiło element ubioru arystokratek. Dziś jego noszenie uważane jest za przykry obowiązek albo za możliwość podkreślenia zalet ducha. Nakazu zakrywania twarzy próżno szukać w Koranie. Wspomina raczej o "prawie nakazującym kobiecie zakrywanie ciała i zachowanie skromności".
Albo w domu, albo na cmentarzu