Nowa wizja Jackowskiego. Jasnowidz już nie ukrywa: "To nie są przypadki!"
Krzysztof Jackowski podzielił się nowymi spostrzeżeniami na swoim kanale. Punktem wyjścia do rozważań był wynik meczu Francja – Polska (3:1) na mistrzostwach świata w Katarze. Znany jasnowidz podzielił się swoimi obawami na 2023 rok, jak i przyznał, pewne zdarzenia w naszym życiu nie są zwykłym zbiegiem okoliczności. – A co, jeśli tamten wymiar istnieje? – pyta zagadkowo Jackowski.
Spis treści:
Słynny jasnowidz Krzysztof Jackowski regularnie dzieli się w sieci swoimi wizjami dotyczącymi przyszłości. W transmisjach w serwisie YouTube zdradza swoje przemyślenia na różne tematy, jak i to, co może wydarzyć się niebawem.
Jego wizje zazwyczaj napawają lękiem. Tak było również i tym razem. A punktem wyjścia do rozważań stał się... wynik meczu Francja - Polska (3:1) podczas mistrzostw świata w Katarze.
Kibice by mu nie wybaczyli? Jackowski mówi wprost
Jasnowidz podkreślił, że od zawsze bał się publicznie podawać wynik meczu. Przyznał, że kibice nie wybaczyliby mu, gdyby się pomylił. Jackowski przyznał, że mecz to ogromne emocje, a fani piłki bardzo mocno przeżywają to, co dzieje się na boisku.
Zwrócił uwagę, że o pomyłkę w tym przypadku nietrudno - "mecz to coś impulsywnego, gra w nim wiele osób", a do tego dochodzą emocje kibiców. Jasnowidz powiedział, że przy odpowiednim skupieniu "jest możliwość poczucia wyniku meczu" albo przynajmniej tego, która drużyna wyjdzie z rozgrywki zwycięsko.
Jackowski na swoim kanale podzielił się wiadomością, że wynik meczu Francja-Polska udało mu się przewidzieć. O szczegółach można posłuchać więcej w relacji, która pojawiła się na kanale Jackowskiego w serwisie YouTube.
Ten wynik nie był przypadkowy? Jasnowidz zabiera głos
Wynik meczu był jedynie punktem wyjścia do kolejnych interesujących rozważań Jackowskiego. Jasnowidz podzielił się z internautami również historiami z życia prywatnego.
- Jeśli mecz piłki nożnej to rzeczywiście suma wielu przypadkowych ruchów, emocji i nie można mówić o przeznaczeniu... Czyżby? Bramka dla Polski w doliczonym czasie... Zastanawia mnie, czy my wszyscy żyjemy w filmie. Kiedyś, gry mówiłem ludziom pewne rzeczy, uznawali je za absurd. Minęło trochę czasu i przyznawali, że dla nich była to wtedy bzdura, a wszystko jakoś poszło w tym kierunku - mówił Jackowski.
Jasnowidz podzielił się też historią z młodości, gdy był uczniem szkoły podstawowej. Wraz z innymi chłopakami grał w piłkę na podwórku. Mama wołała go trzy razy, by skończył grę i wrócił do domu odrabiać lekcje. Jackowski jednak jej nie słuchał. Wtedy zawołał go do siebie mężczyzna, na którego jasnowidz mówi "pan Stach".
- Powiedział wtedy do mnie: jak ty traktujesz swoją mamę? Woła cię po raz trzeci, a ty ją ignorujesz. Kim ty chcesz w życiu zostać, skoro lekceważysz naukę? Zrobiło mi się głupio, a coś podpowiedziało mi, abym odparł: będę znanym człowiekiem panie Stachu. Po tym pobiegłem do domu. Lata minęły i spotkaliśmy się przypadkiem na ulicy innego miasta. Pan Stach zapytał mnie wtedy, czy pamiętam co mu wtedy powiedziałem. Przyznałem, że tak i coś kazało mi tak powiedzieć. Nie chwalę się tym przez pychę, ale dzielę się tą opowieścią - zwrócił się do internautów Jackowski.
Jackowski o naszym istnieniu. "A może jest gdzie indziej?"
Jackowski zaczął się zastanawiać, czy życie każdego człowieka jest niczym rozpisany scenariusz. Przyrównał to wszystko do matrycy.
- Może nasze istnienie jest gdzie indziej? Może ty, ja, moja żona i nasz pies, wszyscy żyjemy cały czas w innej przestrzeni? A na czas gry z zapisanym scenariuszem wchodzimy w to życie, świat... Nasze przeznaczenie jest do odczytania, bo to zaimprowizowana ze scenariuszem gra? - zastanawiał się podczas relacji.
- Mnóstwo przypadków w życiu wskazuje na to, że tak jest. Nieraz czułem, że osoba zmarła wróciła do siebie... Najdziwniejsze jest to, że jasnowidzenie pokazuje mi na wielu punktach, że mamy do czynienia z napisaną matrycą. Zdarzeniami, z którymi musimy się mierzyć. Biorę to mocno pod uwagę - kontynuował.
Jackowski zdradził również jedną z rodzinnych historii. Wspomnieniami wrócił do ślubu bliskich osób z rodziny. W swojej wizji zobaczył wówczas tatę z bandażem i skaleczoną ręką.
Ale od początku. Mama denerwowała się przebiegiem uroczystości i ponad miesiąc wcześniej poprosiła jasnowidza, aby skupił się i "sprawdził", czy wesele przebiegnie spokojnie. Wszystko było w porządku, oprócz tej jednej sytuacji, która wzbudziła u Jackowskiego niepokój. Ostatecznie wesele się udało, z jednym wyjątkiem.
- Rano, w dniu wesela, mój tata - pracowity człowiek - coś porządkował. Wtedy coś z półki spadło mu na głowę. Tata miał rozciętą głowę i skaleczoną rękę, dlatego na weselu pojawił się w bandażach. Gdy go zobaczyłem, mówiłem sobie: nie, niemożliwe, to musi być przypadek... - opowiadał.
Krzysztof Jackowski ostrzega. "To się stanie w 2023 roku"
Pod koniec spotkania z internautami przyznał, że ma duże obawy co do nadchodzącego 2023 roku.
- Mam duże obawy co do 2023 roku i trzeba się nad tym skupiać. Obawiam się, że spokój który jest, jest chwilowy i pozorny, dlatego trzeba się zastanawiać, co będzie się dalej działo - powiedział.
Jackowski: "Co jeśli tam się ockniemy?"
Na koniec nie zabrakło wzruszających opowieści. Jackowski poruszył temat ludzi, którzy nieświadomie przeczuwali własną śmierć.
- Znajomy, który zajmuje się poszukiwaniem osób zaginionych, podzielił się ze mną pewną historią. Córka jego znajomej zginęła w wypadku. Kobieta dopiero po czasie odkryła w biurku córki wiesz, który ta napisała. Ludzie potrafią czuć nawet najgorsze zdarzenia, nie zdając sobie w pełni z tego sprawy. Czują jednak, że coś im zagraża - opowiadał Jackowski i odczytał wiersz, w którym padły słowa "ukochana mamo, wiem, że teraz płaczesz, wiesz że musiałam odejść, nie mogłam inaczej".
Jackowski zaznaczał, że wiersz powstał przed śmiercią dziewczyny i został odnaleziony po czasie. Znany jasnowidz przywołał również historię o małej dziewczynce, która zginęła w wypadku.
- Byłem u rodziców tej dziewczynki. Powiedziałem, że chcę posiedzieć w jej pokoju. Rodzice przyznali, że odkąd ich córka wyszła na rower, niczego w nim nie porządkowali. Zajrzałem do biurka i znalazłem dwie laurki. Dla mamy z napisem "mamusiu bardzo cię kochałam" i babci - "babciu bardzo cię kochałam". Uwagę zwraca to, że zostały napisane w czasie przeszłym. Czy dziewczynka czuła swoją śmierć? Pewne rzeczy są nam przeznaczone. Z tego płynie jedna wielka nadzieja. Śmierć nie jest przeprawą w lęku. Jesteśmy do tego świata przyzwyczajeni, chociaż nie jest nam przyjazny. Mimo wszystko kochamy to miejsce, bo nie mamy innego. Jeśli tamten wymiar istnieje i w tamten wymiar pójdziemy, to lęk przed nieznanym, boimy się tego. A co jeśli tam się ockniemy i powiedzmy: jestem u siebie! Co wtedy, jeśli zrozumiemy, że to nasze miejsce? - zastanawiał się jasnowidz Krzysztof Jackowski.
***