Piosenka, która gorszyła

Piosenka Serge`a Gainsbourga i Jane Birkin do dziś uchodzi za śmiałą, a nawet skandalizującą. W latach 60. znalazła się nawet na czarnej liście Watykanu.

Serge Gainsbourg i Jane Birkin
Serge Gainsbourg i Jane BirkinGetty Images/Flash Press Media

"Byłem wstrząśnięty - Dominique Blanc-Francard (który po latach został inżynierem studia Serge'a) wspomina, jak po raz pierwszy usłyszał piosenkę w radiu, a miał wówczas lat naście. - Ale jednocześnie podekscytowany. To było świetne i niesamowite, że ktoś się poważył zrobić coś takiego. Nie słyszałem, żeby ktokolwiek we Francji posunął się tak daleko w nagraniu, i na pewno nie z takim talentem. Myślę, że o wyjątkowości tej piosenki decyduje połączenie prowokacji z pięknym utworem muzycznym. Mnóstwo angielskich artystów po prostu prowokowało - Bowie, Lou Reed - ale we Francji nikt, i jeszcze z taką piękną i niewinną melodią".

Prasa, oczywiście, spekulowała (...), że Serge i Jane nagrali swój prawdziwy akt miłosny na magnetofon ukryty pod łóżkiem.

"Na co Serge powiedział: «Dzięki Bogu, nie, bo przecież wtedy powstałby chyba longplay». Nagraliśmy to - opowiadała Jane - bardzo nudno, w studiu w Marble Arch, przy czym oboje znajdowaliśmy się w takich jakby budkach telefonicznych. Kiedyś przy nagrywaniu miało się tylko dwa podejścia. Serge podniósł rękę do góry - bardzo się bał, że przedłużę dyszenie o dwie sekundy i przeoczę wysoką nutę, bardzo, bardzo wysoką, oktawę wyżej niż w nagraniu Bardotki, bo Serge uważał, że tak będzie bardziej perwersyjnie, jakby śpiewał mały chórzysta - i machał do mnie jak wariat ze swojej kabiny".(...)

Tymczasem we Włoszech Je t'aime, moi non plus została zakazana: potępiono ją jako nieprzyzwoitą w watykańskiej gazecie "L'Osser vatore Romano". "Szefa Phonogramu we Włoszech aresztowano i ekskomunikowano - relacjonuje Jane. Tak naprawdę dostał dwa miesiące w zawieszeniu, a dystrybutora ukarano karą grzywny. - Serge powiedział, że to najlepszy PR, jaki kiedykolwiek miał.

A potem watykańska gazeta doniosła o nagraniu w RPA i przemycano je do Włoch zakamuflowane, jako płyty Marii Callas. Więc wszystko od tamtej chwili było skrajnie stymulujące i podniecające, ponieważ nikt nigdy wcześniej nic takiego nie robił". Płyty zakazano też w Hiszpanii i Szwecji. W Stanach Zjednoczonych, przy bardzo ograniczonym nadawaniu, osiągnęła wręcz niewiarygodne sześćdziesiąte dziewiąte miejsce na liście przebojów singli. Piosenka wydawała się żyć własnym życiem i miała samoistną kampanię promocyjną.

Fragment książki Sylvie Simmons "Serge Gainsbourg" wydanej nakładem wydawnictwa Marginesy.

Posłuchaj skandalizującej piosenki:

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas