Przedwczesna śmierć bliźniaków McCrary
Bracia Billy Leon i Benny Loyd trafili do Księgi Rekordów Guinessa jako najcięższe bliźnięta świata. Nic dziwnego, skoro ważyli łącznie aż 666 kilogramów. Postanowili urynkowić swe nietypowe warunki fizyczne, zostając wrestlerami i kaskaderami. Niestety, jako duet nie odnieśli spektakularnego sukcesu - karierę przerwała śmierć jednego z nich.
W słynnej księdze zawierającej cuda i dziwy z całego globu niełatwo jest się wyróżnić, ale braciom pochodzącym z Hendersonville w Północnej Karolinie niewątpliwie się udało. Zdjęć otyłych dżentelmenów siedzących okrakiem na motorach Hondy zapomnieć się nie da.
Bliźniacy przyszli na świat w 1946 roku, przed terminem, z niedoborem masy urodzeniowej, co nie jest niczym zaskakującym w przypadku wcześniaków zrodzonych z ciąż mnogich. Poza tym byli jednak zupełnie zdrowi. Według oryginalnych źródeł winę za ich późniejszy stan miały ponosić problemy z przysadką mózgową indukowane przebytą infekcją. W wieku 10 lat każdy z nich ważył blisko 90 kilogramów, a zanim stali się pełnoletni jeszcze tę wagę potroili.
Otoczenie, widząc narastający problem, usiłowało pomóc rodzeństwu ordynując dietę i zapewniając wysiłek fizyczny, ale bezskutecznie. Nie działało nic!
Siłą rzeczy bracia stali się rozpoznawalni w lokalnej społeczności, a gdy wypatrzył ich fotograf magazynu Life, sława ta zaczęła zataczać coraz szersze kręgi. Z kolei ich motoryzacyjna pasja została zauważona przez Hondę. Billy i Benny zgodzili się wziąć udział w wyzwaniu zaproponowanym przez motocyklowego giganta i przejechali na wyprodukowanych przezeń stalowych rumakach z Nowego Jorku do Los Angeles, by udowodnić ich wytrzymałość.
Słynna podróż przez Stany, podczas której pokonali blisko pięć tysięcy kilometrów, zajęła im miesiąc. Dziennie przejeżdżali średnio 160 kilometrów, jeżdżąc od miasta do miasta. W międzyczasie rozdawali autografy, a dzięki uprzejmości jednej z sieci hoteli nie musieli się martwić o dach nad głową.
Wówczas ich zdjęcia w prasie wypatrzył znany zapaśnik, Gory Guerrero i dostrzegł w nich potencjał wrestlingowy. Jego zdaniem, takie warunki fizycznie idealnie sprawdziłyby się na ringu, zwłaszcza w tej rozrywkowej dyscyplinie z reżyserią. Tak oto najcięższe bliźnięta wkroczyły do świata zawodowego sportu. Mężczyźni zdecydowali się na sceniczny pseudonim "bliźniacy McGuire", ponieważ ich prawdziwe nazwisko było trudne do wymówienia przez spikerów zza granicy. Uchodzili za niepokonanych, a ku uciesze publiczności często wykonywali spektakularne numery popisowe, jak "Tupelo Splash" czy "Streamroller", podczas których "grali" swoją tuszą. Równolegle brali udział w motocyklowych pokazach kaskaderskich.
Niestety, podczas jednego z takich wyczynów Billy uległ poważnemu wypadkowi i zmarł w wyniku odniesionych obrażeń nie dożywszy 33. urodzin. Benny przeżył brata o niespełna 22 lata - zmarł na atak serca w 2001 roku. Dziś spoczywają razem w jednym grobowcu (podobno największym takim na świecie), na którym oprócz informacji o ich dokonaniach, widnieją też, jakżeby inaczej, rysunki dwóch motocykli marki Honda.
Mimo swojej sytuacji zdrowotnej cały czas wiedli bardzo aktywne życie. Uwielbiali pływanie i żartowali, że kto jak kto, ale oni przynajmniej nigdy się nie utopią, bo zanurzeni w wodzie wyskakują nad powierzchnię jak korki z butelek. Latali samolotami, a przewoźnicy nie mieli problemu z tym, aby wpuścić ich na pokład, byle każdy z nich opłacił... dwa miejsca. Bracia przekonywali, że całe życie jedli normalne posiłki, co jednak nie pomagało im w zrzuceniu nadwagi.
Z bogatego i wypełnionego wrażeniami życiorysu bliźniaków czerpała amerykańska popkultura, postacie dwóch masywnych motocyklistów w strojach kowbojskich pojawiały się nawet w kultowych filmach rysunkowych, jak np. "Simpsonowie".
Obaj byli też szczęśliwie żonaci:
- "Zawsze mieliśmy sposoby na dziewczyny" - stwierdził Benny w rozmowie z magazynem People.