Przerażające sceny na ulicach miasteczka nieopodal Rzymu. "Madonna Santa! Mamma Mia!"

Łukasz Piątek

Opracowanie Łukasz Piątek

W niewielkim miasteczku Ladispoli położonym niedaleko Rzymu to miał być zwykły, przyjemny i spokojny wieczór. Mieszkańcy, zamiast delektować się kolacją, zaczęli wzywać wszystkich świętych. A wszystko za sprawą ogromnego lwa, który uciekł z cyrku i spacerował tamtejszymi uliczkami.

Pod Rzymem lew uciekł z cyrku i ruszył w miasto
Pod Rzymem lew uciekł z cyrku i ruszył w miasto123RF/PICSEL

W miasteczku pod Rzymem lew uciekła z cyrku

Jedni przecierali oczy ze zdumienia, drudzy krzyczeli wniebogłosy, prosząc świętych o pomoc, jeszcze innym widok ogromnego lwa "zwiedzającego" spokojne dotąd ulice Ladispoli, odebrał mowę. Jak doszło do samowolnego oddalenia się lwa od jego pierwotnego miejsca przebywania - tego na razie nie wiadomo.

Pewne jest jednak, że w sobotni wieczór mieszkańcy Ladispoli byli przerażeni widokiem, który ukazał się im oczom. Lew bez pośpiechu przechadzał się między domami jednorodzinnymi, z ciekawością spoglądając na otaczającą go rzeczywistość.

Przerażeni mieszkańcy nagrali lwa-uciekiniera

"Madonna Santa! Mamma Mia!" - krzyczy na jednym z nagrań wideo kobieta, która dostrzegła wielkiego kota ze swojego balkonu. Inny świadek tego niecodziennego zdarzeń mógł z bliska popatrzeć w oczy lwa, ponieważ zwierzę minęło samochód, w którym siedział zdezorientowany takim widokiem mężczyzna.

Władze miasteczka zaapelowały do mieszkańców, by ci nie opuszczali swoich domów, a na ulicach pojawiła się policja i pracownicy cyrku, którzy próbowali złapać lwa. A że lew to uparte zwierzę i nie reaguje na "kici,kici, taś, taś", przekonał się m.in. "Małpa", czyli postać z filmu "Poranek kojota", grana przez Sławomira Suleję.

Na szczęście lew został schwytany. Wideo z akcji można znaleźć w mediach społecznościowych. Zwierzę zostało uśpione na czas przetransportowania go w odpowiednie miejsce. Niedzielny poranek może być dla niego ciężki. Tak się kończą sobotnio-wieczorne wypady na miasto.

Bunt nastolatków i kompromis. Psycholog Joanna Szulc u Katarzyny ZdanowiczINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas