Przerażające sceny na ulicach miasteczka nieopodal Rzymu. "Madonna Santa! Mamma Mia!"
Oprac.: Łukasz Piątek
W niewielkim miasteczku Ladispoli położonym niedaleko Rzymu to miał być zwykły, przyjemny i spokojny wieczór. Mieszkańcy, zamiast delektować się kolacją, zaczęli wzywać wszystkich świętych. A wszystko za sprawą ogromnego lwa, który uciekł z cyrku i spacerował tamtejszymi uliczkami.
W miasteczku pod Rzymem lew uciekła z cyrku
Jedni przecierali oczy ze zdumienia, drudzy krzyczeli wniebogłosy, prosząc świętych o pomoc, jeszcze innym widok ogromnego lwa "zwiedzającego" spokojne dotąd ulice Ladispoli, odebrał mowę. Jak doszło do samowolnego oddalenia się lwa od jego pierwotnego miejsca przebywania - tego na razie nie wiadomo.
Pewne jest jednak, że w sobotni wieczór mieszkańcy Ladispoli byli przerażeni widokiem, który ukazał się im oczom. Lew bez pośpiechu przechadzał się między domami jednorodzinnymi, z ciekawością spoglądając na otaczającą go rzeczywistość.
Przerażeni mieszkańcy nagrali lwa-uciekiniera
"Madonna Santa! Mamma Mia!" - krzyczy na jednym z nagrań wideo kobieta, która dostrzegła wielkiego kota ze swojego balkonu. Inny świadek tego niecodziennego zdarzeń mógł z bliska popatrzeć w oczy lwa, ponieważ zwierzę minęło samochód, w którym siedział zdezorientowany takim widokiem mężczyzna.
Władze miasteczka zaapelowały do mieszkańców, by ci nie opuszczali swoich domów, a na ulicach pojawiła się policja i pracownicy cyrku, którzy próbowali złapać lwa. A że lew to uparte zwierzę i nie reaguje na "kici,kici, taś, taś", przekonał się m.in. "Małpa", czyli postać z filmu "Poranek kojota", grana przez Sławomira Suleję.
Na szczęście lew został schwytany. Wideo z akcji można znaleźć w mediach społecznościowych. Zwierzę zostało uśpione na czas przetransportowania go w odpowiednie miejsce. Niedzielny poranek może być dla niego ciężki. Tak się kończą sobotnio-wieczorne wypady na miasto.