"Rozpustników" zmuszą do ślubu

Po ataku na kobiety bawiące się w pubie i pogróżkach pod kierunkiem par, które okazują sobie uczucia w miejscach publicznych, hinduscy nacjonaliści w Indiach są oskarżani o to, że zachowują się jak afgańscy talibowie.

Hinduscy radykałowie grożą osobom chcacym świętować walentynki
Hinduscy radykałowie grożą osobom chcacym świętować walentynkiAFP

Indyjska minister do spraw kobiet i dzieci Renuka Chowduri ostrzega, że w Karnatacie zachodzi "talibanizacja", czyli że dochodzi tam do prześladowania kobiet, które przypomina działania islamskiej milicji w Afganistanie.

Kara za rozpustne zachowanie

Brutalne ataki w pubach, za którymi stoi radykalne ugrupowanie hinduskie Sri Ram Sena (SRS) wywołały gwałtowną debatę o roli kobiety we współczesnych Indiach i zmieniających się wartościach w tym konserwatywnym kraju.

Dla SRS młode kobiety, które końcem stycznia paliły, piły i tańczyły w modnym barze w Mangalore, pozwalały sobie na "rozpustne" zachowanie i musiały być ukarane.

Ale hinduskie kobiety zapowiadają, że będą bronić swojej wolności i swoich praw, które zmieniły się w ostatnich latach - szczególnie w obszarach miejskich.

Przywódca SRS Pramod Mutalik, który został aresztowany po tym jak przyznał się, że stał za atakiem na pub, przedstawia swoją grupę jako "opiekunów hinduskiej kultury" i obrońców kobiet, które według niego muszą być chronione przed "zejściem na manowce". Tymczasem w dużych miastach, takich jak Bangalore, jest już powszechny bardziej zachodni styl życia .

Będą zmuszać do ślubu

Mutalik został zwolniony za kaucją i natychmiast ostrzegł, że wszystkie pary, które będą się publicznie zalecać w dniu św. Walentego, zostaną zaciągnięte do najbliższej świątyni i zmuszone do ślubu.

Angielskojęzyczny dziennik The Hindu określił SRS jako "hinduski taliban", oskarżając organizację o faszystowskie zachowania. Tygodnik Outlook także ostrzegł przed "talibanizacją Karnataki".

"Tego rodzaju wydarzenia są naprawdę szokujące. Nie mogą one zatrzymać kobiet na ich drodze. Nikt nie ma praw tego robić" - powiedziała Bharka Singh z delijskiej komisji do spraw kobiet, dodając: "czasy się zmieniają i położenie kobiet też się zmienia, nawet jeśli wciąż szanujemy tradycję".

Nawoływania do bojkotu walentynek dają się słyszeć nawet w najbardziej kosmopolitycznym mieście Indii - Mombaju (dawn. Bombaj).

Rozwiązaniem jest tolerancja

W północnym stanie Uttar Pradesh, dwóch oficerów policji jest podejrzanych o pobicie pary przytulającej się publicznie. Celem dla radykałów są także studentki noszące dżinsy, krótkie spódniczki lub rozmawiające z chłopcami W tym miesiącu sędziowie sądu najwyższego w Dehli odrzucili wniosek o oskarżenie dwojga młodych ludzi o obsceniczne zachowanie, po tym jak para całowała się w miejscu publicznym.

"Ci ludzie zdają się nie rozumieć, że nie ma jednych Indii. Indie są duże, i różnorodne" - mówi Rukshana Shroff nauczycielka z Sri Rama College w New Dehli i dodaje - "Czasami jakaś rzecz jest problemem w jednym miejscu, a w innym nie jest. Rozwiązaniem jest tolerancja".

Sfrustrowani napastnicy

Wiele osób podejrzewa, że do to polityczne motywy skłaniają grupy nacjonalistyczne do wywoływania incydentów. Te ugrupowania widzą siebie jako obrońców tradycyjnych wartości i jako takie chcą na siebie zwrócić uwagę przed planowanymi na kwiecień wyborami.

Ale dla Singh te incydenty pokazują trudności, jakie wywołał szybki rozwój ekonomiczny, który pogłębił przepaść między miejskimi i wiejskimi regionami Indii, inicjując wpływy z zewnątrz i zmianę tradycyjnych ról płciowych. "SRS obawia się postępowych kobiet. Na wsiach, mężczyźni się boją, ponieważ wciąż chcą dominować nad kobietami"- mówi Singh i dodaje: "Ci mężczyźni z SRS są z niższych kast - oni wcześniej widzieli tylko kobiety w sari, więc kiedy widzą kobiety w dżinsach, seksowne, tańczące i palące, czują się sfrustrowani".

Nina Montagne (AFP) tłum. i opr. IG

Czytaj też:

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas