Stało się - zdradził Cię...

Już wiesz, że Cię zdradził, choć on nie ma jeszcze pojęcia, że jego "skok w bok" wyszedł na jaw. Tak łatwo zburzył to, co wspólnie budowaliście całymi latami.

>Nie pomyślał o ani o Tobie, ani o dzieciach, ani o kolejnych wspólnych planach. Zdradził, choć przysięgał wierność, choć nie mógł Ci nic zarzucić, choć w domu wszystko kręciło się wokół niego...

Nie przespałaś i przepłakałaś kilka nocy. Wciąż nie możesz dojść do siebie i zrozumieć tego, co się stało. Nawet teraz, gdy już trochę ochłonęłaś.

Nie pomagają środki uspokajające, usypiające. Pewnie nawet przemknęło Ci już przez głowę, żeby skończyć ze sobą, albo - odegrać się na nim, tak "na chłodno"... Inni albo udają, że o niczym nie wiedzą, albo współczują Ci. Pewnie się nad Tobą litują, co jeszcze bardziej wyprowadza Cię z równowagi. Nie chce się żyć - wstawać codziennie do pracy, zadbać o swój wygląd, ugotować dzieciom obiad. W ciągłych rozpamiętywaniach zaczynasz już pewnie obwiniać... siebie. Jeśli tego jeszcze nie zrobiłaś do tej pory, zastanawiasz się, jak mu powiedzieć, że już wiesz. A może w ogóle nic mu nie mówić, nie pokazywać niczego po sobie (prawie niewykonalne!), przeczekać aż mu przejdzie.

Co zrobić dalej, jeśli on skruszony przyzna się do wszystkiego (z własnej woli, albo wprost o to zapytany) i poprosi o wybaczenie? Ugiąć się pod błagalnymi przeprosinami, zapomnieć o wszystkim, żyć razem "pomimo"...? Dla dobra dzieci, ze strachu przed samotnością, samodzielnością, a może ze względu na wspólny dorobek? A jeśli będzie zaklinał się, że to nieprawda i kłamał w żywe oczy?

Dobrze, że jużpo prostu wiesz o tym, że nie dręczą Cię wątpliwości, domysły, nadzieje. Zdrada stała się dla Ciebie oczywista. Teraz musisz myśleć przede wszystkim o sobie. Gorzej już nie będzie niż jest i było. Trzeba powalczyć o siebie - by było lepiej, choćby już bez niego.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas