"Stranger Things". Druga część czwartego sezonu serialu produkcji Netflix zbiera bardzo dobre recenzje krytyków
Pierwsza część czwartego sezonu „Stranger Things” pobiła rekordy oglądalności – w zaledwie 28 dni od premiery na produkcję braci Duffer widzowie poświęcili 930 mln godzin, w wyścigu o najwyższą oglądalność serial musiał jedynie ustąpić miejsca „Squid Game”. Wiele wskazuje na to, że druga część czwartego sezonu dorówna tym obiecującym wynikom, bowiem pierwsze recenzje są bardzo pozytywne. Od 1 lipca na Netflixie można obejrzeć nowe odcinki „Stranger Things”.
W siódmym odcinku, który kończył pierwszą część czwartego sezonu "Stranger Things", widzowie wreszcie poznali, co spowodowało, że to właśnie niewielkie miasteczko Hawkins stało się miejscem narodzin przerażającego zła i kto jest mózgiem całej zbrodniczej operacji. Walka między serialowymi Jedenastką i Jedynką, okazała się doskonałą klamrą zamykającą wszystkie poprzednie sezony, jednocześnie otwierającą drzwi do zupełnie nowego, jeszcze bardziej mrocznego świata, gdzie spryt błyskotliwych nastolatków z Hawkins może okazać się niewystarczający.
"Stranger Things" - nowe odcinki, druga część
Jeszcze przed premierą czwartego sezonu "Stranger Things" wiadome było, że będzie on podzielony na dwie części, co wręcz zbulwersowało widzów, którzy trzy lata czekali na premierę kolejnej odsłony serialu, a teraz jeszcze będą musieli czekać na jego finał. Jednak śmiało można powiedzieć, że twórcy produkcji Netflix zadbali o to, aby serial wynagrodził im te niedogodności. Jak słusznie zauważyli recenzenci, ta produkcja zaciera granicę między serialem a doskonale wyreżyserowanym filmem. Na seans finałowy trzeba poświęcić niemal cztery godziny.
Ta cyfra może wprawić w przerażenie, tym bardziej że jeszcze przed premierą twórcy zapowiadali, że finał sezonu będzie wyjątkowo krwawy, sugerując nawet śmierć jednego z głównych bohaterów - według widzów wybór miał paść na Steve'a. W tym miejscu należy spuścić zasłonę milczenia - w końcu nikt nie chce poznać finału, przed włączeniem filmu czy serialu. To może okazać się sporym wyzwaniem, bo w piątek serwery platformy na chwilę padły pod naporem ciekawych widzów. Można również iść za radą wyjątkowo niecierpliwych fanów, którzy oglądali dwa ostatnie odcinki na przyspieszeniu, omijając "niepotrzebne" sceny.
Czytaj również: "Stranger Things": Poważna wpadka fabularna w serialu!
Tych jednak omijać nie warto. Poza najważniejszą walką i próbą unicestwienia Vecny równie ciekawe są sceny, w których bohaterów "Stranger Things" poznajemy jeszcze lepiej, odkrywają swoje sekrety, pokazują inną twarz. Największa metamorfoza dotyczy Jedenastki. Jednak na uwagę i uznanie zasługuje serialowa Max - to popis doskonałych aktorskich umiejętności Sadie Sink. Z cienia wyjdzie również Will.
"Stranger Things" - Kiedy wydaje ci się, że wszystko jest stracone, jeden z zawodników w ostatniej chwili strzela do bramki"
Recenzenci zgodnie przyznają, że twórcy "Stranger Things" zafundowali widzom idealnie skomponowaną mieszankę emocji, wzruszeń a finalnie druzgocącej walki dobra ze złem. "Oglądanie tego serialu jest, jak oglądanie ulubionej drużny piłkarskiej, która wraca znad krawędzi. Kiedy wydaje ci się, że wszystko jest stracone, jeden z zawodników w ostatniej chwili strzela do bramki. +Stranger Things+ w mistrzowski sposób równoważy niezwykłe światło i humor z przerażającą ciemnością" - czytamy w serwisie iNews.
"The Independent" określiło produkcję jako serial, który niemal bezbłędnie zadowala publikę. "Twórcom udało się skomponować niezwykle bogaty, a zarazem bardzo intymny dramat, łączący w sobie wszystkie gatunki - horror, komedię, romans. Ten doskonały, przedostatni sezon produkcji, która jest jak kura znoszące złote jajka dla Netfliksa, jest wspaniałym antidotum na telewizyjną bylejakość. Oferuje widzom więcej niż publiczność mogłaby prosić" - podsumowuje brytyjski serwis.