Świąteczna TVP w czasach przed Kevinem

Po wigilijnej kolacji i rozpakowaniu prezentów nasza uwaga skupiała się na… kineskopowym telewizorze. Program telewizyjny w święta, w latach 60., 70. i 80., był atrakcją. Nadawano w tym czasie dużo ciekawych filmów...

Krystyna Loska była jedną z ulubionych spikerek telewizyjnych w czasach PRL
Krystyna Loska była jedną z ulubionych spikerek telewizyjnych w czasach PRLEast News

Odkąd w 1992 r. do Polski trafiła komedia świąteczna "Kevin sam w domu", co roku oglądamy ją na Boże Narodzenie. Niektórym z nas mogła już się mocno znudzić. Co prawda do wyboru mamy teraz nawet kilkadziesiąt kanałów, lecz wiele osób narzeka na nieciekawy program telewizyjny, powtórki i reklamy przerywające filmy. Jakbyśmy zapomnieli, jak to przed laty bywało...

W PRL na święta się czekało także z powodu repertuaru filmowego

Owszem, przez co najmniej dwie i pół dekady w TVP unikano wypowiadania na wizji słów: "Boże Narodzenie". Prezenterzy mówili: "święta", dekoracje z choinek i bombek dopowiadały resztę. - Dlatego ze wzruszeniem czekaliśmy na transmisję Pasterki, którą prowadził w Watykanie papież Jan Paweł II - wspomina pani Zofia, mieszkanka Łomży. - To było na koniec lat 70. Wstyd się przyznać, ale nikt z rodziny nie poszedł do kościoła, bo chcieliśmy zobaczyć to na własne oczy. Czuliśmy, że na naszych oczach wszystko się zmienia.

Studia TVP zdobiły świąteczne dekoracje

Nasi ulubieni prezenterzy: Edyta Wojtczak, Jan Suzin, Krystyna Loska oraz Bogumiła Wander - siedząc przy sztucznych choinkach albo stroikach z bombkami - zapowiadali odświętne programy. W Wigilię po południu zwykle były to kolędy nagrane w studiu przez gwiazdę tej miary co Irena Santor czy Irena Jarocka. Filmy nadawano po Dzienniku i później. Ale najwięcej z nich emitowano w pierwszy i drugi dzień świąt. Pokazywano przede wszystkim produkcje zachodnie, których na co dzień było niewiele.

Kadr z filmu "W pustyni i w puszczy"
Kadr z filmu "W pustyni i w puszczy"East News

- W latach 70. czekałam na poranne filmy dla młodych widzów, jak "Ania z Zielonego Wzgórza" czy "Bella i Sebastian", a już najbardziej na "W pustyni i w puszczy" - pierwszą ekranizację z Tomaszem Mędrzakiem i Moniką Roscą. Nie widziałam jej wcześniej, bo w mojej miejscowości nie było kina - opowiada Elżbieta z Podlasia. Koło południa wyświetlano komedie, np. "Różową panterę" czy "Fantomasa" z Louisem de Funèsem. Albo westerny...

A po obiedzie przychodził czas na "Potop" lub inne nakręcone z rozmachem dzieło historyczne czy też melodramat. Wieczorem emitowano premierowy odcinek polskiego serialu Np. "Czterdziestolatka" albo "Nocy i dni". Potem, mocno już przejedzeni, oglądaliśmy kinowe hity w rodzaju: "Viva Maria" z Brigitte Bardot i Jeanne Moreau, "Angelika wśród piratów" czy "Przeminęło z wiatrem" w dwóch częściach.

"Mój tata uwielbiał Irenę Dziedzic"

Tak pamięta rodzinne święta przed telewizorem pani Hanna ze Świnoujścia: - Autorka i prowadząca program "Tele-Echo" zapraszała na Boże Narodzenie wyjątkowych gości. W pamięci utkwił mi zwłaszcza jeden jej program z końca lat 60. Nazywał się "W ketlingowym dworku". Pani Irena nadzwyczaj elegancka, w bluzce z żabotem, rozmawiała z aktorami "Pana Wołodyjowskiego", którzy przyszli do studia... w kostiumach i charakteryzacji. Na pewno byli tam Mariusz Dmochowski, Tadeusz Łomnicki i Magda Zawadzka. Oglądałam te ciekawe rozmowy razem z tatą, z wypiekami na twarzy!

Kadr z kultowego "Przeminęło z wiatrem"
Kadr z kultowego "Przeminęło z wiatrem"East News

Kiedy widzowie śledzili zdarzenia na ekranie, telewizja też świętowała. W czasach, gdy Jedynkę i Dwójkę prowadzono na żywo, pracownicy wręcz wprowadzali się do gmachu przy ul. Powstańców. Pilnowali programu, ale i jedli świąteczne przysmaki. Obchodzono też imieniny Adama Hanuszkiewicza, który decydował o repertuarze Teatrze Telewizji i o zatrudnieniu spikerów.

Zwyczaj służbowych wigilii przeniósł się na Woronicza

Krystyna Loska jadła najpierw kolację z rodziną o godz 15.00, żeby zdążyć na dyżur do telewizji. Córka prezenterki, Grażyna Torbicka zapamiętała, że mama zabierała z domu wszystkie śląskie makówki - wigilijny deser z bułek, maku, cytrusów i bakalii - bo każdy tego dnia przynosił do pracy, co miał najlepszego, i stawiał je na wspólnym, świątecznie udekorowanym stole.

Dorota Filipkowska

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

Najlepszy barszcz czerwony - nie tylko na święta!Interia Kulinaria
Naj
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas