Taka sama jak matka
Podobno wystarczy, aby mężczyzna poobserwował swoją teściową, a dowie się w ten sposób, czego w przyszłości może spodziewać się po swojej żonie. Córki bardzo przypominają swoje matki.
Wiele ich ze sobą łączy, choć nie zawsze są od razu tego świadome. Aby dobrze się ze sobą rozumiały, czasami potrzeba wielu lat. Jako nastolatki buntujemy się przeciwko swoim matkom. Drażnią nas ich poglądy, nie mamy ochoty ich słuchać i stosować się do ich rad.
Przyrzekamy sobie, że my będziemy zupełnie inne. Z czasem, ku własnemu zdumieniu, odkrywamy, że tak naprawdę bardzo wiele nas z nimi łączy. Zaczynamy przypominać własne matki już nie tylko z wyglądu, ale także z charakteru. Mniej lub bardziej świadomie powielamy życiorysy matek. Mamy podobne relacje z mężczyznami, dziećmi.
Zdaniem psychologów, moment, gdy zaczynamy doceniać własne matki, następuje ok. 30. roku życia. Dopiero wtedy rozumiemy ich postępowanie, coraz częściej przyznajemy im rację. Dzieje się tak dlatego, że same przejmujemy ich cechy. Co ciekawe, są to często te cechy, które krytykowałyśmy jeszcze kilka lat temu.
Przełomem w relacji między matką a córką jest moment, kiedy na swoją matkę spojrzymy jak na drugą kobietę, która ma podobne problemy, jak my i usiłuje jakoś sobie z nimi radzić. Wychodzi jej to lepiej lub gorzej. Dawniej dostrzegłybyśmy jedynie te porażki, które z pewnością byśmy jej wytknęły, teraz, gdy same robimy różne posunięcia, powstrzymujemy się od krytyki.
Styl życia matki i córki może się oczywiście różnić. Dobrze, gdy z czasem okazuje się, że te odmienności uzupełniają się. Każda z nich docenia to i wykorzystuje w swoim życiu.
Nie musisz wiernie powielać wzorca matki. Wystarczy, że zaakceptujesz to, co ci w jej życiu odpowiada, a odrzucić to, co irytuje. Skorzystaj z jej doświadczenia, chociażby tylko wysłuchując jej rad. Potem zrobisz tak, jak uznasz to za stosowne.