Utracone zaufanie
Czy można odbudować utracone zaufanie? Czy warto walczyć? Czy ludzie, którzy się na kimś zawiedli, są zdolni o tym zapomnieć?
Oto jeden z bardzo charakterystycznych wątków, jakie znajduję w mailach od Was, w których prosicie o wskazówki, rady i pomoc.
"Zerwała ze mną dziewczyna, którą poznałem rok temu.Wiem, że ja zawiniłem, ponieważ po raz kolejny zawiodłem jej zaufanie! Starałem się przekonać ją, że jak mi da ostatnią szansę, to już jej nie zawiodę! Kocham ją bardzo i wiem, że mogę się zmienić, jakbym dostał od niej szanse. Zresztą jak się spotykaliśmy, żeby to wszystko sobie wyjaśnić, ona mówiła, że też mnie kocha, ale nie widzi szansy na to, by mi zaufać! Zresztą za każdym razem, jak wsiadała do autobusu, widać było, że ma w oczach łzy! I co ja mam teraz zrobić? Bardzo,bardzo zależy mi na tym, aby wszystko wróciło (...)? - listy tej treści wcale nie zależą do rzadkości. Czasem piszą je dziewczęta, czasem chłopcy, a nierzadko także bardzo, bardzo dorośli.
Można westchnąć i odpowiedzieć nieco złośliwie: "mądry Polak po szkodzie", ale ponieważ chodzi o miłość, warto pochylić się nad zaprezentowanym w cytowanym liście bardzo poważnym problemem...
Cytowany list jest bardzo ogólnikowy, a jednocześnie wygląda na to, że był pisany pod wpływem dużych emocji. Jego treść wskazuje na spore zaangażowanie autora, który prosi o rady i wskazówki, jak ma się teraz zachować.
Hmmm... Najprostszy sposób na to, żeby coś "wróciło" to oczywiście kolejna próba spotkania, ale nie jest to już takie pewne, czy wróci "wszystko"! Za mało wiemy o tym, na czym polegało to, co autor określa słowami "zawiodłem jej zaufanie"...
Z listu wynika, że mimo wszystko trzeba rozmawiać - zawsze trzeba rozmawiać, jeżeli są jakiekolwiek szanse na rozmowę. W szczerej, zwyczajnej lub niezwyczajnej rozmowie, ale zawsze prowadzonej "w cztery oczy", bez osób postronnych, można sobie wiele, bardzo wiele wyjaśnić. Nie bójcie się takich rozmów! Wierzcie mi: mogą mieć wręcz magiczną moc!
Kolejna sprawa: spośród szans, jakie daje nam nasza miłość przychodzi wreszcie ta, która jest naprawdę ostatnia! Kiedy się tak dzieje? Wtedy, kiedy "druga połowa" przestaje wierzyć we wspólną przyszłość. Ale czy czasem nie ma racji? Czy można przekonać do czegokolwiek ścianę?
Miejmy nadzieję, że autorowi cytowanego listu uda się odzyskać zaufanie swojej dziewczyny, ale prawdopodobnie - jeżeli dostanie jeszcze jedna szansę i jej nie wykorzysta (czytaj: nie będzie się starał tak, jak stara się o powrót "wszystkiego"), to nic z tego nie będzie.
SP