Wojna w Ukrainie wzbudziła panikę wśród Niemców. Puste półki i agresja w sklepach
Niemcy masowo wykupują ze sklepów produkt spożywcze. Sklepowe półki świecą pustkami niczym na początku pandemii, sprzedawcy reglamentują towar, a klienci stają się agresywni. Gazety donoszą o incydentach, które wywołuje panika. Nasi zachodni sąsiedzi obawiają się, że ze względu na wojnę w Ukrainie niebawem może zabraknąć mąki i oleju.
Zabraknie mąki i oleju?
Ukraina to jeden z największych producentów zbóż i kukurydzy w świecie. Już pierwszego dnia wojny na rynku pszenicy odnotowano hossę, a jej ceny były najwyższe od dziewięciu lat. W związku z tym analitycy już w lutym zapowiadali, że ceny żywności pójdą znacząco w górę. Niektórzy wręcz wieszczą, że w związku z odcięciem ukraińskich portów i zniszczeniem pól uprawnych w wyniku działań wojennych — może zabraknąć mąki na chleb. Największe sieci hipermarketów przekonują jednak, że nie ma takiej możliwości, bowiem planują oni dostawy towarów z dużym wyprzedzeniem.
"Tylko jedno opakowanie mąki na klienta"
Groźba braku mąki i oleju szczególnie wystraszyła Niemców, którzy zaczęli robić zapasy tych produktów. Ze sklepowych półek mąka i olej znikają szybciej niż przysłowiowe ciepłe bułeczki. Doszło do tego, że jak podaje gazeta "Bild am Sonntag", że sprzedawcy zaczynają reglamentować te towary. W wielu hipermarketach można spotkać świecące pustkami półki, na który powinny znajdować się mąka, olej, cukier czy papier toaletowy lub kartki z napisami: "Tylko jedno opakowanie mąki na klienta. Dziękujemy za zrozumienie".
Strach przed głodem rodzi agresję
Niemiecka gazeta informuje także o aktach agresji, do których dochodzi w sklepach w związku z brakami lub ograniczeniami w ilości towaru przypadającego na jednego klienta. Dziennik przywołuje przykład sprzedawcy, któremu grożono śmiercią, bo nie chciał sprzedać pięcioosobowej grupie 30 butelek oleju. Klienci byli agresywni i w sprawie musiała interweniować policja.
Panika ze względu na potencjalny brak mąki i oleju sprawia, że w Niemczech kwitnie internetowy czarny rynek tych produktów. Ceny ustalane przez sprzedający kilkakrotnie przewyższają wartość produktu. Można spotkać oferty nawet po 15 - 20 euro za litr oleju słonecznikowego, czyli 70 - 90 zł za butelkę.
***