Wysokie IQ Leonarda da Vinci to bzdura? Co zrobić, żeby w teście na inteligencję uzyskać wyższy wynik?
Skąd się wzięły testy na inteligencję? Co zrobić, żeby uzyskać wyższy wynik w teście IQ i dlaczego wysoki iloraz inteligencji Leonarda da Vinci to w gruncie rzeczy stek wyssanych z palca bzdur?
Spis treści:
Dlaczego wysokie IQ Leonarda da Vinci to bzdura?
W sieci, a nawet w opracowaniach popularnonaukowych (choć rzetelniej byłoby nazwać je pseudonaukowymi) można znaleźć informację, że iloraz inteligencji Leonarda da Vinci wynosił 180, 200, a nawet 220 punktów. Znając osiągnięcia włoskiego humanisty, nikomu nie przyjdzie raczej do głowy podważać twierdzenia, że był on jednym z największych geniuszów w historii ludzkości. Tyle że jego wysoki iloraz inteligencji można nazwać jedynie wyssaną z palca bzdurą. Powód jest prozaiczny.
Oszukują w testach
Leonardo da Vinci nigdy nie wypełnił żadnego testu, a nie da się określić ilorazu inteligencji bez użycia tego narzędzia. Skąd zatem poglądy o jego wysokiej inteligencji? Autorzy twierdzenia, że IQ Leonarda wynosiło 180, 200 czy 220 dokonują karkołomnych argumentacji, które mają udowodnić, że był geniuszem. Same jego dzieła zdają się nie mieć dla nich znaczenia, jeśli nie stoi za nimi trzycyfrowa liczba - "magiczny numerek". Jednak próby te można byłoby sprowadzić do jednego stwierdzenia... wypełniają test za niego. Jeśli lepszy uczeń wypełni na sprawdzianie test za kolegę, nazywamy to oszustwem, jak zatem nazwać tych, którzy próbują nam udowodnić, że zmarły pięćset lat temu człowiek udzieliłby takich, a nie innych odpowiedzi?
Pierwszy test na inteligencję
Powód, dla którego Leonardo da Vinci nie mógł samodzielnie wypełnić tekstu na inteligencję, jest bardzo prosty — w jego czasach nie istniało pojęcie inteligencji, nie mówiąc już o narzędziach, które pozwalałyby ją mierzyć. Pierwszy test IQ powstał na początku XX wieku, a jego celem było badanie "wieku umysłowego".
W XIX wieku duże znaczenie zaczęto przywiązywać do edukacji, jak pisze George S. Brett w "Historii Psychologii" przed pedagogami stawiano wysokie wymagania, a ludzie zajmujący się kształceniem nowych pokoleń potrzebowali narzędzi, które pomogą im realizować to zadanie. Właśnie dlatego w 1904 roku Francuski Komitet do Spraw Publicznego Nauczania zaprosił Alfreda Binota do wzięcia udziału w pracach nad metodą, która pozwoliłaby odróżnić dzieci leniwe od "opóźnionych umysłowo". W efekcie prac Binota i jego studenta — Théodore'a Simona w 1905 roku powstał pierwszy test psychologiczny.
Test polegał na nazywaniu przedmiotów, powtarzaniu za nauczycielem zdań, czy przecięciu kartki papieru. Twórcy testu uważali, że dzieci rozwijają się w różnym tempie i niektórym osiągnięcie podstawowych umiejętności może zająć więcej czasu niż innym. Przed dziećmi stawiano 30 zadań, które ich rówieśnicy powinni wypełnić bez problemu.
Jeśli dziesięciolatek wypełniał zadania dwunastolatków, uważano, że jest rozwinięty ponad swój wiek, zaś jeśli nie radził sobie z pytaniami dla ośmiolatków — uznawano go za opóźnionego w rozwoju (przy czym był to czysto naukowy termin, bez jego pejoratywnego wydźwięku). Tym sposobem powstała teoria "wieku umysłowego", czyli stopnia rozwoju umysłu, który nie pokrywał się z wiekiem metrykalnym, czyli faktyczną liczbą przeżytych lat. Test Bineta - Simona był kilkakrotnie aktualizowany jeszcze na początku XX wieku.
Dlaczego iloraz inteligencji nie jest już ilorazem
Termin "iloraz inteligencji" wprowadził do psychologii Niemiec — William Stern. Zauważył on, że przedstawianie wyniku testu "wieku umysłowego" jedynie w postaci różnicy pomiędzy wiekiem biologicznym a umiejętnością rozwiązywania zadań na danym poziomie, nie oddaje istoty rzeczy, bo "roczne opóźnienie" dziecka dwuletniego ma inny wymiar niż w przypadku dziesięciolatków.
Stern zaproponował dzielenie "wieku umysłowego" przez wiek biologiczny. Innymi słowy, aby określić IQ dziesięciolatka, który wypełniał testy dwunastolatków, należało podzielić 12 przez 10, toteż jego iloraz inteligencji wynosił 1,2. Natomiast jeśli dziesięciolatek potrafił wypełnić jedynie testy dla ośmiolatków, jego wynik wynosił 8/10, czyli 0,8. Stern uznał, że lepiej będą prezentowały się wyniki przemnożone przez 100 (nawet dziś niekiedy stosuje się tego typu praktyki). Tym samym IQ dziesięciolatka wynosiło odpowiednio 120 i 80, przy czym za normę uznawano 100.
Dzisiaj iloraz inteligencji nie jest już ilorazem w sensie matematycznym, ale interpretacją punktów uzyskanych w teście w porównaniu z wynikami populacji. Innymi słowy, IQ pokazuje jak rzadki na tle populacji, do której należymy, jest nasz wynik.
Zobacz również: Czy można podnieść swoją inteligencję? Pomogą proste nawyki
IQ i badania
W rozwoju testów IQ duże znaczenie miała I wojna światowa. To ona stała się dla amerykańskiego psychologa, Lewisa Termana, poligonem, lecz nie walki, ale testowania. Terman przebadał wówczas 1,7 miliona amerykańskich żołnierzy, którym po wypełnieniu jednego z dwóch testów przypisywano rangę od A do E. Terman postulował, by jedynie osoby z rangą A mogły uzyskać stopień oficera.
Po zakończeniu I wojny światowej Terman postulował, by takie testowanie przeprowadzać także w szkołach dla podniesienia poziomu edukacji.
Dwa najpopularniejsze testy w Polsce
Obecnie w Polsce do pomiaru ilorazu inteligencji najczęściej stosuje się dwa testy: Stanforda-Bineta, czyli piątą wersję testu Bineta - Simona oraz test WAIS-IV, czyli czwartą wersję testu Weschlera-Bellevue. Test ten składa się z dziesięciu podtestów. Narzędzie powstało w 1939 roku. Jego autor David Wechsler uważał, że w teście Bineta-Simona za bardzo liczy się szybkość wykonywania zadań i jest bezużyteczny w badaniu dorosłych. Koła historii i psychometrii potoczyły się jednak tak, że dziś obydwa testy są do siebie bardzo podobne, zarówno w sposobie prezentowania wyników, jak i pytaniach.
Jak uzyskać wyższy wynik w teście na inteligencję?
Już przed II wojną światową Charles Spearman — angielski psycholog, który mocno przyczynił się do statystycznej prezentacji psychologicznych badań i był prekursorem analizy czynnikowej — zauważył, że istnieją czynniki, które wpływają na ostateczny wynik testu. Spearman wymienia wśród nich między innymi: wiek, zdrowie, przyjmowane leki, zmęczenie czy klimat. Dalsze badania potwierdziły, że lepiej wypadają w testach osoby systematyczne, posłuszne, które nie nudzą się szybko, nie stresują i są odpowiednio nawodnione. Wynika z tego, że podchodząc do testu na inteligencję w dobrej kondycji: wyspani, odprężeni, zdrowi, odpowiednio nawodnieni i z nastawieniem, test potrwa długo i jest większa szansa na wyższy wynik.
Twórcy testu na IQ przewracają się w grobach
Uczniem Spearmana był John C. Raven, który wymyślił tak zwane matryce Ravena. Jest to test badający inteligencję na podstawie obrazków. Badany musi dostrzegać relacje pomiędzy obiektami. Przykłady testów Ravena zna każdy, kto próbował rozwiązywać w internecie "psychotesty" na inteligencję. To pytania typu "wskaż niepasujący obrazek", "jakiej figury brakuje", "z jakich elementów składa się ta figura". O rozwiązanie tego typu zadań proszeni są też pretendenci do członkostwa w Mensie, czy międzynarodowej organizacji zrzeszającej ludzi o wysokim IQ.
Zaletą testu Ravena jest jego uniwersalność — opiera się wyłącznie na obrazach, więc nie ma potrzeby tłumaczenia go na inne języki i mogą go rozwiązywać nawet małe dzieci. Wadą jest jednak fakt, że w tym przypadku odpowiedzi są generowane automatycznie na podstawie zadanego klucza, bez udziału psychologa. To oznacza, że wynik polega wyłącznie na obliczeniach matematycznych, a jak wiadomo, ludzka inteligencja jest o wiele bardziej skomplikowana niż rząd trzech cyfr — świadczy o tym choćby fakt, że po dziś dzień psychologia nie wypracowała jednej definicji inteligencji.
Ze sprowadzaniem inteligencji wyłącznie do cyfr bardzo mocno walczyli twórcy pierwszego testu na IQ. Psycholodzy ciągle powtarzali, że poza samym testem ważna jest obecność i praca psychologa, bo dzięki niemu do wyników testu można dołożyć całe spektrum innych obserwacji, które należy wziąć pod uwagę podczas badania. Binet zmarł jeszcze przed I wojną światową, więc nie doczekał czasów, kiedy jego prośby zostały całkowicie zignorowane, ale Simon żył do 1961 roku i serce mu się krajało, gdy widział, jak mocno psychologia zmierza ku statystyce, co jego zdaniem było szkodliwym zjawiskiem w przypadku inteligencji. Nawet twórca pojęcia "ilorazu inteligencji" - Stern protestował przeciwko matematycznemu podejściu do zagadnienia.