Reklama

Zdał prawo jazdy za brata. Nie udało się przez jeden szczegół

Bracia uknuli plan, który miał pomóc jednemu z nich uzyskać prawo jazdy. Mężczyzna przed egzaminem wylegitymował się dowodem osobistym starszego brata, a później zdał za go za niego. Już po egzaminator zwrócił jednak uwagę na przyglądającego się im mężczyznę, który wyglądał jak ten ze zdjęcia w komputerze. Teraz bracia mogą mieć poważne kłopoty.

Do zdarzeń jeszcze występujących w istniejącym roku w jeleniogórskim oddziale Dolnośląskiego Ośrodka Ruchu Drogowego. Na egzamin na prawo jazdy kategorii C (ciężarówki) miał się 39-letni mężczyzna z powiatu lubińskiego. Na miejscu wylegitymował się dowód osobisty i wydawca do jazdy sprawdzającej umiejętności. Egzamin stał się zaliczony jako rezultatm, jednak uzyskanie efektu się później.

Czytaj także:  Dziesięć dopisek w prawku kosztuje 170 zł. Nic nadzwyczajnego, że jest tylu ludzi

Reklama

Egzaminator uważa, że ​patrzy się im na podejrzanego mężczyznę

Po tym badaniu egzaminator zwraca uwagę na mężczyznę, który patrzy im z perspektywy w trakcie oglądania. - dokładnie zbadaj uwagę na innego mężczyznę, który patrzy im się w trakcie i nagrywa telefonem jego przebieg. 

Zobaczyłem, jak bada się osobę, którą wcześniej widziałem na zdjęciu w komputerze do losowania. W związku z tym zgłosił się do egzaminu na dowód osobisty, pytał go również, czy przyjechał na egzamin sam czy ma brata. Mężczyzna zaprzeczył, a także wytłumaczył się z wątpliwości co do wyglądu - mówi Edyta Bagrowska, rzeczniczka policji w Jeleniej Górze.

To uśpiło czujność egzaminatora, który ostatecznie wydał zdającemu arkusz egzaminacyjny z pozytywnym wynikiem. Postanowił jednak dalej obserwować mężczyznę. Gdy zobaczył, że ten zabiera do auta mężczyznę, który wcześniej się im przyglądał, próbował podbiec do nich i wyjaśnić sprawę, jednak ci odjechali z piskiem opon.

Zobacz także: Padł rekord w liczbie wydanych praw jazdy. Kobiety wyprzedziły mężczyzn

Mężczyzna zgłosił się na policję. Braci czekają konsekwencje

39-lubinianin tknięty wyrzutami sumienia sam postanowił zgłosić się na policję po kilku dniach od zdarzenia. - Został przesłuchany, przyznał się i złożył wyjaśnienia. Wynikało z nich, że jego młodszy, 26-letni brat, jest zawodowym kierowcą, jeździ od dłuższego czasu. 39-latek uznał, że jemu będzie łatwiej zdać egzamin. Młodszy zgodził się na taką formę pomocy - przekazała Edyta Bagrowska.

26-latek, brat mężczyzny, który sam zgłosił się na śledztwo, gdy został przesłuchany w grudniu, wrócił do Polski z pracy za granicą. Postępowanie przeciwko nim wezwano 13 lutego aktem oskarżenia. usłyszeli zarzuty wyłudzenia po poświadczeniu nieprawdy, a młodszym zarzucono dodatkowo posłużenie się cudzym dowodem osobistym. Grozi im nawet do trzech lat więzienia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: egzamin na prawo jazdy

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy