Ze szkoły na ulicę, z plantacji herbaty na studia
Dla niektórych osób nie ma takich przeszkód, które usprawiedliwiałyby przerwę w edukacji. Dzięki ich wielkiemu sercu i kreatywności, dzieci z ubogich, indyjskich rodzin kontynuują naukę, choć szkoły są zamknięte z powodu pandemii.
Szkoła na chodniku
Veena Gupta, piosenkarka i babcia trójki wnuków oraz jej mąż Virendra, były ambasador indyjski w RPA, prowadzą zajęcia edukacyjne dla dzieci od 4 do 14 roku życia na chodniku mało uczęszczanej ulicy w Nowe Delhi.
Dzieciaki pokonują nawet 2 km, by w tych nietypowych warunkach uczyć się matematyki, fizyki, angielskiego i wf-u.
Veena zakupiła proste pomoce dla uczniów, bo nie mając dostępu do internetu i komputerów, nie mogliby uczyć się zdalnie. Z pomocą kierowcy Heera, prowadzą nauczanie dla trzech grup chłopców i dziewcząt, trzy razy w tygodniu, rano i wieczorem.
W przerwach zajęć nauczyciele rozdają ciasteczka i lemoniadę. Kobieta planuje znalezienie wolontariuszy, dzięki którym, z nietypowych lekcji, mogłaby skorzystać większą liczba uczniów. Pomysłodawcy akcji nie proszą ludzi o pieniądze, ale o przeznaczenie choć godziny tygodniowo, by pomóc dzieciakom z ubogich rodzin. Prowadzą lekcje, aby nadrobiły zaległości edukacyjne, a nawet były do przodu z materiałem. Małżonkowie twierdzą, że z kontaktu z podopiecznymi czerpią dużo radości i czują się bliżej wnuków, które mieszkają zagranicą.
"Jak nie wrócą do szkoły, zostaną włóczęgami" - tak sądzi osoba pracująca u państwa Gupta, wychowująca syna, który powinien chodzić do szkoły podstawowej. W wyniku epidemii większość szkół państwowych jest zamknięta od marca. W Indiach zachorowało na koronawirusa prawie 7 mln osób, a ponad 100 tys. zmarło, co jest drugim najwyższym wynikiem, po Stanach Zjednoczonych, na świecie.
Pierwsza na studiach
W tym miejscu wszyscy od lat pracują przy zbieraniu i produkcji herbaty. Mieszkanka wyspy mówi, że nie ma takiej pracy, której należy się wstydzić, ale chciała studiować. Theresa była pierwszą kobietą z plantacji herbaty na Sri Lance, która dostała się na uniwersytet i studiuje, by zostać nauczycielką.
Zbieracze herbaty przybyli na te tereny 200 lat temu z Południowych Indii. Żyli w biedzie i odosobnieniu, a ich dzieci miały ograniczony dostęp do nauki.
Jej rodzina pracuje w tej branży od trzech pokoleń. To fizyczna, wyczerpująca praca, za niskie wynagrodzenie. W pobliżu rozleglej plantacji była tylko jedna szkoła podstawowa, a dopiero 2016 powstała pierwsza szkoła średnia. Dzieci uczyły się najwyżej kilka lat, a wielu rodziców uważało, że ich córkom edukacja nie jest do niczego potrzebna.
Theresa w wolnym czasie pomaga w ramach wolontariatu w pracy z dziećmi w szkole, do której kiedyś chodziła, gdyż uważa, że nie tylko każdy powinien poszerzać swoją wiedzę, ale i uczyć innych. Jej matka jest bardzo dumna z córki i ma nadzieję, że po ukończeniu nauki i zdobyciu zawodu, wróci do wioski i podejmie pracę w tutejszej placówce edukacyjnej i w ten sposób wniesie wkład w rozwój lokalnej społeczności.