​Zwolnij, ale nie daj się stłamsić jesieni

Przemawia do mnie hygge - duńska filozofia szczęścia. Komfort powolnego życia, w zgodzie z własnym rytmem, jest mi bardzo bliski. Drobne przyjemności są ważne dla lepszego samopoczucia. W Danii żyją najszczęśliwsi ludzie, a przecież jesienią i zimą mają wyjątkowo krótki dzień. Są szczęśliwi, bo potrafią pogodzić się z tym, co dzieje się w przyrodzie - mówi dr n. med. Katarzyna Skórzewska.

W słoneczny dzień od razu nastrój się poprawia - mamy szansę wyjść na zewnątrz i poszurać trochę w suchych liściach
W słoneczny dzień od razu nastrój się poprawia - mamy szansę wyjść na zewnątrz i poszurać trochę w suchych liściach123RF/PICSEL

Ewa Koza, Interia: Jak jesienna aura wpływa na nasze samopoczucie?

Katarzyna Skórzewska: - Jesienią wyraźnie skraca się dzień i czas, w którym mamy kontakt z naturalnym światłem słonecznym. To powoduje zmiany w układzie hormonalnym. Im szybciej robi się ciemno, tym wcześniej nasz organizm zaczyna produkować melatoninę - hormon ciemności, który przygotowuje nas do snu.

- Melatonina sprawia, że zwalniamy, zaczynamy odczuwać znużenie i senność. Potrzebujemy jej dla lepszej jakości i produktywności snu. Latem jest wytwarzana nawet o kilka godzin później. Jesienią i zimą jej czas działania na organizm wyraźnie się wydłuża, bo znacznie wcześniej robi się ciemno.

- Spędzając długie godziny przed monitorami komputerów, smartfonami czy odbiornikami telewizyjnymi, zaburzamy ten proces. Ale, co do zasady, im krótszy dzień, tym jesteśmy bardziej senni. Nie mamy energii na wiele aktywności, z których cieszymy się latem. Choćby na wyjście na miasto po pracy. Raczej idziemy do domu. Zaszyć się z herbatą i kocem.

Może dlatego wielu ludzi nie lubi jesieni.

- Żeby nie poprzestać tylko na tym, co złe, trzeba zaznaczyć, że melatonina jest hormonem piękności. Jeśli więcej śpimy, procesy regeneracyjne są bardziej aktywne. Regeneruje się skóra, kości i cały organizm. Rytm okołodobowy dostosowuje się do zmieniających się warunków świetlnych i synchronizuje nasze funkcjonowanie, czyli sen, jedzenie, sprawność fizyczną i aktywność umysłową.

- Jesień spowalnia trochę naszą aktywności intelektualną. Nie chodzi o to, że jesienią jesteśmy mniej inteligentni, ale osłabia się refleks. Widać to chociażby po kierowcach. Latem jeżdżą bardziej dynamicznie, ale więcej stłuczek jest jesienią. Zwłaszcza, gdy jest ciemno i pada deszcz, na co nakłada się przytłumiona czujność i refleks. Jesień osłabia koncentrację. W organizmie zachodzi wiele zmian, które mocno na siebie wpływają.

- Rytm okołodobowy reguluje temperaturę ciała, pracę serca, ciśnienie tętnicze krwi, częstość oddechów i metabolizm. Wpływa na wydzielanie hormonów, w tym kortyzolu, melatoniny, prolaktyny i hormonu wzrostu. Jesienią i zimą te procesy zwalniają. Wolniej trawimy, osłabia się perystaltyka jelit i obrastamy, również z tego powodu, w tkankę tłuszczową.

- Mamy gorsze samopoczucie. Mniej światła słonecznego to nie tylko zmienione wydzielanie melatoniny, ale też mniej serotoniny i dopaminy. One są ze sobą powiązane. Człowiek jest jesienią smutniejszy i na pewno mniej szczęśliwy.

Rzadziej odczuwa przyjemność?

- Aura dostarcza mniej powodów do radości. W słoneczny dzień, jeśli mamy szansę wyjść na zewnątrz, poszurać trochę w suchych liściach, nastrój od razu się poprawia. W deszczowy trudniej się zmotywować. To powoduje, że nasz ośrodek nagrody nie jest dostatecznie wynagradzany. Dlatego często mamy potrzebę dostarczania sobie czegoś, co sprawi nam przyjemność. Jesienią jemy więcej słodyczy i tłustych produktów, bo słodkie i tłuste daje nam radość. Sprawia, że ośrodek nagrody w mózgu jest spełniony. Dzięki temu poprawia się nasze samopoczucie. Choćby na chwilę.

Potrzebujemy zjeść coś konkretnego, żeby się ogrzać?

- Tak. Robi się zimno, a wyszczuplony po lecie organizm potrzebuje izolacji cieplnej. Tkanka tłuszczowa jest do tego stworzona. Narządy wewnętrzne muszą być chronione od niskiej temperatury, bo gorzej wtedy funkcjonują. Krew wolniej do nich dopływa. Tkanka tłuszczowa nie jest tylko złem koniecznym. Jej rolą jest ochrona narządów wewnętrznych przed wychłodzeniem. Oczywiście, wszystko z umiarem. Zawsze można się cieplej ubrać.

Zmienia się metabolizm, a co z apetytem?

- Apetyt też jest większy. To wszystko ze sobą współgra. Za koordynację spożywania pokarmów odpowiada podwzgórze, w którym zlokalizowany jest nie tylko nasz zegar biologiczny, ale także ośrodek głodu i sytości. W bezpośredniej regulacji metabolizmu bierze udział również melatonina. Wpływa na wydzielanie leptyny i insuliny oraz pasaż jelitowy, czyli perystaltykę.

- Nie chodzi o to, że mamy usiąść i bezkarnie jeść. Nie należy się temu poddawać, ale jesienne menu będzie inne, chociażby z powodu trudniejszej dostępności świeżych warzyw i owoców. Siłą rzeczy, będziemy jeść więcej masła, sera czy mięsa, albo, w przypadku wegetarian, strączków.

A suplementacja?

- Jesień to czas, w którym trzeba uzupełnić witaminę D3. Ona działa immunomodulująco, czyli stymuluje układ odpornościowy. Jesienią zaczynają budzić się wirusy, nie tylko koronawirusy, ale też rotawirusy czy wirusy grypy. Witamina D3 wzmacnia kości i serce. Ma działanie poprawiające nastrój. Dla odporności ważna jest też witamina C.

- Trzeba pamiętać o probiotykach. Latem jemy dużo owoców i warzyw. Jesienią więcej pieczonych i smażonych produktów. Obróbka termiczna zabija część dobrych bakterii, które powinny być w przewodzie pokarmowym. Dlatego trzeba pamiętać o kiszonkach. One zawierają potrzebne bakterie i witaminę C. Warto jeść czosnek i cebulę.

- Bardzo ważna jest aktywność fizyczna. To, że nam się nie chce, nie oznacza, że mamy z niej rezygnować. Jesienią jest szczególnie ważna. Podczas aktywności fizycznej produkowana jest adrenalina i endorfiny, co wpływa na poprawę samopoczucia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Dzięki aktywności pozostaniemy sprawni. Nie obudzimy się wiosną z ograniczeniami ruchowymi. Bezczynność jest dla nas zabójcza.

Dzięki aktywności pozostaniemy sprawni. Nie obudzimy się wiosną z ograniczeniami ruchowymi - mówi dr n. med. Katarzyna Skórzewska
Dzięki aktywności pozostaniemy sprawni. Nie obudzimy się wiosną z ograniczeniami ruchowymi - mówi dr n. med. Katarzyna Skórzewskaarchiwum prywatne

Czy jesień to nie czas, żeby trochę zwolnić?

- Zdecydowanie. Tak jest skonstruowany organizm. Działanie wbrew naturze nie jest dobre. Wiosną wszystko budzi się do życia. Lato było od zawsze bardzo aktywne. Nasi przodkowie uprawiali ziemię, jesienią zbierali plony przygotowując się do zimy, czyli czasu wyciszenia i wolniejszego rytmu. Zwierzęta idą spać, a człowiek się buntuje. Chcemy być mądrzejsi, ale ona nam pokazała, chociażby przez Covid-19, że ten pęd i pośpiech jest niezdrowy i niezgodny z naturą.

- Oprócz lęku i strachu, pandemia dała nam czas na realizację pasji i własnych zainteresowań, na które w, tak zwanym, normalnym trybie nie możemy sobie pozwolić. A przecież kiedyś tak wyglądała normalność. Było więcej czasu na życie, nie tylko na pracę i zdobywanie kolejnych szczytów. Dziś dla wielu priorytetem stały się kolejne studia, ciągłe podnoszenie kwalifikacji i coraz większe pieniądze.

- Poza dużymi ośrodkami, ludzie żyją bliżej przyrody. Są szczęśliwsi i spokojniejsi. Zwolnienie codziennego tempa jest nam bardzo potrzebne. Warto to uwzględnić w swoim życiu. Nie dać się stłamsić jesieni zakopując się pod kocem, ale nie walczyć na siłę z tym, że organizm potrzebuje spokojniejszego rytmu.

- Przemawia do mnie hygge - duńska filozofia szczęścia. Komfort powolnego życia, w zgodzie z własnym rytmem, jest mi bardzo bliski. Drobne przyjemności są ważne dla lepszego samopoczucia. W Danii żyją najszczęśliwsi ludzie, a przecież jesienią i zimą mają wyjątkowo krótki dzień. Są szczęśliwi, bo potrafią pogodzić się z tym, co dzieje się w przyrodzie.

Bliskie mi to.

- Byłam tam teraz na wakacjach. Jestem zafascynowana tym krajem. Duńczycy żyją bardzo blisko przyrody. Nie widziałam tam ludzi otyłych. Pewnie są, ale ja ich nie spotkałam. Ludzie starsi są bardzo aktywni. Chodzą, biegają, jeżdżą na rowerach. To bardzo szczupli staruszkowie. Ludzie, którzy mając 70 czy 80 lat nie siedzą w domu, tylko spędzają czas na zewnątrz. Nie rozpaczają nad tym, jak im źle. Nie siedzą przed telewizorem zajadając ciastka czy chipsy. Ruszają się. To bardzo ważne.

***

Dr n. med. Katarzyna Skórzewska - lekarka, specjalistka w zakresie położnictwa i ginekologii, specjalistka w dziedzinie endokrynologii. Autorka wielu publikacji naukowych w periodykach polskich i zagranicznych oraz artykułów popularnonaukowych. Zajmuje się diagnostyką i leczeniem zaburzeń hormonalnych u kobiet, szczególnie w obszarze endokrynologii ginekologicznej oraz leczeniem współistniejących zaburzeń hormonalnych innych gruczołów wydzielania wewnętrznego. Prowadzi dwa medyczne profile edukacyjne na Instagramie.

Zobacz także:

Psy dla alergików. Te rasy mają wyjątkową zaletęInteria.tv
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas