Żyrafa

Mężczyzna siedzi przy stole. Wyjmuje z kieszeni paczkę papierosów. Zapala jednego.

Pierwszy buch.

Pierwsze wspomnienie - mama.

Poukładana, konkretna.

Karciła, pocieszała.

Czasem płakała.

Często się śmiała.

Śmiech głośny, gwałtowny.

Zdeterminowana.

Kobieta sukcesu.

Niczego nie szukała.

Na nic nie czekała.

Żyła chwilą.

Była szczęśliwa.

Słuchała.

Mówiła szybko.

Jakby nerwowo.

O ojcu wspominała rzadko.

Niewiele.

Że kochała.

Że on też kochał.

Ale odszedł.

Temat zamknięty.

Znajomych dużo.

Przyjaciół wystarczająco.

Królowała w kuchni.

Gotowała, piekła, smażyła.

Jej pierwszej kupił kwiaty.

Drugi buch.

Babcia.

Była tak bardzo jak tylko mogła, a może nawet jeszcze bardziej dla niego. Cierpliwie tłumaczyła zadanie z matematyki, kupowała piłkę, rozmawiała o wszystkim. Pamięta jej uśmiech, taki ciepły. I oczy pełne łagodności. Pamięta każdą zmarszczkę na twarzy. I każdą żyłkę na ręce, ręce, która go tak często głaskała po głowie. I siwe włosy, nigdy nie farbowane, bo babci nie zależało na pięknie zewnętrznym. Pamięta jej zgarbioną sylwetkę, gdy wieszała pranie. Pamięta zapach powideł i smak herbaty z miodem i cytryną. Róże w ogrodzie. I psa biegającego po podwórku. Pamięta pożegnanie. Pierwsze w jego życiu tak bardzo ostatnie.

Trzeci buch.

Przyjaciółka. Mnóstwo wspomnień. Wszystkie wyraźne. Kilka kłótni i cały ogrom godzin zwierzeń, śmiechu. Wspólne sprawy. Tak, pierwsza kobieta, z którą miał naprawdę wspólne sprawy. Zawsze szczera. Nieskomplikowana, nie bawiła się z nim we współczucie, gdy wiedziała, że zawinił. Wspierała uczciwie. Obiektywna do bólu. Naprawdę ją lubił.

Czwarty buch.

Pierwsza dziewczyna.

"Jesteś fajny, ale.."

"Było bardzo miło, ale.."

"Dziękuję bardzo, ale.."

Starał się dla niej. Czuł, że się zakochał. Nie, nie było motyli i uginających się kolan. Nie uważał, że poznał anioła, że ma kilka kroków do nieba. Ale starał się. Ona pewnie też. Tylko, że nigdy go tak do końca nie zaakceptowała. Częste porównania, bolesna krytyka. Napięcie. Nie chciał tak. Pierwsza. Wiedział, że to jeszcze nie ta.

Piąty buch.

Żona. Chciał, żeby była szczęśliwa. Przy niej pierwszej poczuł, że można kochać tak bardzo, żeby bać się, czy będzie można dać tyle szczęścia, ile on chciał dla niej. Dlatego pozwolił odejść. Początkowo prosił, błagał, płakał. Kiedy zrozumiał, że ona tak po prostu nie chce już być jego żoną, dał jej rozwód. Wyjechała. Zadzwonił dwa razy. Nie odebrała. Nie naciskał. Pewnie ułożyła sobie życie.

Szósty buch.

-Tato, chodźmy do zoo !

Stoi obok. Uśmiechnięta. Czeka.

Mężczyzna gasi papierosa. Najmłodsza kobieta jego życia. Najważniejsza.

Pierwsza, która nie ocenia, nie wymaga. Chce tylko zobaczyć żyrafę.

Katarzyna Kwiatkowska, Konin

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas