„Brazylijski Gaudi” - geniusz architektury ze slumsów Sao Paulo
Nigdy nie słyszał o barcelońskim architekcie Antonio Gaudim (1852-1926) aż do dnia, który odmienił jego życie i został zaproszony do Barcelony. Estevao Silva da Conceicao mieszka z żoną i dwójką dzieci w slumsie (faweli) Paraisopolis na południu ponaddwudziestomilionowego Sao Paulo.
Kamienny dom w Sao Paulo - wyjątkowe dzieło "brazylijskiego Gaudiego"Adam Białasmateriały prasowe
Zbudował tam dom, który wygląda jak autentyczne dzieło katalońskiego architekta Antonio Gaudiego - jest intuicyjny, organiczny, fantazyjny, niesamowity. Nie szerszy niż garaż, wije się w górę, w dół oraz dookoła, i jak żaden inny w tej okolicy szczyci się ogrodem na dachu.
Starannie budowany przez lata ze znalezionych przedmiotów, wyrzuconych materiałów i kilku oszczędnych zakupów w składzie budowlanym, powstał na ziemi, której Estevao nie jest właścicielem.
Natomiast sam Antonio Gaudi był wizjonerem i artystą, a stworzone przez niego projekty sprawiają wrażenie, jakby nie były poddane siłom grawitacji.
Zdarzało mu się opracowywać budynki, w których nie przewidział ani jednego kąta prostego. Nazywany "czarodziejem architektury" odszedł w wieku 73 lat, zostawiając po sobie olbrzymi dorobek.
Sama budowa słynnej katedry rozpoczęła się w 1882 roku i trwa do dziś. Ta ikoniczna wizytówka Barcelony zostanie ukończona przez katalońskiego architekta Jordi Fauli i Oller oraz jego zespół dopiero w 2026 roku.
Najciekawsze polskie budynki
Wszyscy oswajamy się z myślą, że tegoroczne wakacje będą wyglądać zupełnie inaczej. Pandemia koronawirusa prawdopodobnie uniemożliwi nam zagraniczne wojaże i dalekie eskapady. Wiele wskazuje jednak na to, że podróże po Polsce będą możliwe. Dlatego warto sprawdzić, co ciekawego można zobaczyć w naszym kraju.
Miłośnicy przyrody ruszą z pewnością w Tatry czy Bieszczady lub wybiorą wypoczynek na Mazurach. Jak co roku, popularnością cieszyć będą się piaszczyste plaże Bałtyku. Ale Polska to także oryginalne obiekty architektoniczne, a ich oglądanie połączyć można ze zwiedzaniem pięknych miast: Wrocławia, Krakowa, Szczecina czy Gdańska. Zajrzycie do naszej galerii i zainspirujcie się zdjęciami najciekawszych polskich budynków!
Sedesowce miały być białe i ozdobione pnącą się roślinnością. Niestety, środków starczyło na szary beton, papę i co najwyżej paprotki ustawione przez mieszkańców na wewnętrznych parapetach. Mimo wszystko projekt Grabowskiej-Hawrylak do dziś jest jednym z symboli miasta i polskiej architektury modernistycznej.
Wykonawcą konstrukcji był Andrzej Żórawski, który inspirował się projektem dachu warszawskiego Supersamu. Dziś, co jakiś czas remontowany i udoskonalany, Spodek jest najważniejszym symbolem Katowic i jednym z symboli polskiej architektury. Karol MakuratReporter
Katowicki Spodek, zaprojektowany przez zespół architektów z Biura Studiów i Projektów Typowych Budownictwa Przemysłowego, w maju 2020 roku skończy 49 lat. Przypominająca talerz kosmiczny bryła jest jednym z pierwszych na świecie obiektów zrealizowanych w koncepcji tensegrity: gdzie następuje wzajemna stabilizacja elementów rozciąganych i ściskanych. Stalową konstrukcję kopuły (ważącą ponad 300 ton!) z zewnętrznym pierścieniem łączą bowiem liny nośne w formie kratowic.
W latach 2009-2011 przeprowadzono remont hali (m.in. wymieniono okna oraz przeprowadzono renowację elewacji). Obok mieści się Pawilon Czterech Kopuł Hansa Poelziga, Pergola oraz multimedialna fontanna. Damian KlamkaAgencja FORUM
Hala Stulecia (w PRL-u nazywana Halą Ludową) jest najsłynniejszym obiektem wrocławskiego modernizmu. W 2006 roku została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jej powstanie jest związane z ideą Wystawy Stulecia organizowanej z okazji okrągłej rocznicy odezwy „Do mojego ludu” wydanej przez Fryderyka Wilhelma III. Projekt pawilonu powierzono Maxowi Bergowi, który nie bał się rozmachu i pionierskich rozwiązań. W konsekwencji powstała bryła wysoka na 42 metry, z ogromną kopułą i widocznym żelbetem, co wówczas było szokujące i – jak się okazało – pionierskie.
Wrażenie robi również wnętrze, szczególnie sala symfoniczna nie bez przyczyny nazywana "słoneczną" oraz, mieszczące się w holu głównym, schody w kształcie spirali (chyba najchętniej fotografowany obiekt w całym budynku). Gmach szybko stał się symbolem architektonicznej odwagi i współczesnego myślenia o mieście.
Budynek Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie autorstwa Fabricio Barozzi i Alberto Veigi (Estudio Barozzi Veiga) wywołał w świecie architektury sensację. Wśród nagród, które otrzymał, wymienić można chociażby Eurobuild Awards, Nagrodę im. Miesa van der Rohe czy wyróżnienie „Designs of the Year” przyznane przez Design Museum w Londynie. Strzelista bryła bywa nazywana "zamkiem lodowym", przywodzi też na myśl organy i nawiązuje kształtem do otaczających ją kamienic. Na co dzień jest biała, ale na różne okazje bywa podświetlana, przybierając chociażby barwy włoskiej flagi (by okazać wsparcie w czasie pandemii koronawirusa). Katarzyna PawlickaINTERIA.PL
Oryginalna bryła żeniąca ze sobą co najmniej dwa porządki, skrywa jeszcze ciekawsze wnętrza, które można zwiedzać do dziś. Za ich aranżację był bowiem odpowiedzialny prof. Andrzej Pronaszko - ikona polskiej awangardy – pod rękę z Włodzimierzem Padlewskim. Meble (m.in. komplety krzeseł i foteli, stoły, biurko czy toaletkę) zbudowali oni nie z drewna, a z chromowanych rurek uzupełnionych skórą lub szkłem. W tamtych czasach był to pomysł więcej niż śmiały!
Zamek Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej wzniesiono w Wiśle na początku lat 30. według projektu jednego z najwybitniejszych polskich architektów – Adolfa Szyszko-Bohusza. Modernistyczny pałac powstał dla, piastującego wówczas najwyższy urząd, Ignacego Mościckiego. W 1938 roku wprowadzono dość znaczącą modyfikację i płaskie dachy zamieniono na spadziste, lepiej pasujące do trudnych, górskich warunków.
Twórcy przyznali, że inspiracją do stworzenia charakterystycznych trzech dysków były m.in. opowieści o niezidentyfikowanych obiektach latających. Jednak ideą przewodnią stały się, charakterystyczne dla Karkonoszy, grupy skalne uformowane przez erozję. Futurystyczny charakter obserwatorium nie wszystkim przypadł do gustu, spotkał się jednak z uznaniem na Światowej Wystawie Architektury w Meksyku. Dziś wymaga gruntownego remontu.
Wysokogórskie Obserwatorium Meteorologiczne im. Tadeusza Hołdysa na Śnieżce bywa nazywane „stacją kosmiczną” i bez wątpienia jest jedną z najbardziej oryginalnych, polskich budowli. Położona na wysokości 1602 m.n.p.m. bryła jest siedzibą Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Samo obserwatorium istnieje tu od 1900 roku, jednak nowy budynek powstał w latach 1966-1974 na podstawie projektu Witolda Lipińskiego i Waldemara Wawrzyniaka z Politechniki Wrocławskiej.
Twórcom zależało, by obiekt wpisał się w krajobraz Krakowa z dominującym, leżącym po drugiej stronie Wisły, Wawelem, ale nawiązywał też subtelnie do kultury japońskiej. Wymarzonym kompromisem okazała się idea krzywizn referujących z płynącą obok rzeką i jednocześnie odnoszących się do znanego, japońskiego drzeworytu pt. „36 widoków z góry Fudżi” przedstawiającego rybaków w łodzi, unoszonych przez wielką falę.
Bryła Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha” została zaprojektowana w pierwszej połowie lat 90., ale do dziś zachwyca świeżością i bardzo przemyślaną koncepcją. Za projekt odpowiedzialny był japoński architekt Arata Isozaki, z którym współpracował Krzysztof Ingardem i JET Atelier. W 2006 roku budynek trafił na listę 20 najciekawszych realizacji architektonicznych w Polsce po 1989 roku, którą wyłoniono w konkursie „Polska. Ikony architektury”.
Falowiec był odpowiedzią na ogromny głód mieszkaniowy epoki Gierka. Wśród jego zalet wymienić można było chociażby dostęp do licznych lokali usługowych i, rozpościerający się z górnych pięter, widok na morze. Po otwartych galeriach biegały dzieci, które chodziły do jednej, pobliskiej szkoły. Dziś mieszkają tu przede wszystkim ludzie starsi i studenci Uniwersytetu Gdańskiego. Byli mieszkańcy wspominają zaś, że o koszmarze mieszkania w Falowcu, w którym trudno o prywatność i np. sprawną windę, woleliby zapomnieć.
Słynny gdański Falowiec, wybudowany w latach 1970-1973, do dziś broni tytułu najdłuższego polskiego budynku (w skali Europy ustępując jedynie wiedeńskiemu Karl-Marx-Hofowi), licząc dokładnie 860 metrów. Zaprojektowali go Tadeusz Różański, Danuta Olędzka i Janusz Morek, a prawie 40 lat od powstania doczekał się nawet książki na swój temat („Latawiec z betonu” Moniki Milewskiej).
Sedesowce, nazywane też wrocławskim Manhattanem, zaprojektowała pod koniec lat 60. Jadwiga Grabowska-Hawrylak. Zbiór sześciu budynków mieszkalnych i trzech pawilonów usługowych położonych w okolicy Ronda Grunwaldzkiego wyróżniają owalne zagłębienia, w których wmontowano po dwa okna.
Gaudi słynie również z wielu innych wyjątkowych prac jak np. Villa Qiujano, Casa Vicens, Colegi de Santa Maria de Jesús, Casa Calvet, Casa Batlló czy z zaprojektowanych przez siebie mebli.
- Mieszkając przez kilka lat w Brazylii, skorzystałem z okazji i idąc tropem tej niezwykłej historii odnalazłem jej bohatera. Nie było to proste, gdyż w tym czasie nie był tu jeszcze rozpoznawalny, a dopiero kilka lat później poświęcono mu sporo uwagi w mediach. Pomimo, że odwiedziłem ponad 180 krajów, wszystkie kontynenty i dość dobrze znam Brazylię, gdzie udało mi się nawet zwiedzić Amazonię, nasze spotkanie zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. W Sao Paulo odwiedzałem także ulicznego artystę Eduardo Kobra i artystów bossa nova, z której wyrosła samba. Pracując w Rio de Janeiro z najlepszymi szkołami samby posiadałem cenne kontakty, aby odwiedzić szkoły SP - w jednej z nich to właśnie córka "brazylijskiego Gaudiego" zdobyła tytuł Miss - mówi Adam Białas.
Jakże zdziwiony był Estevao, kiedy pojawiła się u niego delegacja z Barcelony z jednym z największych współczesnych architektów kontynuujących budowę dzieła Gaudiego, Jordi Fauli i Oller. Chciał on osobiście stwierdzić czy jego praca jest oryginałem.
- Byłem zaskoczony, nie wiedziałem kim jest Gaudi, nigdy wcześniej o nim nie słyszałem. Kiedy rozpoczynałem budowę, eksperymentowałem z różnymi sposobami i budulcem, bo wykorzystane materiały są darmowe i często znalezione na śmietniku. Pierwsze próby były nieudane, ale w końcu opracowałem udaną metodę. Do budowy wykorzystuję wszystko, co może się nadać: kapsle, potłuczone szkło, zużyte długopisy, butelki. Zbieram też wyrzucone kwiaty, które dostają drugie życie rosnąc w konstrukcji domu i tworząc koronę swoistego drzewa - mówi Estevao Silva da Conceicao.
Kamienny dom w Sao Paulo stał się jedną z największych atrakcji miastaAdam Białasmateriały prasowe
Grupa ekspertów stwierdziła, że jest to nowatorska metoda, która nie ma nic wspólnego z plagiatem i zaprosiła Brazylijczyka do Barcelony, aby zapoznał się z twórczością Gaudiego.
Naukowcy byli pod wielkim wrażeniem oryginalności, ale i podobieństwa ich sztuki oraz architektury. Zapraszając go do stolicy Katalonii, chcieli pokazać mu prace genialnego architekta oraz zarejestrować jego wrażliwe i spostrzegawcze reakcje.
Wkrótce sława mieszkańca faweli przekroczyła granice Brazylii, a historia Estevao została przedstawiona w filmie, książce, a także przez coraz częściej odwiedzających go dziennikarzy z całego świata.
- To było wielkie przeżycie. Kiedy zobaczyłem dzieła Gaudiego w Barcelonie, dostrzegłem podobieństwo między swoim domem, a twórczością tego architekta. Mój dom wygląda trochę jak jego prace z Parku Guell - wyjaśnia Estevao.
Dom Estevao jest niepowtarzalny, zdaniem wielu piękniejszy niż wille brazylijskich bogaczy123RF/PICSEL
Twórca domu zrezygnował z początkowego pomysłu stworzenia go na wzór krzewu róży. Zainspirowany na nowo drzewami jabuticaba i figowym, zawiesił swój żyjący dom-ogród w ciasnej przestrzeni faweli, gdzie mieszkańcy na "dziko" zajmują przestrzeń do zamieszkania i budują chaotyczne obiekty bez żadnych pozwoleń.
Światowi eksperci architektury sklasyfikowali dom Estevao jako architekturę organiczną, która jest naprawdę inna, oryginalna. Sam autor nie miał żadnego wykształcenia, prostu budował kierując się intuicją myśląc, że będzie to poprawne... i rzeczywiście tak było.
Konstrukcja domu z żelaznych prętów w kształcie łuku, pokrytych cementem, wyznacza otwartą przestrzeń ornamentów, której zwieńczeniem jest taras z roślinnością widziany z wnętrza przez prawie osiem metrów od podłogi. Wchodząc tam krętymi wąskimi schodami widać panoramę faweli.
Osadzone w ścianach kamienie, telefony, talerze, marmury i inne zdobyte przedmioty tworzą nieskończoną mozaikę. Niemal każdego dnia ogrodnik przybija nową dekorację czy sadzi kolejne znalezione rośliny.
Estevao Silva da Conceicao ma dziś 61 lat, urodzony w Santo, w głębi Bahia w biednej wielodzietnej rodzinie "Brazylijski Gaudí" uczył się tylko do czwartej klasy podstawówki.
Zanim został miejskim ogrodnikiem w Sao Paulo, pracował jako robotnik przy pracach budowlanych w całym kraju. W 1985 roku osiadł w Paraisópolis i rozpoczął budowę domu znanego jako "Casa de Pedra" (Kamienny Dom) - wyjątkowe dzieło w Sao Paulo.
Obiekt znajduje się na wzgórzu, w środku drugiego co do wielkości w stolicy Sao Paulo, liczącego około 80 tysięcy mieszkańców slumsu. Latynos wywarł również wrażenie na wyższych sferach Sao Paulo, które poprosiły go o zbudowanie paneli w najmodniejszych rezydencjach. Sprzedaje również wazony dekoracyjne do willi celebrytów i milionerów z całej Brazylii.