Upały i zielony śnieg: witamy na Antarktyce

Choć pokrywający czubek południowej półkuli zielony śnieg wygląda całkiem malowniczo, jego widok nie powinien cieszyć. Wręcz przeciwnie – to kolejny dowód na zachodzące na Ziemi zmiany klimatyczne.

Idealnie biała Antarktyka to już przeszłość
Idealnie biała Antarktyka to już przeszłość123RF/PICSEL

Jakiego koloru może być śnieg? Odruchowa odpowiedź jest oczywista: białego. Po krótkim zastanowieniu można dodać jeszcze: czarnego - jeśli pada w okolicach kopalni węgla, albo żółtego czy beżowego, gdy "podkolorują" go miejskie zanieczyszczenia. Do tej palety niedawno dołączyła i zieleń. Śnieg w trawiastym kolorze pojawił się na Antarktyce.

Dwa kilometry kwadratowe zieleni

Nie chodzi tu wcale o lokalną ciekawostkę - teren pokryty zielonym śniegiem jest tak duży, że widać go z kosmosu. Naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną przez sześć lat przyglądali się temu obszarowi za pośrednictwem satelity, tworząc szczegółową mapę niezwykłego zjawiska. Podczas badań stwierdzono, że zazieleniony obszary znajdują się m.in. na Wyspie Adelajdy i Wyspie Króla Jerzego, dało się je zaobserwować również wzdłuż linii brzegowej Antarktydy. Jak podaje "The Guardian" w sumie zidentyfikowano 1679 zielonych "ognisk", które łącznie zajmują powierzchnię 2 kilometrów kwadratowych.

Niezwykłe zjawisko największą intensywność osiągało o kresie od listopada do lutego, czyli w okresie antarktycznego lata, które ostatnio jest wyjątkowo "upalne". W lutym tego roku na Antarktydzie odnotowano rekordową temperaturę 20,75 stopni Celsjusza.

Związek między porą roku, a kolorem śniegu jest bardzo prosty: śnieg zazieleniają glony, kwitnące w topniejącym śniegu. I choć dotychczas tego rodzaju kwitnienia były już obserwowane, nigdy dotąd nie występowały na taką skalę. Kwitnące algi to nie tylko ciekawostka, ale i zjawisko, które może mieć wpływ na życie całego regionu. Po pierwsze, jak podaje "The Guardian" glony każdego roku są w stanie pochłonąć 479 ton dwutlenku węgla, czyli tyle ile średnio w ciągu 12 miesięcy produkuje ponad 800 tys. samochodów. Po drugie, stając się pożywieniem dla innych organizmów, mogą stanowić zalążek nowego ekosystemu. "Wszystko jest połączone. Dzięki tym glonom mogą powstać nowe siedliska", mówi Matt Davey z Uniwersytetu w Cambridge.

Im więcej zieleni, tym więcej niepokoju

Naukowcy prognozują, że zielonych miejsc na Antarktyce w przyszłości pojawi się jeszcze więcej. Do nich dołączą zaś tereny w innych kolorach, tworzone przez kolejne, rozkwitające rośliny. Wszystko to jest skutkiem globalnego ocieplenia, które południowej półkuli szczególnie daje się we znaki. Zdaniem ekspertów Antarktyka topnieje w zastraszającym tempie, każdego roku tracąc 252 miliardy ton lodu rocznie, sześć razy więcej niż w latach 80. Ma to przełożenie na wzrost poziomu wody w morzach i ocenach, które tylko w ciągu ostatnich 40 lat "podniosły się" o 14 mm.

Więcej wody w morzach i oceanach to zaś pierwsze ogniwo długiego łańcucha negatywnych zjawisk, takich jak: wydłużające się okresy bezdeszczowe, przeplatane gwałtownymi opadami, powiększanie się obszarów dotkniętych suszą, zanikanie kolejnych gatunków roślin i zwierząt, przesunięcie się rolniczego kalendarza upraw oraz podtapianie przybrzeżnych metropolii takich jak: Nowy Jork, Szanghaj, Tokio, czy Trójmiasto.

Kolorowy śnieg z północy

Dodajmy, że rewelacje z Antarktyki to nie pierwsze w historii doniesienia o zielonym śniegu. Podobne - przynajmniej wizualnie  -  zjawisko w ubiegłym roku zaobserwowano w rosyjskim Pierwouralsku. W tym syberyjskim miasteczku jaskrawozielony śnieg nie tylko zalegał na ulicach, ale i spadał z nieba. Zdaniem mieszkańców odpowiedzialna za to zjawisko była lokalna fabryka i emitowane przez nią zanieczyszczenia. Nie było to podejrzenie bezpodstawne, bo fabryka zajmuje się m.in. przetwarzaniem chromu, używanego do barwienia na zielono szkła, ceramiki i betonu.

Jak widać, zanieczyszczenie środowiska daje o sobie znać na najróżniejsze sposoby.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas