Dlaczego właśnie on?

- Dlaczego mam wybrać właśnie tego mężczyznę? - pytają kobiety. - Po czym poznać, że to jest właśnie ta kobieta? - chcą wiedzieć mężczyźni.

article cover
INTERIA.PL

Z praktyki wynika, że zarówno młode kobiety jak i młodzi mężczyźni za swój największy problem uważają brak jasnych kryteriów, które mogłyby pomóc im w doborze partnera lub partnerki. Takich kryteriów nie formułują ani podręczniki, ani w zasadzie media, gdzie dominują raczej opisy konkretnych sytuacji, porady fizjologiczne itp.

Tymczasem problem nie jest taki błahy. No bo przecież skąd mamy czerpać wzorce i to jeszcze w tak intymnych sprawach jak dobór partnera?

Mogę przedstawić tu podpowiedzi do wykorzystania od zaraz, ale bez gwarancji, że są to jakieś cudowne środki czy recepty, bo takowych – tam, gdzie wchodzi w grę spotkanie dwóch mających się ku sobie osobowości – trudno się doszukiwać...

Sprawa, najogólniej rzecz ujmując, nie jest prosta, ale też nie jest jakoś szczególnie skomplikowana. Przecież zanim ona czy on nabierze przekonania, że to właśnie w tym związku pragnie pozostawać w dalszym życiu, odbywa się coś takiego jak spotkania, randki, wspólne wyjazdy, wspólne kino, w towarzystwie przyjaciół, kolegów i koleżanek, we dwoje... Przecież zanim powiemy “tak” w takiej czy innej sytuacji mamy możliwość obserwowania i oceniania partnera czy partnerki.

No i co z tego? - zapyta ktoś. Ano to, że przecież nie będziemy zgadzać się zbyt pochopnie na wspólne życie z kimś całkowicie pozbawionym odpowiedzialności, z kimś, kto traktuje nas niepoważnie czy wręcz jak przygodę! Z kimś, kto umawia się i nie przychodzi albo z osobnikiem, który notorycznie znajduje się w stanie wskazującym.

Oczywiście, powie ktoś, miłość nie wybiera. Zgoda, dodam natychmiast, ale miłość nie może być od początku ślepa! Nie można rzucać sie na oślep w przepaść... Przy wyborze – mówimy o wyborze tym raczej poważnym, na długo albo wręcz na całe życie – warto zastosować to, co w dobie o wiele prymitywniejszej, w dawnych wiekach czy w wieku XX jakoś działało. Coś, co powinno być niezawodne także obecnie, co w nieco staroświeckim języku nazywa się “chodzeniem ze sobą”, a co tak naprawdę jest okresem próbnym dla obojga partnerów.

Nie trzeba, a wręcz nie należy od razu mieszkać razem. Chodzi raczej o to, by być ze sobą blisko, by rozmawiać, by zobaczyć, jak on (ona) reaguje w różnych sytuacja, jak odczuwa radość, ból, czy ma w sobie cechy, jakich oczekujemy od naszego przyszłego towarzysza życia...

Kilka miesięcy, może rok – taki okres powinien wystarczyć do tego, by naprawdę w miarę dokładnie poznać człowieka. Oceny, wierzcie mi, przyjdą same.

Nie wolno jednak ich lekceważyć, zwłaszcza wtedy, kiedy sygnały z takiej znajomości zaczynają być negatywne. Na etapie znajomości i spotykania się od czasu do czasu ewentualne rozstania bolą o wiele mniej niż – dajmy na to – po kilku latach wspólnego życie małżeńskiego.

Grażyna

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas