Reklama

Jeśli nie Polska, to co?

Bora-Bora, Jamajka, Wiedeń czy Praga. Ślub z dala od stron rodzinnych to już nie ekstrawagancja, ale sposób na... oszczędność czasu i pieniędzy.

Gwarancja dobrej pogody. Romantyczna sceneria i zero niepotrzebnych stresów. Wszystko zapięte na ostatni guzik przez idealnie wykwalifikowanych członków obsługi. To nie reklama wycieczki objazdowej po Hiszpanii, ale oferta wyjazdowa pewnego biura podróży. Biura, które - jako pierwsze w Polsce - zaczęło aranżować śluby za granicą.

Pod słońcem Toskanii

Gaje oliwne, słońce i przepyszne wino. Magda i Michał wymarzyli sobie to wszystko w 2000 roku, podczas pierwszej wspólnej podróży do Włoch. - Wiedzieliśmy, że jeśli kiedykolwiek weźmiemy ślub, to będzie to właśnie Toskania - mówi Magda. - A dokładniej maleńka wioska w Greve in Chianti. Kilka kamiennych domów, mały kościółek i oberża z najlepszym winem domowej roboty na świecie. Ten ślub po prostu nie mógł się nie udać. I chociaż z bliskich przyjechali jedynie rodzice młodej pary oraz kilkoro przyjaciół, to i tak nie żałują. Ten region Włoch w ogóle stał się ostatnio bardzo modny wśród par planujących małżeństwo. W Toskanii "tak" powiedzieli sobie m.in. Radosław Pazura i Dorota Chotecka.

Reklama

Ucieczka od gości

Na ślubnym kobiercu można stanąć w każdym dowolnym miejscu na świecie. Brytyjczycy na przykład najbardziej upodobali sobie RPA. Tam przynajmniej mają pewność, że nie będzie padać i nie nawiedzą ich niemile widziani krewni. Śluby z dala od domu stały się doskonałym wybiegiem od karmienia i bawienia chmary gości. Ankietę na temat zagranicznych ślubów opublikował ostatnio "The Times". Wynika z niej, że obecnie co najmniej jedna na cztery pary bierze ślub w jakiejś egzotycznej części świata. Jeszcze dziesięć lat temu decydowała się na to zaledwie jedna para na dziesięć. Jak tłumaczy dziennik, moda na wyjazdowe małżeństwa wywołana jest popularnością tanich linii lotniczych oraz możliwością łączenia ceremonii zaślubin z podróżą poślubną. Tak jest wygodniej i zdecydowanie taniej. Osoby, które chcą zawrzeć ślub poza Polska na własną rękę, muszą mieć jednak świadomość wielu obostrzeń panujących na terenie Europy. We Francji np. wymagany jest przed ślubem okres 40 dni rezydowania, a formalności i tak mogą trwać tygodniami. Podobnie jest w wielu innych krajach unijnych. Zgodnie z prawem, ślub za granicą jest ważny bowiem tylko wtedy, gdy został zawarty w polskim konsulacie lub zagranicznym urzędzie stanu cywilnego.

Joanna Krupa

Tekst pochodzi z gazety

Dzień Dobry
Dowiedz się więcej na temat: ślub
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy