Renata z Krakowa:
Moja bielizna, choć "niewidoczna", jest równie ważna jak makijaż, bez którego wychodząc czułabym się "naga". A bieliznę, choć może zabrzmi to trochę niecodziennie, dobieram właśnie pod makijaż. Chcę być piękna dla siebie przede wszystkim, potem dla "niego"!!! Mój makijaż na co dzień jest delikatny, prawie niewidoczny - zakrywa to, co niedoskonałe, podkreśla to, co piękne we mnie. Również bieliznę na co dzień wolę bawełnianą, a bawełna dziś także może być elegancka i zmysłowa, a przy okazji dobrze się w takiej bieliźnie czuję. Mam wrażenie, że pasujemy do siebie, jako że ona jest częścią mnie, a nie krępującym dodatkiem, którego i tak nie widać. Za to czasami wolę mieć makijaż mocniejszy, i wówczas moja bielizna dopasowuje się do całości. Już nie jest to tradycyjny, bawełniany komplecik, a bardziej zmysłowa, koronkowa bielizna, dzięki której zyskuję pewność siebie, a patrząc w lustro sama siebie podziwiam. Gdy zaś na specjalne okazje makijaż jest bardziej "wyzywający", a oc zy podkreślone mocną kreską, cienie zaś są wyraziste i błyszczące, znów moja bielizna stara się "dotrzymać kroku". Jest w agresywnych kolorach, mocno wycięta, seksowna.
Bo choć bielizna bywa ta częścią garderoby, która najrzadziej widzi światło dzienne, ja wiem, że musi pasować do mojego nastroju. Nie tylko jej styl, ale i kolor, mają znaczenie. Moja bielizna to ja - mówi więc ona prawdę o mnie. Tę prawdę, którą miało okazję poznać niewielu...
Praca nagrodzona w konkursie "Ulubiona bielizna"