Reklama

Szybka diagnoza ratuje życie

Sepsa to nie tylko przypadki nagłej śmierci młodych osób, ale także przyczyna zgonu co czwartego chorego. Ciężka sepsa i wstrząs septyczny występują u ok. 16 proc. pacjentów hospitalizowanych na oddziałach intensywnej terapii.

Dzięki metodom rozpoznawania i leczenia przedstawionym na międzynarodowej konferencji w Warszawie sepsa powinna być mniej groźna.

Konferencję z udziałem ponad 600 lekarzy zorganizowała redakcja "Medycyny Praktycznej", której nakładem ukazał się także zbiór najnowszych wytycznych dotyczących rozpoznawania i leczenia sepsy. Zostały opracowane przez międzynarodową organizację Surviving Sepsis Campaign i mają na celu zmniejszenie śmiertelności z powodu sepsy o 25 procent w ciągu 5 lat.

Sepsa nie jest konkretną chorobą zakaźną, ale zespołem objawów - silną reakcją zapalną organizmu na dowolne zakażenie: bakteryjne, grzybicze lub wirusowe. Taki uogólniony stan zapalny może się rozwinąć zarówno z zapalenia płuc, jak i skaleczenia. Wystarczy, że zjadliwy drobnoustrój trafi na osłabiony organizm.W Polsce problem dotyczy około 40-50 tys. osób rocznie.

Reklama

Bywa, że przyczyną sepsy są zarazki zamieszkujące naszą skórę czy gardło - atakują, korzystając z chwili słabości układu odpornościowego. Dlatego szczególnie narażone są osoby o słabej odporności - noworodki, osoby powyżej 65 roku życia, pacjenci leczeni z powodu nowotworów czy po przeszczepie narządów. Najbardziej niebezpieczne bywają szpitalne szczepy drobnoustrojów, które miały okazję uodpornić się na leki.

Sepsą nie można się zarazić, ponieważ jest to indywidualna reakcja organizmu na zakażenie, natomiast można zarazić się chorobą, prowadzącą do sepsy. Bakteria czy wirus, który u jednej osoby nie powoduje problemów, może zabić kogoś innego - i odwrotnie. Może przedostać się do naszego organizmu, np. gdy pijemy z kimś z jednej butelki.

Pierwsze objawy sepsy to gorączka, przyspieszony oddech, szybsze bicie serca oraz ogólne osłabienie. Towarzyszą im objawy zakażenia, które doprowadziło do sepsy - jak na przykład zapalenie nerek, skóry lub opon mózgowych czy też zakaźna biegunka. Jednak objawy mogą nie być dostatecznie charakterystyczne, by dało się postawić właściwe rozpoznanie.

Jeśli nie uda się opanować zakażenia na tym etapie, rozwija się ciężka sepsa. Z powodu niewydolności układu krążenia spada ciśnienie krwi, pojawia się (lub nasila) duszność, nerki przestają wydzielać mocz, z powodu uszkodzenia wątroby występuje żółtaczka, chory traci przytomność albo majaczy. Pojawiają się zaburzenia krzepnięcia, na przykład krwotoki czy wybroczyny na skórze. Końcowy, groźny dla życia etap sepsy to wstrząs septyczny - z uporczywym spadkiem ciśnienia i ograniczeniem przepływu krwi przez tkanki.

W USA i Europie Zachodniej umiera 30 proc. chorych z ciężką sepsą, tymczasem w Polsce odsetek ten sięga aż 50 procent.

Wprowadzenie istniejących, lepszych sposobów postępowania mogłoby uratować życie wielu ludzi. Chodzi przede wszystkim o szybkie rozpoznanie, opanowanie reakcji zapalnej i wyrównanie zaburzeń działania narządów. Dlatego najlepszym miejscem dla chorego na sepsę jest oddział intensywnej terapii.

Nie ma jeszcze szczepionki chroniącej przed sepsą, choć można się zaszczepić przeciwko meningokokom (to one odpowiadały za głośne przypadki sepsy wśród młodzieży i wojskowych), pneumokokom (ciężka sepsa wśród małych dzieci) czy pałeczce hemofilnej typu b (Haemophilus influenzae). Tę ostatnią szczepionkę otrzymują od roku 2006 wszystkie niemowlęta w Polsce.

W dalszym ciągu problemem jest to, że większość przypadków ciężkiej sepsy występuje u osób znacznie starszych i nie powodują ich trzy wymienione drobnoustroje.

Średnia wieku chorych z ciężką sepsą wynosi 54 lata. Zwykle zapadają na nią pacjenci po operacjach, najczęściej mężczyźni (59 procent).

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: wstrząs | procent | objawy | diagnoza | ratowanie życia | sepsa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama