Reklama

Z sercem na... majteczkach

Bielizna zajmuje jedno z czołowych miejsc na liście walentynkowych prezentów. Najlepiej, żeby była w serduszka, amorki, wyznania "love", miała czerwony kolor albo seksowny krój.

Bielizna wyzwala nasze erotyczne marzenia i najbardziej skryte pragnienia. Kupujemy ją co prawda zwykle dla ukochanych, ale często wybieramy to, co najbardziej rozpali nasze zmysły. Takie miłosne podarunki powinny być zatem zarezerwowane dla naprawdę bliskiej osoby. Koleżanki lub kolegi lepiej nie wprowadzać w zakłopotanie, ofiarujac jej skąpe majteczki.

W zależności od upodobań wybranki czy wybranka oraz - nie ma się co oszukiwać - zasobności portfela, możemy zdecydować się na wariant "na wesoło", zmysłową "elegancję" albo prowokujace "sexy". Potem pozostaje mieć już tylko nadzieję, że wybrany przez nas milosny gadżet ukochana będzie mieć zawsze przy sobie, a raczej na sobie... no, może nie zawsze, ale przynajmniej wtedy, gdy spotyka się z nami...

Reklama

Po wariant "na wesolo" najchętniej sięgają najmłodsi zakochani. Bawełniane figi, stringi, bokserki, staniki mają najczęściej sportowy krój i śmieszne nadruki. Nieśmiałym pozwalają wyrazić swoje uczucia. Bielizna zmysłowa, luksusowa, bardzo kobieca, z przezroczystego tiulu, jedwabiu, atłasu czy koronki to propozycja dla eleganckich, romantycznych kusicielek. One na pewno zachwycą się pięknym gorsetem, dobrze skrojoną bardotką czy ładnie wyciętymi figami, podkreślającymi sylwetkę. Prowokująca bielizna z lateksu, skóry lub materiałów skóropodobnych, z zameczkami, zatrzaskami lub rzemykami w "newralgicznych" miejscach to podpowiedź dla najodważniejszych, którzy doskonale znają gust swoich partnerów i mają ochotę na eksperymenty w sypialni...

Z zakupem bielizny z pewnością więcej problemów będą mieć panowie, zwłaszcza ci, którzy rozmiary partnerki znają "na oko". Wybór dopasowanej bielizny to wtedy prawdziwa ruletka. Męski wzrok często "ślizga się" ukradkiem po biuście ekspedientki, dokonując porównań ze "wzorem właściwym". Jeśli trudno zdecydować się na rozmiar "mniej więcej taki sam", to pozostaje jeszcze zastrzec sobie ewentualną wymianę towaru, już w towarzystwie obdarowanej. Ekspedientki na ogół z wyrozumiałością podchodzą do takich męskich dylematów. Zresztą, co tu dużo mówić - mężczyzna w sklepie z bielizną to dla sprzedawcy łakomy kąsek. Niezdecydowany, zagubiony klient łatwiej przecież da się poprowadzić przez bieliźniane "meandry" A że wyda przy tym niemało, to już inna sprawa...

Bielizna na Walentynki

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy