5 kroków, by malec zmienił złe zachowanie
Z niedowierzaniem obserwujesz, jak twój aniołek ciągle wybucha złością i robi ci na przekór? Witaj w klubie rodziców dwulatków. Nasz poradnik pomoże ci zrozumieć brzdąca i przetrwać okres buntu.
Tomek buduje wieżę z klocków. Po chwili z wściekłością rozrzuca je po podłodze. Próbuje kolejny raz, ale zabawa kończy się tak samo, a chłopiec zaczyna płakać. Rezygnuje z dalszego układania klocków i nie zamierza ich posprzątać.
Kopie je ze złością... Jednak ten obrazek może wyglądać też i tak: Tomek z uporem burzy budowaną z tatą wieżę z drewnianych klocków. Śmieje się, gdy z hukiem spadają na podłogę. Bawi go też reakcja taty, który robi się naprawdę zły - zwłaszcza gdy jeden z klocków boleśnie go trafia. Dlaczego dwulatek tak postępuje?
Ja tu rządzę!
Opisane reakcje są dość częste i typowe dla dwuletniego dziecka. Malec w tym wieku oczekuje, że ludzie i przedmioty będą mu posłuszne. Dlatego gdy smyk kolejny raz ocenia, że klocek "nie chce" stanąć w tym miejscu, które wybrał, ze złością burzy konstrukcję. Nie potrafi jeszcze w sposób spokojny i wytrwały podejmować kolejnych prób.
Ma też problem z opanowaniem emocji i uporaniem się z niepowodzeniem, dlatego gwałtownie reaguje, gdy coś mu nie wychodzi. Oprócz tego dwulatek jest ciekawy, co będzie, gdy... Rozrzuca więc klocki, by sprawdzić, co się z nimi stanie. A do tego wszystkiego chce zrobić na przekór rodzicowi. Na szczęście nad krnąbrnym maluchem można zapanować.
Antek bardzo lubi żelki. Gdy mama proponuje mu ten smakołyk, pytając: "Czy dać ci żelka?", mały krzyczy "Nie!". Po chwili jednak zmienia zdanie i złości się na nią: "Dlaczego nie dałaś mi żelków?! Ja chcę!". Mama myśli w duchu: "Mam tego dosyć".
Choć syn często nadużywa słowa "nie", zdarza się jednak, że bez powodu maminy zakaz działa na niego jak płachta na byka. Na przykład: gdy mama prosi go, żeby nie skakał po kanapie, tylko śmieje się i... zaczyna skakać mocniej. Rodzic wychodzi z siebie i sytuacja kończy się płaczem Antka. Innym razem w niedzielę mama zabiera go na przejażdżkę metrem. Mały bardzo lubi pociągi i taka wycieczka ma być prawdziwą niespodzianką dla niego.
Początkowo tak jest, jednak gdy trzeba wysiadać, Antek urządza prawdziwy pokaz swojej siły. Krzyczy: "Nie chcę!", kopie, gdzie popadnie, a na peronie rzuca się na podłogę. Gdy w końcu udaje się opuścić peron, mówi dobitnie: "Nie lubię cię, nie lubię metra!". Mamie jest przykro i zastanawia się, co robi źle, że malec tak okropnie się zachowuje.
Poczucie "JA"
Okres, gdy dziecko często mówi: "Nie!", awanturuje się "o nic" i nie słucha się, jest trudny dla rodziców, ale stanowi część prawidłowego procesu rozwoju. To etap, w którym maluch zaczyna silnie odczuwać swoją odrębność. Tworzy się jego poczucie własnego "ja", bardzo ważne dla prawidłowego funkcjonowania społecznego.
Już niemowlę, badając swoje ciało, a potem sięgając świadomie po przedmioty, odkrywa, że jest "kimś". Ale dopiero po 18. miesiącu cały proces odkrywania własnego "ja" rusza z kopyta. Półroczny brzdąc śmieje się do swojego odbicia w lustrze, ale w widzianym dziecku nie rozpoznaje siebie. Gdy skończy 1,5 roku, sytuacja się zmienia.
Naukowcy udowodnili to, przeprowadzając u dzieci tzw. próbę szminki. Przed lustrem posadzili maluchy w różnym wieku. Potem niepostrzeżenie namalowali im na buziach kropkę. Tylko dzieci, które ukończyły co najmniej 18 miesięcy, rozpoznały w lustrze swoje odbicie, gdyż dotykały kropki na własnym nosie.
Te młodsze zauważały zmianę, ale sięgały tylko do odbicia w lustrze. Nie ma zatem w tym nic dziwnego, że dziecko, które odkrywa poczucie własnego "ja", chce stawiać na swoim. Ponieważ nie potrafi zapanować nad gwałtownością swoich emocji, jego bunt ma dużą siłę.
Rola rodziców
To ważne, by w okresie buntu dziecko mogło protestować i wyrażać własne zdanie. Dlatego w tym czasie duże znaczenie ma postawa rodziców. Muszą oni nauczyć malucha zasad dobrego współżycia społecznego i że może on decydować w ramach ustalonych granic.
Gdy zdadzą się tylko na przypadkowe reakcje i będą ulegać dziecku, wychowają małego tyrana. To zaoowocuje problemami w przyszłości, bo rozpoczęty proces tworzenia się poczucia własnego "ja" nie zanika, gdy dziecko kończy 3 lata. Z mniejszą lub większą siłą trwa przez całe dzieciństwo, a i niejeden dorosły ma też kłopot z zapanowaniem nad emocjami.