Reklama

5 sposobów, by nauczyć malca zasypiania

Jednemu maluszkowi w zaśnięciu pomogą specjalne rytuały, drugi najszybciej uśnie w łóżku razem z rodzicami, a innemu wystarczy trzymanie mamy za rączkę. Z nami znajdziesz klucz do snu swego dziecka i zyskasz spokojne noce.

Dla wielu rodziców wieczór to najgorsza pora dnia. Zmęczona mama marzy jedynie o chwili spokoju. Tymczasem maluch wierci się, płacze i wcale nie ma zamiaru usnąć. Czy da się coś na to poradzić? Specjaliści przekonują, że tak!

- Można nauczyć dziecko samodzielnego zasypiania i spokojnego przesypiania nocy. Naukę najlepiej zacząć między 7. a 8. miesiącem życia, kiedy malec nie potrzebuje już karmienia nocnego. Metod usypiania nie stosuje się u noworodków, wcześniaków, dzieci chorych czy nadmiernie wrażliwych - mówi Monika Skoczylas-Merczyńska, psycholog dziecięcy. Szukając klucza do snu dziecka należy brać pod uwagę różne rzeczy: styl życia rodziców, temperament maluszka, to, czy mama pracuje, czy jest z malcem w domu.

Reklama

Na następnej stronie znajdziesz test, który podpowie, jaki sposób zadziała w przypadku waszej rodziny. Dalej przedstawiamy najpopularniejsze metody usypiania, dajemy wskazówki, jak wcielić je w życie oraz informacje, gdzie znaleźć ich szczegółowe omówienie. Psycholog radzi rodzicom, jak ominąć pułapki, które mogą na nich czekać. Warto spróbować: dzięki temu malec polubi spanie, a ty zyskasz czas na wieczorny relaks.

1. Wybierz sposób idealny dla was

Żadnego płaczu

Główne założenia: Ten sposób usypiania zakłada, że położone do łóżeczka dziecko nie może płakać dłużej niż kilka minut. W przeciwnym wypadku zacznie kojarzyć sen z czymś nieprzyjemnym i stresującym. A takie negatywne skojarzenia mogą nie tylko utrudnić naukę zasypiania, ale też wpłynąć obciążająco na psychikę maluszka i jego emocje. Brzdąc musi czuć, że rodzice się o niego troszczą, i że nie porzucają go samego, kiedy jest nieszczęśliwy. Tylko w takiej sytuacji ma poczucie bezpieczeństwa i może się harmonijnie rozwijać.

Jak wprowadzić ją w życie: Trzeba poszukać tego, co uspokaja malca i sprawia, że zasypia z uśmiechem. Dla każdego dziecka będzie to coś innego: bujanie, karmienie piersią, śpiewanie kołysanek, wożenie w wózku po całym mieszkaniu, włączanie suszarki (naprawdę na wiele niemowląt dźwięki, jakie wydają suszarka do włosów czy odkurzacz, działają uspokajająco!), noszenie na rękach, masowanie plecków, układanie się koło niego i udawanie, że śpimy... Zgodnie z tą metodą powinniśmy wypróbować wszystko, co przychodzi nam do głowy. A potem stosować to, co najlepiej zadziałało.

Korzyści: Dziecko jest szczęśliwsze, a to oznacza, że spokojniejsi są także rodzice. Podejście, w którym maluszek stawiany jest w centrum uwagi, dla wielu osób jest czymś naturalnym. Postępując zgodnie z tą metodą, czują się więc dobrymi, troskliwymi rodzicami,a to sprawia, że rośnie ich pewność siebie, poczucie kompetencji i zaczynają bardziej cieszyć się rodzicielstwem. Pułapki:

Metoda ta może prowadzić do nadmiernego reagowania rodziców na płacz czy niezadowolenie dziecka. - Czasami w nocy maluch przebudzi się i chwilę popłacze. Lepiej wtedy trochę poczekać, zamiast od razu biec do niego i sprawdzać, czy wszystko jest w porządku. W normalnym rytmie snu jest to naturalne, a większość dzieci potrafi w takiej sytuacji ponownie zasnąć sama - mówi Monika Skoczylas- -Merczyńska. Trzeba też pamiętać, że szukanie sposobu, który zadziała na naszego smyka, może trwać całymi tygodniami. A kiedy wreszcie ten sposób znajdziemy, stosowanie go za każdym razem, gdy dziecko zakwili, może być szalenie męczące. Więcej o metodzie: Elizabeth Pantley, "Noc bez płaczu", Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego.

2. Stopniowa separacja

Główne założenia: Zgodnie z tą metodą mama powinna stopniowo zwiększać dystans między sobą a dzieckiem tak, by czuło się bezpiecznie, a jednocześnie nauczyło się zasypiać bez jej ciągłej obecności. Maluszek ma mieć poczucie, że łóżeczko to miłe i przytulne miejsce. Dzięki temu, nawet gdy obudzi się w środku nocy, nie będzie płakać tylko dlatego, że mamy nie ma tuż obok. Rano zaś będzie spokojnie patrzeć na karuzelkę bujającą się nad łóżeczkiem, ponieważ chwilowa samotność nie będzie dla niego niczym niepokojącym.

Jak wprowadzić ją w życie: Nie wolno czekać, aż dziecko zaśnie nam w ramionach. Trzeba odkładać je do łóżeczka, gdy jest jeszcze w pełni świadome. A potem trzymać je za rękę, lub dotykać lekko jego brzuszka albo plecków, dopóki nie zaśnie. Po kilku dniach można trzymać rękę na poduszce lub na szczebelku łóżeczka, zamiast dotykać dziecka. Z upływem czasu należy stopniowo zwiększać odległość między sobą a malcem. Usiąść na krześle obok łóżeczka, stanąć pod ścianą, a potem w drzwiach... Aż wreszcie nadejdzie taki wieczór, gdy mama będzie mogła spokojnie wyjść z pokoju, zanim maluch zaśnie.

Korzyści: To metoda łagodna, bezstresowa, dobra nawet dla dzieci chorych, słabych, wyjątkowo delikatnych fizycznie i psychicznie. Specjaliści polecają ją rodzicom, którzy obawiają się, że trening snu może źle wpłynąć na psychikę dziecka i jego kontakt z nimi. Zaletą metody jest również to, że można ją dopasować do swoich potrzeb i wprowadzać we własnym tempie.

Pułapki: To metoda czasochłonna. - Stosując taki sposób nauki usypiania rodzice muszą uzbroić się w cierpliwość i przygotować się na różne przestoje. Może się np. zdarzyć, że dziecko akceptuje to, że mama stoi przy ścianie, ale zaczyna głośno protestować, kiedy chce zwiększyć dystans i cofnąć się do drzwi - mówi psycholog. Bywa, że całymi miesiącami rodzic spędza wieczory na krześle lub w drzwiach, nie mogąc cofnąć się już ani o krok.

Więcej o metodzie: Jeśli znasz angielski możesz wejść na stronę autorki tej metody, Wendy Dean: www.babysleepanswers.com.uk. Ten sposób usypiania stosuje też w swoich programach Superniania, Dorota Zawadzka. Wspomina o tym w książce "Moje dziecko: jak mądrze kochać i dobrze wychowywać", Wyd. Jacek Santorski&Co Agencja Wydawnicza.

3. Łóżko rodzinne

Główne założenia: Ta metoda, znana pod nazwą angielską jako co-sleeping, ma w krajach zachodnich wielu zwolenników, a i w Polsce staje się coraz bardziej popularna. Zakłada ona, że dziecko ma spać z rodzicami we wspólnym łóżku tak długo, jak długo tego potrzebuje. Przyjdzie dzień, gdy maluch sam uzna, że jest mu niewygodnie, i położy się gdzie indziej.

Jak wprowadzić ją w życie: Jeśli chcemy, żeby malec usnął, po prostu wszyscy kładziemy się razem i gasimy światło. Gdy nie jest to możliwe, np. z powodu pracy taty, z dzieckiem zasypia zawsze mama. Również w czasie drzemek smyka w ciągu dnia mama powinna kłaść się spać, żeby wykorzystać ten czas na wypoczynek, a jednocześnie być przy maluszku.

Korzyści: Dzieci, które śpią z mamą i tatą, zazwyczaj nie mają problemów z zasypianiem, bo łóżko kojarzy im się z bliskością rodziców i poczuciem bezpieczeństwa. Mamy także są spokojniejszę, bo słyszą oddech śpiącego malca i nie muszą wstać, by go nakarmić.

Pułapki: Malucha, który na stałe śpi w rodzinnym łóżku, trudno jest potem przenieść do jego łóżeczka. - Spotykam się z rodzicami kilkulatków, którzy nie chcą już spać z dzieckiem, ale ono nie potrafi z tego zrezygnować i przychodzi samo w nocy lub nad ranem, albo odmawia zasypiania w swoim pokoju, godzinami płacząc. Na takim rozwiązaniu cierpi zwykle intymność rodziców - mówi Monika Skoczylas-Merczyńska. Problemem może być także nocleg z dzieckiem w warunkach, gdzie nie da się go wziąć do łóżka. Maluch nie będzie chciał zasnąć, nie słysząc oddechu mamy. Więcej o metodzie: Martha Sears, Wiliam Sears "Zasypianie bez płaczu - jak pomóc swojemu dziecku zasnąć i spokojnie przespać noc", Wyd. K.E. Liber oraz Claude Didierjean-Jouveau, "Śpimy z dzieckiem. Poradnik dla rodziców", Wyd. MAMANIA, www.rodzicielstwobliskości.pl.

4. Łatwy plan

Główne założenia: Metoda ta została stworzona przez słynną "zaklinaczkę dzieci" - Tracy Hogg, autorkę poczytnych poradników dla rodziców. Hogg nazwała swoją metodę E.A.S.Y. czyli "łatwo" (z angielskiego). Skrót ten pochodzi od pierwszych liter czterech słów: Eat (jedzenie), Activity (aktywność), Sleep (sen), You (ty). Według Tracy Hogg każdy dzień dziecka powinien się dzielić na trzygodzinne bloki, a w każdym z nich powinno być zaś miejsce kolejno na jedzenie, zabawę/spacer i sen.

Jak wprowadzić ją w życie: Na początek trzeba dziecko uważnie obserwować. I zapisywać wszystko, co się w ciągu dnia dzieje: kiedy maluch zasypia, kiedy je, kiedy marudzi, ile śpi. Zdaniem Hogg, już po kilku dniach z notatek powinny wyłonić się wzorce, pokazujące, o jakich porach i w jakich okolicznościach dziecko najchętniej śpi. Ważne jest wyczucie odpowiedniego momentu, kiedy maluszek jest już nieco zmęczony, ale jeszcze nie na tyle wyczerpany, by marudzić. Dziecko należy wówczas położyć do łóżeczka. Jeśli płacze, podnosić je, przytulać dopóki nie przestanie, a potem odkładać z powrotem. I tak dotąd, aż nie zaśnie. Liczba podnoszeń i odkładań powinna się zmniejszać z dnia na dzień.

Korzyści: Metodę można i - zdaniem Tracy Hogg należy - stosować już od pierwszego dnia życia dziecka. Podkreśla ona, jak ważna jest dla malca rutyna, stałe pory jedzenia, spania, zabawy, spacerów... Postępując zgodnie z tymi założeniami, mama nie tylko może nauczyć maluszka zasypiania, ale także lepiej zaplanować swoje zajęcia (bo np. wie, że o określonej porze maluch będzie spać).

Pułapki: To metoda raczej dla dobrze zorganizowanych i zdyscyplinowanych rodziców. - Może się nie sprawdzić, jeśli rodzice często oddają dziecko pod opiekę dziadków, albo też pracują na zmiany. W takich sytuacjach trudno jest ściśle przestrzegać zasad, które sobie narzuciliśmy. Metody tej nie poleca się też rodzicom, którzy uważają, że dziecko powinno jeść i spać "na życzenie", bo może im być trudno ją wprowadzić - mówi psycholog.

Więcej o metodzie: Tracy Hogg, Melinda Blau, "Język niemowląt", Wyd. Bauer-Weltbild Media.

5. Kontrolowany płacz (3-5-7)

Główne założenia: Według tej metody, dziecko ma zasypiać samo. Kilka minut płaczu mu nie zaszkodzi, ale jeśli płacze zbyt długo, wchodzimy do jego pokoju.

Jak wprowadzić ją w życie: Kiedy wykonasz już wszystkie wieczorne rytuały, powiedz maluchowi "pa" i wyjdź z jego pokoju. Jeśli dziecko płacze, odczekaj kilka minut, po czym wejdź i krótko je uspokój, mówiąc do niego lub gładząc po rączce czy pleckach. Nie nawiązuj kontaktu wzrokowego i nie podnoś malca. Jeśli dalej płacze - poczekaj o 2-3 minuty dłużej niż poprzednio, zanim wrócisz do pokoju. Istota tej metody polega na stopniowym, wydłużaniu czasu pomiędzy kolejnymi wizytami w pokoju malucha. Znana jest też pod nazwą metody "3-5-7", dlatego, że zwykle zaleca się pierwsze wejście po 3 minutach, drugie po 5, a kolejne po 7.

Korzyści: Metoda jest bardzo skuteczna: efekty powinny być widoczne już po 3-10 dniach. Wbrew obawom nie powoduje zerwania więzi emocjonalnej z dzieckiem. Rodzic reaguje na potrzeby malca, daje mu jednak jasny sygnał, że nie jest na jego każde zawołanie.

Pułapki: Dla rodziców bardzo trudnym doświadczeniem jest słuchanie, jak ich maluszek płacze, tym bardziej, że w tej metodzie nie wolno mówić do smyka zza drzwi, ani nosić go na rękach. - Ale można np. pozostać w pokoju, aby być pewnym, że dziecku nie dzieje się nic złego - mówi psycholog.

Więcej o metodzie: Annette Kast-Zahn "Każde dziecko może nauczyć się spać", Wyd. Media Rodzina oraz dr Eduard Estivill, "Uśnij wreszcie!", Wyd. Muza SA.

Mam dziecko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy