Reklama

Koczują pod szkołą, żeby dzieci mogły zjeść obiad

Szkoła Podstawowa numer 5w Nowym Dworze Mazowieckim zapisuje się w niechlubnych annałach polskiego szkolnictwa. Pod budynkiem od czwartej rano koczują rodzice w nadziei, że uda im się zapisać dzieci na obiady. Wszystko dlatego, że nie dla wszystkich chętnych wystarczy miejsc. Choć sytuacja powtarza się co roku, to władze placówki nie mogą sobie z nią poradzić.

Budzący zrozumiałe oburzenie, opatrzony zdjęciami stojących w kolejce rodziców, wpis pojawił się na forum mieszkańców miasta. W emocjonalnym wpisie pani Anety czytamy (pisownia oryginalna): -Ręce opadają.. niestety to nie jest kolejka za czymś spektakularnym.. No chyba, że dla kogoś jest tym możliwość spożywania przez dziecko obiadu... Tak wyglądały dzisiejsze zapisy na obiady dla dzieci w SP nr 5 (i bardzo podobnie w latach ubiegłych). Czas oczekiwania to ponad 2 godziny!!! Byli tacy, którzy pojawili się przed szkołą po 4tej... Większość ok 6tej.

Reklama

Opiekunowie dzieci są zbulwersowani całą sytuacją. Sugerują, aby temat ograniczonej liczby obiadów dla dzieci został poruszony podczas obrad rady miasta. Rodzice i dziadkowie podkreślają, że problemem nie jest konieczność stania w kolejce, ale fakt, że mimo przymusu edukacyjnego, nie zapewnia się możliwości spożycia ciepłego posiłku nawet połowie uczęszczających do szkoły dzieci.

Ten problem powtarza się co roku. W komentarzach panuje dość zgodna opinia, że władze nie robią dość, aby zapewnić dzieciom posiłki. Oto kilka opinii, w których zachowaliśmy oryginalną pisownię.

- Bardzo smutne...Każde dziecko uczące sie w szkole powinno miec zapewniony obiad......Tym bardziej ze sie za nie płaci.Ilość ograniczona ?? Paranoja.. Faktycznie może nagłośnić ten coroczny problem....... - zauważa pani Anna.

- Tak. Bardzo smutne. W poprzednim roku nauczyciele rezygnowali z posiłku, ażeby dzieci mogły zjeść coś ciepłego. Jest mnóstwo takich, które spędzają w szkole cały dzień, czekając na rodziców w świetlicy. - podkreśla autorka zdjęć, pani Aneta.

Rodzice podkreślają też, że do posiłków trzeba dopłacać z własnej kieszeni. Tymczasem są grupy społeczne, które otrzymują wyżywienie za darmo.

- Czemu ludzie w więzieniu nie muszą się martwić o posiłek a nasze dzieci muszą cierpieć bo jest "ograniczona" ilość posiłków??? Gdzie są głowy miasta które powinny to załatwić? - dopytuje się pani Paulina.

Problem wynika z rozmiarów szkolnej stołówki i wielkości samej placówki. Szkoła przewidziana jest na 400 uczniów, a w jej murach codziennie przewija się ich dwukrotnie więcej. Problem podobno był wielokrotnie przedstawiany dyrekcji i władzom miejskim.

- (...) temat jest mi jak najbardziej znany. Jedynym ratunkiem jest rozbudowanie szkoły. (...) Wniosek poparło setki mieszkańców miasta, w tym rodziców i opiekunów uczniów z tejże szkoły. Obecny pan Burmistrz uznał temat za niezasadny. "Jak Pani chodziła do tej szkoły, to uczniów było ponad tysiąc, a teraz jest 700" - to jego słowa. (...) Tematu rozbudowy szkoły nie poparł obecny Pan dyrektor. Niektórzy się śmieją, że mu chciałam na siłę szkołę rozbudować, a on nie chciał - odpowiada rodzicom Agnieszka Kubiak-Falęcka.

Szkoła nie będzie w najbliższych latach rozbudowywana. Władze miasta i dyrekcja placówki podkreślają, że i tak została znacząco zwiększona liczba posiłków - ze 150 do 400. To ciągle jednak za mało. W odpowiedziach na posty rodziców pojawiają się komentarze, że szkoła potrzebuje bardziej nowej Sali gimnastycznej czy innych obiektów sportowych. Zaznacza się też, że szkolny obiad jest bardzo tani, bo kosztuje zaledwie 5 zł od osoby. Jest to możliwe dzięki prowadzeniu własnej kuchni.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: szkoła
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy