Reklama
Nie dam!

Świat według Korczaka, część 2

„Dziecięce: „daj”, nawet tylko wyciągnięta bezsłownie ręka, musi się spotkać z naszym „nie”, a od tych pierwszych: „nie dam, nie można, nie wolno”, zależny jest cały olbrzymi odłam wychowania" - pisał Janusz Korczak.

Ciocie, znajome znajomych, babcie i babć naszych przyjaciółki od serca zwykle wiedzą lepiej, co nasze dziecko powinno robić, a czego nie. Argumentują to najczęściej wiedzą zdobytą dzięki własnemu doświadczeniu (fakt, są starsze od nas) lub większą ilością posiadanych dzieci: "Wiem lepiej, bo wychowałam czwórkę". Upychają naszą intuicję gdzieś głęboko w rejony nieświadomości, wymachując nam przed nosem laurką z własnych osiągnięć.

Młodzi rodzice, zbici z tropu, powielają więc błędy wcześniejszych pokoleń. Usiłują wsadzić własne dziecko w ramki, które niekoniecznie do niego pasują.

Reklama

Ciocia X ma zawsze rację 

Z ciocią X spotykałam się naprawdę rzadko. Jednak na tyle często, by zdążyła przekazać mi całą serię uwag rzekomo pomocnych w pielęgnacji i wychowaniu dziecka dwutygodniowego, półrocznego, dwuletniego, pięcioletniego... słowem - dziecka w każdym wieku.

Najczęściej w oko wpadała jej moja córka, bo mała od zawsze chciała robić to, co podejrzała u dorosłych. Dowiedziałam się więc, że za wcześnie podałam dziecku nóż (mimo, że był mały, tępy i przeznaczony do użytku malucha). Co prawda córka potrafiła nim kroić miękkie warzywa czy owoce, ale, jak się okazuje, była na to za mała i już.

Ciocia nie mogła też pojąć, jak dziecku, które jeszcze nie chodzi do szkoły, można pozwolić wziąć do ręki igłę i nitkę. Nic to, że córka potrafiła szyć - ważne, że w tym wieku nie powinna.

Nie wspomnę nawet o sytuacji, kiedy własną latorośl wystawiłam na wielkie niebezpieczeństwo, dając jej prawdziwą tarkę i ser do ucierania. Mogła sobie przecież poranić ręce do krwi. Mogła, ale na szczęście, nie poraniła. Wysłuchałam więc tylko tyrady zaczynającej się od słów: "Co by było gdyby" i poczułam na skórze makabryczny dreszcz związany z nieodpowiedzialnością rodzicielską.

Z ciocią X żadne dziecko nie lubiło zostawać. Bo pierwsze słowo, jakie od niej słyszały brzmiało zawsze tak samo: "Nie". Ciocia, w zależności od kontekstu, dobierała do niego dwa wyrazy: "można" lub "wolno".

Dziecko dziecku nierówne 

Dzieci rozwijają się we własnym tempie, wiadomo o tym nie od dzisiaj. Są ciekawe świata, chcą robić to, co my robimy i posługiwać się narzędziami, których używają dorośli. Jeżeli maluch chce pomóc w kuchni, nie przeganiajmy go stamtąd. Wiadomo, trzymajmy z daleka od gotujących się rzeczy, ale angażujmy w czynność, którą wykonujemy. I nic to, że źle ugniecie ciasto, nieważne, jeśli podłoga będzie usłana białym pyłkiem mąki.

Mam koleżankę, która na samochodach zna się lepiej, niż niejeden mechanik. A wszystko dzięki swojemu tacie, który zabierał ją do warsztatu samochodowego i pokazywał, jak wygląda jego praca. Gdy miała 6 lat wiedziała więcej o silnikach niż ja wiem dzisiaj. Teraz jest pilotem w wyścigach samochodowych, a jej drużyna zdobywa liczne nagrody.

Nie, bo nie 

Powodów dla, których mówimy dziecku "nie" jest wiele. Czasami nie chce nam się tłumaczyć, dlaczego nie pozwalamy na daną rzecz. Kiedy indziej z kolei zbywamy malucha, bo akurat brakuje nam czasu.

Są również sytuacje, w których nadmiernie obawiamy się, że potomkowi coś się może stać - ale ograniczamy mu przy tym dostęp do czegoś, czego mógłby się nauczyć.

Kiedy z kolei my prosimy o coś nasze dziecko, mamy wyobrażenie, że naszą prośbę spełni natychmiast, najlepiej z uśmiechem na twarzy. Bywa, że irytujemy się, gdy odmawia, albo jesteśmy zdziwieni, dlaczego daną rzecz robi tak niechętnie.

Tymczasem młody człowiek powiela tylko schemat, który cały czas był mu pokazywany. Dlaczego miałby zachowywać się inaczej, niż ci, którzy są dla niego największym autorytetem i najjaśniejszym wzorem?

Każde "nie" powiedziane naszym dzieciom do nas wróci. Jeśli my nie znajdziemy dla nich czasu, one kiedyś nie będą miały czasu dla nas. Gdy nie nauczymy ich rzeczy, których chcieliby się nauczyć od nas, pójdą szukać wiedzy gdzie indziej: może u swych rówieśników, wychowawców, ciotek, wujów, czy sąsiadów.

Mały człowiek jest ciekawy świata. I takiej ciekawości my dorośli możemy mu tylko pozazdrościć. 


Monika Szubrycht        


Zdanie pochodzi z książki Janusza Korczaka pt."Jak kochać dziecko. Dziecko w rodzinie".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy