Reklama

Niegrzeczność w praktyce

Książka "(Nie)Grzeczni?" Małgorzaty Bajko i Moniki Janiszewskiej, to mądry i zabawny poradnik dla rodziców. W podtytule czytamy, że pokazuje codzienne sytuacje widziane oczami rodzica i dziecka. Zaskakujące, rozśmieszające, wprawiające w zadumę. I to prawda.

Fragment książki "(Nie)Grzeczni?" Małgorzaty Bajko i Moniki Janiszewskiej:

Całowanie jest feee

Gabrysia (4 lata) czeka na przybycie gości. Mama dużo jej opowiadała o przesympatycznych cioci i wujku. Gabrysia ich wprawdzie nie pamięta (ostatni raz widzieli się, gdy miała roczek), ale — jak twierdzi mama — z pewnością ich polubi. Są mili, uwielbiają dzieci i na pewno przywiozą jej superniespodziankę.

To ostatnie rozpala wyobraźnię Gabrysi do czerwoności. Wystrojona w najładniejszą sukienkę już nie może się doczekać gości. Gdy rozlega się dzwonek do drzwi, pierwsza do nich dobiega. Kiedy jednak ciocia i wujek stają w progu, odwaga i zapał dziewczynki gdzieś znikają. Chowa się za szeroką spódnicą mamy i zerka ukradkiem na przybyłych.

Reklama

Najgorsze ma jednak dopiero nastąpić. Ciocia mocno ją przytula, a potem całuje, pozostawiając na jej buzi ślady lepiącej się pomadki. Wujek znienacka porywa ją na ręce, następnie mierzwi włosy. Tego już za wiele. Gabrysia wyrywa się i z płaczem ucieka do swojego pokoju. "Gabrysiu! Jak ty się zachowujesz? Natychmiast przeproś gości!" — woła za nią zawstydzona całą sytuacją mama. Co czuje Gabrysia?

· Naprawdę cieszyłam się, że przyjdą do mnie ciocia z wujkiem.

· Chciałam się przywitać, ale zawstydziłam się cioci i wujka.

· Wujek był taaaki wysoki. No i miał wąsy, a te wąsy były jakieś takie dziwne — jak krzaki.

· Ciocia była miła, ale przyciskała mnie za mocno, a jej usta były bardzo lepkie i śliskie — jak ślimaki. No i bardzo słodko pachniała, aż mi się dziwnie robiło od tego zapachu.

· Nie cierpię całowania, podnoszenia na ręce i burzenia fryzury.

· Wiem, że mama się zdenerwowała, i pewnie za karę nie dostanę żadnego prezentu.

· Chciałam przeprosić gości, ale bałam się, że wszyscy będą na mnie patrzeć surowo i marszczyć brwi. Co czuje mama Gabrysi?

· Jestem zdumiona zachowaniem córki. Przecież bardzo chciała poznać ciocię i wujka.

· Nie rozumiem, jak Gabrysia mogła przejść z totalnej euforii oczekiwania do "dzikusowatej" ucieczki.

· Jestem rozczarowana i zawstydzona. Co pomyślą sobie goście?

· Wychodzi na to, że nie nauczyłam córki dobrych manier i szacunku dla starszych.

· Czuję się zakłopotana, nie wiem, jak zagaić dalszą rozmowę z zaproszonymi.

· Może pójdę po córkę, a może lepiej nie...? Obawiam się jej kolejnych wybryków.

Komentarz psychologa

Przygotowania do odwiedzin oraz wiążące się z tym myśli i oczekiwania, zarówno po stronie mamy, jak i Gabrysi, okazały się mieszanką wybuchową. Najpierw były wielkie nadzieje, a potem jeszcze większe rozczarowanie i poczucie winy. Dziecko, które słyszy "nowa ciocia", "nowy piesek czy "nowy dom", w wyobraźni odwołuje się do znanych mu już obrazów, schematów, ludzi i miejsc.

Skoro mama opowiadała o przesympatycznym wujostwie, Gabrysia oczekiwała, że ci ludzie będą bardzo podobni do innej cioci i innego wujka, których już zna i lubi. Nie było mowy o nowych zapachach, wąsach i całowaniu. Dla dziewczynki to było wielkie zaskoczenie. Dorośli ludzie także niekoniecznie lubią, kiedy zupełnie obce osoby całują ich w policzek.

Przypominacie sobie składanie życzeń wigilijnych, kiedy musieliście się ściskać z kimś, kogo nie lubiliście lub nie znaliście, kto miał spocone dłonie, brzydko pachniał etc.? Zauważcie, że cały misterny plan miłego spotkania, a przynajmniej dobrego pierwszego wrażenia, rozsypał się niczym domek z kart.

Gabrysia miała się pięknie przywitać, po czym zaprezentować długą listę swoich przedszkolnych dokonań, a mama Gabrysi dumna i szczęśliwa miała zbierać należyte gratulacje. Tak się nie stało i to mamę Gabrysi bardzo ubodło. Zamiast pochwał zaczęła się spodziewać wyrzutów i pretensji.

W sytuacji, kiedy inni na nas patrzą i oczekują konkretnej reakcji (przy czym dla każdego oznacza ona co innego), często nie wiemy, jak się zachować.

Czy upomnieć dziecko, czy też podążyć za tym, co ono aktualnie przeżywa — nazwać głośno jego emocje i pomóc mu zrozumieć całą sytuację. Warto w podobnej sytuacji odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie: "dlaczego zachowanie dziecka tak bardzo nas zdenerwowało?".

Czy wylewne przywitanie się dziecka z gośćmi jest rzeczywiście dla nas tak bardzo istotne? Czy chodzi nam o krzewienie dobrych manier na siłę, czy też wolimy, by malec zachowywał się naturalnie i nie ukrywał przed nami emocji?

A może traktujemy dziecko jak robota, którym chcemy się pochwalić? Niech się przywita, ukłoni, da wycałować, wierszyk opowie, do 10 policzy, wymieni kontynenty etc. A potem, pstryk, wyłączymy je, żeby tylko nie zadało niewygodnego pytania i wstydu nie narobiło.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy