Reklama

Rzeczy, którymi rodzice się nie przejmują

Rodzice wiedzą, co mówią eksperci. Czytali już te sprzeczne ze sobą książki i artykuły, kiedy decydowali, czy pozwolić juniorowi pobawić się iPadem przez dziesięć minut przed ukończeniem piątego roku życia. I mogą się tymi informacjami przejąć lub nie, ale nie potrzebują po raz kolejny wysłuchiwać tego od ciebie, stuprocentowego laika - pisze Sarah Knight, autorka książki "Magia olewania".

Przeczytaj fragment książki "Magia olewania" Sarah Knight:

Jak twoje dziecko przyszło na świat

Przez poród naturalny? Brawo dla ciebie. Cesarskie cięcie? Trzymaj się. Poród w wodzie? Przyniosła cię szczęśliwa fala. Twoje dziecko urodziła inna kobieta? Czyż postęp nauki nie jest niezwykły? Niezależnie, jaką drogą na świat przyszła twoja pociecha, większości ludzi to nie interesuje, więc możesz przestać odczuwać potrzebę usprawiedliwiania się w towarzystwie z przyjmowania epiduralu w trakcie porodu.

Czy karmisz piersią, czy nie

Chociaż komentarze niektórych użytkowników Facebooka mogłyby wskazywać inaczej, okazuje się, że większość rodziców interesuje odruch ssania ich własnych dzieci i nie obchodzi ich, czy twoje maleństwo właściwie się "przyssało", jak bardzo masz obolałe sutki oraz czy układ odpornościowy dziecka ucierpi, gdyż karmisz go sztuczną mieszanką. To ty jesteś mamą.

Reklama

Usypianiem

Nie musisz się usprawiedliwiać ani tłumaczyć. Nikogo nie obchodzi, jak udało ci się w końcu uśpić dziecko. Ważne, że w ogóle się udało!

Dzieleniem się

Większość rodziców chce, żeby ich dzieci wyrosły na dorosłych, którzy będą rozumieć, czym jest dzielenie się i że należy je praktykować. Tak samo jak chce, żeby ich dzieci nie były seryjnymi mordercami. Jednak może wszyscy za bardzo koncentrują się na tym, czy dziecko będzie dzielić się każdą swoją zabawką albo książką.

Jak to powiedziała pewna mama: "Byłoby miło, gdyby mój syn chciał się podzielić swoją ciężarówką z twoim dzieckiem, ale ja nie proszę cię za każdym razem o łyk twojej kawy mrożonej za osiem dolarów, prawda? Możesz wysyłać w moim kierunku grzmiące spojrzenia, podczas gdy twoje dziecko płacze nad zabawką kogoś innego, a ja tymczasem poprzeglądam w spokoju mój telefon, podczas gdy moje dziecko zajmie się zabawką, którą ja mu kupiłam".

Tym, co "mówią eksperci"

Rodzice wiedzą, co mówią eksperci. Czytali już te sprzeczne ze sobą książki i artykuły, kiedy decydowali, czy pozwolić juniorowi pobawić się iPadem przez dziesięć minut przed ukończeniem piątego roku życia. I mogą się tymi informacjami przejąć lub nie, ale nie potrzebują po raz kolejny wysłuchiwać tego od ciebie, stuprocentowego laika.

Odpieluchowywaniem

Niektórzy rodzice lubią poczuć ducha wspólnoty, jakiego dają rozmowy o nocnikach - czują się mniej samotni. Może też uda im się podzielić dobrą radą albo poczują się lepsi, dzięki temu, że ich maluch szybciej zasiadł na plastikowym tronie. Ale tak naprawdę niewielu ludzi obchodzą szczegóły tego, kiedy, gdzie i w jakich warunkach dziecko wydala. Obrzydliwość.

Planowaniem drzemek

Z moich rozmów z rodzicami wynika, że wielu z nich pamięta, iż jako dzieci zasypiali gdziekolwiek, a współczesne podręczniki na temat wychowywania dzieci przestrzegają przed tym. Twierdzą, że jeżeli rodzice mają mieć nadzieję, że ich dzieci jeszcze kiedykolwiek zasną, drzemki muszą odbywać się o z góry ustalonych porach i nie ma od tego odstępstw, jakby to był trening prowadzony przez bezkompromisowego rumuńskiego trenera gimnastyki Béla Karolyiego. Co oczywiście samo w sobie jest zrozumiałą obawą. Z oczywistych względów przecież pozbawienie snu jest formą tortury. Ale może niekoniecznie trzeba cały czas o tym rozmawiać?

Jedna mama powiedziała mi, że za każdym razem, kiedy jej przyjaciółki zaczynają w szczegółowy sposób opowiadać o tym, jak wygląda rozkład drzemek małego Johna albo małej Janie, ona wolałaby porozmawiać o książkach, polityce, swoim ostatnim śnie erotycznym albo też o ramionach Matthew McConaugheya (które prawdopodobnie wystąpiły w owym śnie). No już dobrze, dobrze.

"Czy ktoś uważa, że powinnam próbować, aż urodzę...

[dziecko innej płci niż tej, której mam]". Słyszałam to od kilku mam i chyba zawsze szanse są pół na pół, prawda? Czy ludzie, którzy zadają to dziwne pytanie, są chętni przejąć jej dzieci, aż trafi w dziesiątkę?

Twoją wyższością nad innymi rodzicami

Nikogo nie obchodzi, jakie WSPANIAŁE programy oferuje szkoła twojego dziecka (robotyka, nauka dialektu mandaryńskiego, ćwiczenia na trapezie itd.), ile godzin prac domowych zadają nauczyciele oraz jak bardzo skomplikowany jest plan dnia twojego kierowcy. Osoby, które nie mają dzieci, w ogóle się tym nie interesują, a inni rodzice będą chcieli o tym wiedzieć tylko wówczas, jeżeli zamierzają posłać dzieci do tej szkoły albo umawiać się z tobą na naprzemienne podwożenie dzieci.

Któż by przypuszczał, że tak myślą rodzice? Jest mi dużo lżej, że nie muszę się przejmować tymi wszystkimi rzeczami i mam nadzieję, że ty też.

Fragment książki "Magia olewania" Sarah Knight. Wydawnictwo Muza. Premiera 15 marca.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy