Reklama

Surogatka państwa

Myślałam, że wszystko będzie dobrze, że wszystko się jakoś ułoży. Dzieciak na świat przyjdzie, jakoś sobie damy radę, przecież pieluchy nie są takie drogie, ubranka też, no i będę karmić piersią, więc na mleku zaoszczędzimy. Wszystko się ułoży.

Wózek kupiliśmy. Dobry. Kołyska w promocji. Ubranka z ciuchów, trochę dokupiła babcia. Jesteśmy gotowi do porodu. Znieczulenie 700 zł? Dam radę bez. Ach, z prywatną położną 1500? Nie, nie - dam radę bez. Rodziła pani wcześniej? Nie. Szkoła rodzenia? Na darmową się nie załapałam, nie, nie. Odważna pani jest!
Czyżby?
Dzieciak w domu. Z cycka nie leci. Położna naciska, miętosi, dzieciak chudnie, ona miętosi, z kolejną wizytą i kolejnym spadkiem wagi wreszcie się poddaje. Mleko modyfikowane. 40 zł za puszkę. To znaczy dwie puszki tygodniowo, czyli 80. Kupujemy.
 - Szybko chudniesz, jaka dieta?
 - Modyfikowana.
Nowe ubranka. Ciągle pieluszki. Mleko, mleko, mleko. Kaszki, słoiczki. Nowe ubranka. Kombinezon? Niech będzie, tę zimę mogę jeszcze w ciążowym płaszczu przechodzić. Mleko, mleko. Słoiczki. Ubranka.
 - Polecam pani dodatkowe szczepionki!
 - Dodatkowe? Za darmo?
 - Nie, nie, jedna dawka 400 zł, trzeba dać trzy... i jeszcze trzy dawki tej po 300.
 - Dziękuję. Do widzenia.
Mieszkanie, gaz, prąd, mleko, pieluchy, ubranka. Kredyt na mieszkanie? Za mały dochód. Samochód się psuje. Pół pensji. Mleko. Prąd. Pieluchy. Ubranka. Praca na pół etatu: 700. Żłobek plus dojazdy: 700. Pieluchy. Mleko.
Wpada mi w oko kwota, jaką ludzie chcieli zapłacić surogatce, żeby ta urodziła im dziecko. Kwota była spora. Mogłabym za nią kupić samochód i zostałoby mi na rower jeszcze.
Zostałoby mi na rower. Dawno nie jeździłam rowerem.
Na razie jednak jestem surogatką państwa, które za moje dziecko, a raczej za moją nieumiejętność ułożenia sobie życia - znalezienia pracodawcy, który zaakceptuje to, że mam dziecko, chcę drugie i mieszkam na totalnym zadupiu, z którego ciężko wyjechać - płaci 477 zł miesięcznie.
477 złotych.
Na rower nie starczy. Na pieluchy, mleko i kaszki ledwo. Na buty, kurtkę, płaszcz - już nie.
Podliczyłam, ile mi państwo zapłaci za te niecałe trzy lata opieki nad dzieckiem. Starczy na samochód. Ale gorszy niż surogatki.
Ale jest coś, co łączy taką zwykłą surogatkę i surogatkę państwa. I jedną, i drugą po urodzeniu dziecka prosi się, żeby broń boże dupy nie zawracała.

Reklama

Tekst pochodzi z bloga "Matka jest tylko jedna".

Matka jest tylko jedna
Dowiedz się więcej na temat: surogatka | wydatki | matka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy