Żel położniczy
Wiele z nas chciałoby zrobić wszystko, co w naszej mocy, by uczynić poród łatwiejszym. Według obietnic producentów takie działanie ma żel położniczy. Czy ten specyfik rzeczywiście pomaga rodzącym?
Położnice dysponują naturalnymi środkami nawilżającymi, jak maź płodowa, śluz i wody płodowe, które mają zapewnić odpowiedni "poślizg". Omawiany produkt ma przede wszystkim wspomóc niwelowanie tarcia, jakie powstaje w trakcie wypierania główki dziecka oraz tarcia statycznego pojawiającego się podczas skurczów, a w konsekwencji usprawnić całą akcję.
Producenci zapewniają, że wykorzystanie żelu może skrócić czas trwania porodu nawet o 30 proc., z kolei siła tarcia zmniejsza się o połowę. Środek ma też zminimalizować doznania bólowe oraz ryzyko pęknięcia krocza bądź konieczności jego nacinania. W tym momencie pojawia się pytanie, czy żel położniczy nie może być zastąpiony przez zwykły żel nawilżający na bazie wody?
Przewaga pierwszego wyrobu polega na tym, że jest jałowy i działa bakteriostatycznie, przez co nie zaszkodzi ani kobiecie, ani rodzącemu się dziecku. Wiele mam bardzo sobie chwali ten produkt, ale poza zaletami ma on też pewne wady.
Przede wszystkim, nie jest refundowany i trzeba za niego słono zapłacić. Ceny w zależności od marki wahają się od 180 do, bagatela, 400 złotych. Najczęściej kobieta musi się sama w niego zaopatrzyć, czasem można za niego dopłacić w szpitalu, jego użycie wliczone w cenę porodu może być w niektórych prywatnych klinikach. Jednak nawet jeśli go kupi i zabierze na porodówkę nie ma gwarancji, że zostanie wykorzystany. Nigdy przecież nie wiadomo, czy nagłe komplikacje nie wymuszą przeprowadzenia nieplanowanego cesarskiego cięcia. Popularne serwisy z ogłoszeniami i fora dla mam zawierają ogłoszenia kobiet, które pragną sprzedać niewykorzystany produkt...
Mimo wszystko aby przekonać się, czy żel rzeczywiście był pomocny, należałoby mieć porównanie ze swoim porodem, podczas którego nie był wykorzystany. Zresztą trudno jest ze stuprocentowym przekonaniem twierdzić, że lekki poród był akurat efektem zastosowania dodatkowego nawilżenia, być może zadziałaby zupełnie inne czynniki. Jednak są kobiety, które zabezpieczone w ten sposób po prostu czują się pewniej i mają większy komfort psychiczny.
Chcielibyśmy wierzyć, że takich miejsc jest coraz mniej, ale wciąż jeszcze można trafić na szpital, w którym preferencje i życzenie rodzącej będą traktowane po macoszemu. W tego typu placówkach personel często bagatelizuje prośby pacjentki, zwłaszcza, gdy uzna je za fanaberie. Czasem jednak to wcale nie zła wola medyków, ale tempo akcji porodowej uniemożliwiają sięgnięcie po żel. Dlatego jeśli rodząca pragnie skorzystać z takiego udogodnienia (za które wszak drogo zapłaciła) powinna zawrzeć stosowny zapis w planie porodu.