Zielone tło oddechu
Pełny oddech – coś oczywistego dla naszych przodków jest dziś przedmiotem szkoleń, kursów i treningów. Czy to nie jest odrobinę absurdalne? Czy naprawdę potrzebujemy instrukcji do każdej czynności życiowej i musimy szukać guru, który robi coś lepiej niż my?
Coraz rzadziej pracujemy fizycznie, więc musimy kreować aktywność fizyczną: na siłowni czy w innym miejscu. Nie mamy czasu gotować, więc żywimy się na mieście. Ale czy oddech też musimy powierzać w cudze ręce?
Temat gorący i bolesny, bo jakość powietrza w Polsce pogarsza się w zastraszającym tempie. Możemy utyskiwać na brak sensownych działań ze strony władz - i wcale nie będzie to wydumane, ale możemy też zrobić cokolwiek od siebie. Mała skala nie niesie spektakularnych zmian, a jednak ziarnko do ziarnka. Korzystasz z komunikacji miejskiej? Czym palisz w piecu?
Lubimy innych rozliczać i przepytywać, a może warto zadać te pytania sobie i nie uciekać od świadomości, że jeśli palisz śmieci, to tymi śmieciami oddychasz ty, twoje dzieci, sąsiedzi i wszyscy w twoim otoczeniu. Jest jeszcze jedna bardzo przyjemna metoda korygowania powietrza w domu.
Biznes około smogowy rozwija się w szalonym tempie: mamy możliwość zakupu masek w fikuśne wzorki czy oczyszczaczy powietrza. Nie zamierzam negować, ale miejmy świadomość, że to nic innego jak plaster naklejany na niezdezynfekowaną ranę. Łagodzenie skutków zawsze ma mniejszy sens niż naprawianie przyczyny.
Zielony oddech
Masz zielone rośliny w najbliższym otoczeniu? Mogą pełnić równolegle dwie funkcje: są ozdobą i filtrują dla nas to, czym musimy oddychać. Ale żeby mogły działać na maksimum swoich możliwości - warto o nie zadbać. Znajomi często pytają, po co mi ten ogród w domu? Kocham kwiaty, a one chyba się rewanżują.
Mam okazy sprzed dziesięciu czy dwudziestu lat, które przeżyły niejedną przeprowadzkę i mają się świetnie. Nie mam żadnych czarodziejskich metod. Podlewam każdą roślinkę co drugi dzień, niewielką ilością wody (nie mam kaktusów). Ale od lat nie używam tak zwanej zwykłej, a odstaną wodę i do tego z dodatkami. Tak, półki sklepowe uginają się od odżywek - każda dedykowana innemu kwiatkowi. Kliencie kup - najlepiej pięć każdego rodzaju. Nie korzystam z chemicznych rozwiązań.
Co orzechy mają wspólnego z kwiatami?
Codziennie wieczorem namaczam orzechy, których rano używam do śniadania. W mojej kuchni królują włoskie i migdały. Wody z namaczania orzechów nigdy nie wylałam do zlewu - on nie musi być dobrze odżywiony. Tą właśnie wodą podlewam moją domową zieloną dżunglę. Rośnie jak szalona i wypuszcza młode listki niezależnie od pór roku - również w sezonie grzewczym.
Zadbajmy o detale związane z ekspozycją kwiatów doniczkowych. Największe znaczenia ma to zimą: rośliny nie lubią bliskości rozgrzanych kaloryferów. Przearanżujmy przestrzeń w trosce o piękne otoczenia i lepszy oddech. Zdrowie jest sumą najmniejszych decyzji i najdrobniejszych pozytywnych działań.
Ewa Koza, mam smak.com