Ana de Armas o przygotowaniach do roli Marilyn Monroe: Czułam, że mózg mi się usmażył
W tym roku na Netfliksie pojawi się nowy film poświęcony Marilyn Monroe. W ikonę kina i bodaj najsłynniejszą blondynkę świata wcieliła się w nim kubańska aktorka Ana de Armas, nominowana do Złotego Globu za występ w kryminale "Na noże". W nowym wywiadzie gwiazda opowiedziała o czasie, gdy przygotowywała sie do tej roli. Nie wspomina tego okresu dobrze. "To była niezwykle wyczerpująca tortura. Czułam, że mózg mi się usmażył" - powiedziała z rozbrajającą szczerością.
Fani Marilyn Monroe z niecierpliwością wyczekują premiery filmu "Blonde", który ma pokazać tę legendarną aktorkę z zupełnie innej perspektywy. Nakręcony na podstawie bestsellerowej, nominowanej do nagrody Pulitzera oraz National Book Award książki Joyce Carol Oates obraz opowie o wewnętrznym życiu Monroe. Jedną z najsłynniejszych gwiazd Hollywood wszech czasów najpierw miała zagrać Naomi Watts, później ogłoszono, że zastąpi ją Jessica Chastain. Finalnie angaż otrzymała jednak Ana de Armas, gwiazda thrillera "Blade Runner 2049" oraz kryminału "Na noże", za rolę w którym otrzymała w zeszłym roku nominację do Złotego Globu.
Kubańska aktorka wyznała niedawno, że wystarczył jej jeden casting, by przekonać reżysera Andrewa Dominika, że to jej powinien powierzyć rolę Marilyn Monroe. Ale już same przygotowania do wcielenia się w tę postać nie były takie łatwe. Nie tylko dlatego, że trwały aż dziewięć miesięcy. W najnowszym wywiadzie udzielonym "The Sunday Times" de Armas wyznała, że szlifowanie wokalnych umiejętności i doskonalenie akcentu, co miało upodobnić ją do Monroe, wyczerpały ją psychicznie. "Przez dziewięć miesięcy wytężonej pracy nieustannie ćwiczyłam z trenerami dialektu i wokalu. To była niezwykle wyczerpująca tortura. Czułam, że mózg mi się usmażył" - zdradziła aktorka.
I zaznaczyła, że studiując biografię Monroe, dostrzegła wiele podobieństw między ówczesnymi zmaganiami kobiet pracujących w branży filmowej oraz problemami, z jakimi borykają się aktorki w dzisiejszych czasach. "Pracując nad sportretowaniem Marilyn miałam kilka refleksji nad tym, z czym kobiety mierzyły się w latach 30., 40. i 50. i jak to wygląda obecnie. To wszystko jest niestety bardzo ze sobą powiązane. A jeśli nie masz silnej bazy w postaci rodziny i przyjaciół, naprawdę trudno jest sobie z tym poradzić" - wyznała gwiazda.
Przez ostatnie miesiące o Anie de Armas głośno było jednak nie tylko ze względu na aktorskie dokonania, ale też jej związek z Benem Affleckiem, z którym rozstała się kilka dni temu. Powodem zakończenia relacji miały być - jak informowało źródło magazynu "People" - trudne do pokonania różnice. Po kilku miesiącach znajomości stało się jasne, że de Armas i starszy od niej o 16 lat Affleck są obecnie na "zupełnie innych etapach życia".
Niedawno na ten temat wypowiedział się brat hollywoodzkiego gwiazdora, Casey Affleck. Co ciekawe, nie szczędził ciepłych słów de Armas. "Myślę, że ten rok był naprawdę trudny dla ludzi będących w związkach. Ana to jedna z najsłodszych, najzabawniejszych i najmilszych osób, jakie znam. Nie będzie miała żadnego problemu ze znalezieniem kogoś nowego" - stwierdził laureat Oscara za rolę w filmie "Manchester by the Sea" w rozmowie z "Entertainment Tonight". Aktor zaznaczył, że widział już nowy film z udziałem byłej ukochanej swojego brata. Jej występ w nowej produkcji o Marilyn Monroe ocenia on bardzo wysoko. "Idę o zakład, że zdobędzie każdą możliwą nagrodę. Nie martwię się o nią. To będzie dla niej z pewnością bardzo udany rok" - skwitował Affleck.