Ania Wyszkoni: Jestem spełniona
29 czerwca ukazał się pierwszy solowy album Ani pt."Pan i pani", który promuje piosenka "Czy ten pan i pani". Z tym utworem Ania wywalczyła Srebrną Premierę 46. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.
Od naszej ostatniej rozmowy minął prawie rok. Co się zmieniało od tego czasu w Twoim prywatnym i zawodowym życiu?
Anna Wyszkoni: W moim życiu prywatnym niewiele się zmieniło. Wciąż jestem szczęśliwie zakochana, mój syn skończył pierwszą klasę szkoły podstawowej i jest fantastycznym chłopcem, który daje mi wiarę.
Spore zawirowanie nastąpiło w tej drugiej sferze. Wciąż bardzo dużo koncertuję z zespołem Łzy, ale wreszcie zrealizowałam też plany związane z moją pierwszą solową płytą. Teraz promuję krążek, ale wciąż bawię się muzyką. Cieszę się, że miałam okazję kolejny raz wystąpić podczas festiwalu w Opolu. To było dla mnie wyjątkowe uczucie, bo pierwszy raz wystąpiłam tam solo z piosenką "Czy ten pan i pani".
Miałam w związku z tym nieco większą tremę, ale wyjechałam z Opola ze Srebrną Premierą, za którą bardzo dziękuję wszystkim, którzy oddali na mnie głos. Sam występ na deskach opolskiego amfiteatru za każdym razem jest dla mnie dużym przeżyciem i wyróżnieniem. Ta nagroda dodała mi energii do kolejnych działań. Do tego zdobyłam w tym roku uznanie dziennikarzy i fotoreporterów, którzy przyznali mi nagrodę w niedzielny wieczór. Otrzymaliśmy również ze Łzami Platynową Płytę za album "The Best Of" . To był chyba najbardziej ekscytujący weekend od naszego ostatniego spotkania.
Postawiłaś teraz na karierę solową. Czyżby coś zaczęło się psuć między Tobą a resztą zespołu?
Nic się nie psuje. Wręcz przeciwnie.To, że mogę realizować się na innych polach muzycznych dodaje mi energii. Dzięki temu czuję się całkowicie spełniona. Kiedy staję na scenie z chłopakami z Łez wciąż czuję tę samą pasję i radość, które towarzyszyły mi na początku kariery. Lubię to, co robię. Nie chcę z niczego rezygnować, chcę się rozwijać i próbować nowych rzeczy.
Skąd pomysł na tytuł swojego debiutanckiego albumu "Pan i Pani"?
Pan i pani to temat rzeka. Można wiele mówić o relacjach łączących kobietę i mężczyznę. Każda z piosenek na płycie w jakimś stopniu zahacza o ten temat, stąd taki a nie inny pomysł na tytuł.
Na swojej nowej solowej płycie pokazujesz swoją zupełnie nową twarz... Cóż to za twarz?
Przymierzyłam się do nagrania tej płyty już jako dojrzała artystka i dojrzała kobieta. Chciałam to pokazać. Płyta jest bardzo zróżnicowana, ale w całości bardzo kobieca. Jestem z niej bardzo dumna, pewna każdego dźwięku i każdego słowa, które wyśpiewałam na tej płycie. Współproducentem tej płyty był Bogdan Kondracki, który produkował m.in. albumy Krzysztofa Krawczyka, Maryli Rodowicz, Ani Dąbrowskiej, czyli naprawdę dużych nazwisk.
Chcieliśmy poeksperymentować i pobawić się w trakcie realizacji tej płyty i sądzę, że nam się to udało. Jedna z piosenek zaaranżowana jest wyłącznie na instrumenty dęte, inna na smyczkowe. Każda z piosenek jest inna. Przypuszczam, że wiele osób może być tą płytą zaskoczonych, ale wierzę mocno w to, że pozytywnie.
Do kogo przede wszystkim kierujesz swój krążek?
Zawsze kierowałam swoje piosenki do wszystkich, którzy chcą mnie słuchać. To się nie zmieniło. Nie chcę określać mojej grupy odbiorców. Na koncertach Łez zawsze pojawiały się osoby w różnym wieku. Chciałabym, żeby tak było również z moją twórczością solową.
Co chcesz przekazać swoimi utworami?
Każdy ze słuchaczy powinien na swój własny sposób zinterpretować teksty piosenek. Inaczej odczytają je młodsi słuchacze, inaczej ci bardziej doświadczeni. Nie będę jednak ukrywać, że większość piosenek jest o miłości, bo to o niej można wciąż wiele mówić i jest to uczucie, które każdego z nas kiedyś dopada i wiąże się z wieloma emocjami. Jednym z moich ulubionych i najbardziej osobistych tekstów na płycie jest jednak tekst "Zakochaj nas", który mówi o zbyt szybkim tempie życia i o tym, że chcąc złapać za nogi każdą z chwil, można wiele z nich przegapić.
A jaka jesteś poza sceną?
Jestem bardzo spokojną i cierpliwą osobą, ale potrafię też walczyć o swoje. Żyję każdym dniem, ale nie jestem typem imprezowiczki. Lubię dom, który jest z dala od Warszawy i całego show-biznesu. Poza sceną chcę prowadzić normalne życie.
Lubisz siebie rozpieszczać?
Oczywiście. Lubię wizyty w SPA, uwielbiam zakupy, ale tylko wtedy, gdy wiem, że mam na to czas. Nie lubię skupiać się na swoich zachciankach, kiedy wiem, że coś jest jeszcze nie zrobione.
Co w sobie lubisz najbardziej?
Lubię swoją wrażliwość i wytrwałość. To te cechy pomogły mi dojść do tego, co mam.
A Twoja największa słabość?
Zawsze mówię, że moja największa zaleta jest jednocześnie moją największą wadą. To niestety prawda, bo bycie wrażliwym człowiekiem w dzisiejszych czasach nie jest wcale takie proste.
Często płaczesz?
Lubię płakać, bo ze łzami wylewam z siebie smutek. Lepiej trochę popłakać niż tłumić te negatywne emocje w sobie. Często jednak są to łzy wzruszenia, bo ja łatwo się wzruszam. Rozklejam się nawet na filmach komediowych.
W życiu kierujesz się przede wszystkim rozumem, czy raczej emocjami, tzw. spontanem?
Różnie. Zależy jaką podejmuję w danej chwili decyzję. Często kieruję się intuicją i w zależności od tego jak ta mi podpowiada działam spontanicznie lub myślę o czymś bardzo długo. Jestem też mamą więc staram się jednak kierować rozumem. Jestem już odpowiedzialna nie tylko za siebie.
Praca w show-biznesie wymaga ciężkiej pracy, żelaznej dyscypliny i siły. A Ty wydajesz się taka delikatna....
Ale zdyscyplinowana. Zawsze byłam bardzo ambitna. Poza szkołą miałam wiele różnych zajęć i wszystkiemu byłam w stanie podołać, bo wszystko to, łącznie z nauką sprawiało mi dużo przyjemności. Wbrew pozorom jestem też dość silną dziewczyną, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Dbam o kondycję ciała i umysłu, bo wiem jak jest mi potrzebna w byciu dobrą mamą i coraz lepszą artystką. A te dziedziny to mój życiowy priorytet.
Skąd czerpiesz siły na wszystkie zajęcia, którymi zajmujesz się w życiu?
Nie wiem. Chyba z radości, którą sprawia mi ich wykonywanie.
Lubisz aktywny wypoczynek?
Lubię czasem siedzieć i nic nie robić, ale generalnie jestem osobą bardzo aktywną. Nie lubię rano długo spać, bo mam poczucie tracenia cennego czasu, a najbardziej męczące są dla mnie długie podróże busem, bo ze względu na coraz częściej dokuczającą mi chorobę lokomocyjną nie mogę nawet czytać książek.
Napędza mnie słońce i lato. Kiedy za oknem jest piękna pogoda, lubię wyjść na spacer, pograć z synem w piłkę albo pojechać na wycieczkę rowerową. Nie uprawiam regularnie sportu, bo nie mam na to czasu, ale na scenie daję z siebie wszystko. To prawie jak bieg na tysiąc metrów z przeszkodami. To kosztuje mnie sporo wysiłku, więc lubię też czasem po prostu posiedzieć na kanapie i nic nie robić.
Podróż marzeń?
Zawsze byłam zdania, że nieważne gdzie, a z kim się jedzie w tę podróż.
Plany na wakacje?
Koncerty, promocja, prace nad nowym albumem Łez, a potem w grudniu wyjazd do ciepłych krajów.
Rozmawiała: Ilona Adamska, I.D.media