Anna Dymna: siadam sobie i patrzę w niebo

O świcie chodzi na bosaka po trawie, podczas pracy robi sobie pięciominutowe przerwy na wyciszenie, czyta wiersze, układa na komputerze kuleczki, bawi się z kotami. Te drobiazgi dają szczęście Annie Dymnej.

Anna Dymna zachwyca się w życiu drobiazgami
Anna Dymna zachwyca się w życiu drobiazgamiBeata Zawrzel/REPORTEREast News

- Gdy wstaję o świcie, to chodzę sobie na bosaka po trawie. Nawet po śniegu czasem chodzę. Mam stopy po operacji, więc to bardzo dobrze działa przeciwbólowo - przyznaje Anna Dymna w książce "Całe szczęście jestem kobietą". Publikacja jest zbiorem rozmów, które z inspirującymi kobietami przeprowadziły aktorka Roma Gąsiorowska i dziennikarka Sylwia Stano. Porannym rytuałem Dymnej jest też śniadanie z domownikami.

Ikona polskiego kina i teatru potrafi sobie radzić z brakiem snu. Robi sobie pięciominutowe przerwy na wyciszenie.

- Zatrzymuję się bez względu na to, co się dzieje - czy jestem na planie, czy w teatrze, gdziekolwiek. Siadam sobie i patrzę w niebo. Spoglądam też dokładnie, co się dzieje naokoło - deklaruje. Lubi patrzeć na świat, jakby go widziała pierwszy raz. Siada i patrzy, tak jak jej koty.

- Ja zawsze miałam koty, a one mnie - twierdzi. To jej terapeuci, którzy kochają ją bezwarunkowo.

Anna Dymna czyta wiersze dla siebie i publiczności
Anna Dymna czyta wiersze dla siebie i publicznościWaclaw Klag/ REPORTEREast News

Gdy nie może zasnąć po intensywnym dniu, to czyta wiersze.

- Ktoś powie: stara egzaltowana baba, a niech się śmieją... Pewnie zazdroszczą - mówi Dymna. Aktorka jest pomysłodawczynią Salonu Poezji, projektu realizowanego w Krakowie od 2002 r. W każdy niedzielny poranek, w foyer Teatru im. Słowackiego w Krakowie, aktorzy czytają wiersze, bardziej lub mniej znanych poetów. Ich słowom towarzyszy muzyka na żywo w wykonaniu wybitnych instrumentalistów

Innym sposobem na przywołanie snu jest dla aktorki układanie na komputerze kolorowych kuleczek.

- To rodzaj terapii porządkującej myśli i emocje. Czerwone do czerwonego, zielone do zielonego i po 10 minutach masz uporządkowane wszystko. Wtedy idę spać - opowiada.

Nie można też zapomnieć o jej działalności na rzecz chorych i niepełnosprawnych. "To właśnie oni - sparaliżowani, bez nóg, siedzący na wózkach - zwracają mi uwagę na to, co w życiu jest ważne. Nie tracą czasu" - mówi twórczyni, a także szefowa Fundacji "Mimo wszystko".

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas