Anna Wendzikowska: Byłam niegrzecznym dzieckiem
W muzycznym przedszkolu Piotra Rubika Anna Wendzikowska na chwilę wcieliła się w rolę opiekunki. Z okazji ogłoszenia wyników Ogólnopolskiej Zbiórki Żywności Podziel się Posiłkiem przeczytała dzieciom bajkę swojego autorstwa. Nam opowiedziała o swoim dzieciństwie.
By wesprzeć akcję organizowaną z myślą o niedożywionych dzieciach, napisałaś bajkę "Nauka dzielenia według Julki". O czym jest to opowiadanie?
Anna Wendzikowska: - Ogólnie rzecz ujmując, bajka jest o tym, żeby się dzielić, żeby pomagać. Widzę po dzieciach swoich znajomych, że bardzo trudno jest oduczyć je egoizmu. Chcę sprawić, by dzieci zaczęły dostrzegać potrzeby innych. Zawsze, kiedy jestem zapraszana do jakichś akcji społecznych, nie odmawiam współpracy. Jeśli ktoś uważa, że mój wizerunek jest cenny i przydatny dla jakiejś charytatywnej inicjatywy, czemu nie. Powiem też, że los dzieci jest dla mnie czymś, co najbardziej dotyka mojego serca. Chętniej angażuje się w sprawy związane z dziećmi, niż np. w pomoc zwierzętom. Uważam, że jest to ważniejsze.
Jak pisało ci się bajkę?
- To było bardzo trudne zadanie, bo najchętniej pisałabym w stylu braci Grimm - w ich bajkach nie wszystko jest piękne i różowe. Po konsultacji z psychologiem, którzy zajmują się edukacją dzieci, okazało się, że trochę muszę skorygować sposób komunikacji z najmłodszymi dziećmi.
Na jakich bajkach się wychowałaś?
- Rodzice bardzo dużo czytali mi bajek rosyjskich. One były trochę inne. Nie powielają historii z baśni braci Grimm czy Andersena. Pamiętam też "Kubusia Puchatka" i książkę, którą rodzice kupili mi na wakacjach, "Opowiastki dla Kubusia". Zakochałam się w niej. Rodzice w kółko, co wieczór, musieli mi ją czytać.
Jakim byłaś dzieckiem?
- Raczej byłam niegrzeczna. Do tej pory rodzice mi to wypominają. Początkowo miała opiekować się mną babcia, ale odmówiła, bo nie dawała sobie ze mną rady i dlatego musiałam iść do przedszkola. Byłam bardzo żywym dzieckiem. Rodzicie do tej pory wspominają wideo, które nakręcili ze mną, gdy miałam dwa latka. Film pokazuje, jak trzymam ciasteczko. Rozglądam się, rozglądam, po czym rzucam ciasteczko na podłogę i wdeptuję je w dywan (śmiech).
Pisanie bajki była dla ciebie tylko odskocznią od codziennej pracy. Przede wszystkim rozmawiasz z zagranicznymi gwiazdami. Kto ostatnio znalazł się w ogniu twoich pytań?
- Wczoraj rozmawiałam z Hugh Grantem. Był najbardziej złośliwym rozmówcą, jakiego kiedykolwiek miałam. Na przykład podeszłam do niego, podałam mu rękę, a on do mnie: "Ale masz słaby uścisk dłoni, jak mięczak". Mi to nie przeszkadzało. To miła odmiana po Amerykanach, którym wszystko się podoba. Później rozmawialiśmy o rodzicielstwie. Poprosiłam go, by podzielił się swoimi doświadczeniami, bo sama spodziewam się dziecka. Powiedział: "Wychowanie dzieci jest strasznie trudne, nie dasz rady". Przez cały czas była to rozmowa w tym stylu.