Antygwiazda

Nie obchodzi go sława, a pieniądze lubi z jednego powodu. Johnny Depp (46) sam ustala reguły gry. I wygrywa.

Johnny Depp
Johnny DeppGetty Images/Flash Press Media

Właśnie zaczął zdjęcia do filmu "The Tourist", w którym partneruje mu Angelina Jolie. "Obawiam się, że paparazzi nie dadzą nam spokoju" - mówi. I dodaje półżartem: "Mam jednak nadzieję, że będą polowali głównie na Angie, bo ja nie zabieram swoich dzieci na plan".

Depp i jego życiowa partnerka, francuska aktorka Vanessa Paradis (37), wybrali model życia inny niż większość gwiazd Hollywood. "Nie mieszkam w Los Angeles, nie bywam w klubach, wiem, jak unikać paparazzich" - mówi aktor. Z przekonaniem tłumaczy, że nie mógłby żyć jak Angelina Jolie i Brad Pitt. "Każdy ich ruch jest rejestrowany przez kamery!".

Wcześniej tego nie czułem

Gdy w 1998 roku na planie filmu Romana Polańskiego "Dziewiąte wrota" Johnny zobaczył Vanessę Paradis, zrozumiał, że to kobieta, z którą chce założyć rodzinę. "Nigdy wcześniej tego nie czułem. Dla niej byłem gotów wyprowadzić się ze Stanów, zamieszkać w Indiach albo Australii. Całkowicie zmienić swoje życie" - wspominał w jednym z wywiadów.

Wielokrotnie podkreślał, że gdyby nie Vanessa, mógłby źle skończyć. Razem z Kate Moss, swoją poprzednią dziewczyną, zażywał narkotyki i żył od imprezy do imprezy. Dzięki Paradis nie tylko wyszedł z nałogu, ale też odzyskał poczucie bezpieczeństwa.

O Vanessie mówi po prostu: "Równa babka". A Paradis bagatelizuje swoją rolę w sprowadzeniu Johnny'ego na dobrą drogę, za to podkreśla znaczenie wzajemnej fascynacji: "Jest między nami niesamowita chemia. To nieprawda, że pasja i namiętność wygasają po kilku latach związku. Nadal się pragniemy i uwielbiamy ze sobą rozmawiać. O wszystkim!".

Francuz z wyboru

W latach 90. Vanessa była przedmiotem nieustannego zainteresowania francuskich mediów, a zdjęcia Johnny'ego Deppa trafiały na okładki kolorowych pism na całym świecie. Obydwoje wiedzieli, jak może się skończyć ich związek. Wprowadzili więc w życie plan, mający uchronić ich prywatność.

Pierwszym krokiem było zamieszkanie na francuskiej prowincji. Gdy w 1999 roku na świat przyszła ich córka, Lily Rose, Vanessa i Johnny kupili wartą dwa miliony dolarów posiadłość w miasteczku Plan-de-la-Tour na Lazurowym Wybrzeżu. "W moim miasteczku ludzi nie obchodzi, że jestem znanym aktorem. Ja i Vanessa mamy święty spokój. Uwielbiam Francuzów. No, może poza paryżanami, oni rzeczywiście są trudni" - opowiada Depp.

Po dziesięciu latach spędzonych we Francji aktor przyznaje, że nadal ma problemy z językiem francuskim. Bez problemu kupi wino, ser i bagietkę, ale to wszystko. "Za to moje dzieci mówią równie dobrze i po angielsku, i francusku. To z pewnością zasługa Vanessy" - mówi.

Johny Depp w "Alicji w Krainie czarów"/fot. materiały dystrybutora
materiały prasowe

Gdy latem, nawet na francuskiej prowincji, świat zaczyna za bardzo interesować się rodziną Johnny'ego Deppa, wtedy cała czwórka przeprowadza się na... bezludną wyspę.

Azyl na Bahamach

Tylko jeden dziennikarz, wysłannik magazynu "Vanity Fair", dostąpił zaszczytu goszczenia na Little Hall's Pond Cay - prywatnej wyspie Johnny'ego Deppa na Bahamach. Jej kupno doradził aktorowi Marlon Brando. "Powiedział, że to najlepsze, co można mieć. Własna wyspa, na której jesteś panem i władcą" - mówi Depp.

Z Marlonem Brando zaprzyjaźnili się na planie filmu "Don Juan DeMarco". "Marlona ceniłem, jako człowieka. Czy imponował mi jako aktor? To zabrzmi nieskromnie, ale aktorzy nigdy mi nie imponowali. W ogóle nie przyjaźnię się z aktorami. To dziwni ludzie ".

Brando pomógł mu znaleźć wyspę idealną. Jest bezpieczna (w okolicy rzadko pojawiają się huragany), chroniona (znajduje się w pobliżu rezerwatu przyrody) i nieziemsko piękna. Ma sześć plaż: Paradis (na cześć ukochanej aktora), Gonzo (na cześć przyjaciela, zmarłego w 2000 roku dziennikarza Huntera S. Thomsona), Brando (na cześć Marlona), Lily Rose (na cześć dziesięcioletniej córeczki aktora), Jack (na cześć siedmioletniego synka) i nie uhonorowana niczyim imieniem Utility. "Każda plaża jest inna i ma inne przeznaczenie" - zdradza Depp, ale nie chce powiedzieć wiele więcej. Podkreśla tylko, jak dumny jest z faktu, że wyspa jest w pełni ekologiczna. Mieszkańcy poruszają się po niej wyłącznie meleksami.

W świetle księżyca

Jeden z najlepiej opłacanych aktorów świata ma dystans do sławy i pieniędzy. Żartuje, że szczęścia nie dają, ale można za nie kupić jacht, którym dopłynie się do raju. Po skończonej pracy nad filmem aktor czuje się zwykle tak zmęczony, że - szczerze to wyznał - choruje przez dwa tygodnie.

"Dopiero gdy docieram na wyspę, czuję się wolny. Dzięki niej jestem normalny" - mówi. Po zakończeniu zdjęć przypływa tu z rodziną. Tu się wycisza, tu schodzi z niego napięcie, tu wreszcie zbiera siły przed kolejną rolą. "Mam czas, by rozmawiać z Vanessą, jeść późne kolacje w świetle księżyca i nurkować w najczystszej wodzie na świecie" - mówi.

Ma nadzieję, że kiedyś jego dzieci będą tu przypływać ze swoimi dziećmi. "A Vanessa i ja będziemy mogli się tu zestarzeć".

Joanna Łazarz

Czytaj więcej w najnowszym wydaniu magazynu o gwiazdach "SHOW". W sprzedaży od 1 marca.

Show
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas