Objawy menopauzy łagodzone dietą? Ten produkt może być twoim sprzymierzeńcem
Nowy sposób na uderzenia gorąca? Znajdziesz go w kuchni! Coraz więcej badań pokazuje, że produkty sojowe – jak tofu czy mleko sojowe – mogą wspierać organizm kobiety w czasie menopauzy. Pomagają łagodzić uderzenia gorąca i obniżać cholesterol. To naturalne wsparcie, które warto włączyć do codziennej diety.

Soja kontra objawy menopauzy
Menopauza to nie tylko koniec miesiączki, to początek rewolucji w ciele kobiety. Uderzenia gorąca, nocne poty, kołatanie serca, rozdrażnienie, kłopoty ze snem - brzmi znajomo? Te objawy potrafią mocno dać się we znaki i utrudnić codzienne życie.
Nie zawsze można im zapobiec, ale z pewnością można je złagodzić. I tu coraz częściej mówi się o diecie. Okazuje się, że to, co ląduje na talerzu, może mieć realny wpływ na samopoczucie w okresie menopauzy.
A wśród sprzymierzeńców kobiet po pięćdziesiątce szczególne miejsce zajmuje niepozorna, zielona roślina - soja. Czy może naprawdę pomóc? Co mówią badania? I jak włączyć ją do codziennego menu bez nudy i rewolucji w kuchni?
Dlaczego soja? Fenomen izoflawonów
Soja to nie tylko składnik roślinnych kotletów czy mleka do kawy - to prawdziwy sprzymierzeniec kobiet w okresie menopauzy. A wszystko dzięki wyjątkowym związkom, które się w niej znajdują - izoflawonom. To naturalne substancje roślinne, które działają w organizmie podobnie jak estrogeny, czyli kobiece hormony, których w tym okresie zaczyna brakować.
Izoflawony nie są tak silne jak leki hormonalne, ale potrafią delikatnie wspierać ciało wtedy, gdy najbardziej tego potrzebuje - łagodząc wahania nastroju, ograniczając uderzenia gorąca i wspierając zdrowie kości oraz serca.
Dlatego właśnie soja zyskała opinię rośliny przyjaznej kobietom po pięćdziesiątce. Nie zastąpi terapii hormonalnej, ale może być jej naturalnym, bezpiecznym i smacznym uzupełnieniem.
Edamame - zielona broń na uderzenia gorąca

W 2021 roku przeprowadzono badanie, które zelektryzowało kobiety szukające naturalnych sposobów na uderzenia gorąca. Przez 12 tygodni uczestniczki - kobiety w wieku od 40 do 65 lat, doświadczające umiarkowanych lub silnych objawów menopauzy - stosowały prostą dietę opartą na roślinach. Bez mięsa, bez nabiału, bez przetworzonych produktów. Ale z jednym ważnym dodatkiem: codziennie jadły pół szklanki ugotowanej soi, czyli ok. 86 gramów.
Nie było to ani tofu, ani mleko sojowe - chodziło o jak najmniej przetworzone ziarna soi, takie jak edamame czy klasyczna gotowana soja. To właśnie w takiej postaci soja zawiera najwięcej naturalnych izoflawonów.
Efekt? Po trzech miesiącach częstotliwość i nasilenie uderzeń gorąca spadły aż o 84 procent. Co więcej, ponad połowa kobiet całkowicie przestała ich doświadczać. Poprawił się też sen i ogólne samopoczucie. A wszystko bez leków i bez skutków ubocznych - tylko z pomocą codziennego talerza.
A jak to wypada na tle hormonów?
Pytanie pojawia się naturalnie - czy fitoestrogeny z soi są równie skuteczne co terapia hormonalna? Odpowiedź brzmi: nie do końca, ale są dużo łagodniejsze. Izoflawony oddziałują przede wszystkim na receptory estrogenowe typu beta, które znajdują się m.in. w układzie kostnym i naczyniowym, czyli tam, gdzie często w czasie menopauzy pojawiają się problemy.
Działają jednak wolniej - pierwsze efekty można zauważyć dopiero po około 2-3 miesiącach. Ale dla wielu kobiet, które nie mogą lub nie chcą stosować hormonalnej terapii zastępczej, to opcja warta rozważenia. Szczególnie że skutki uboczne są rzadkie i zwykle łagodne.

Soja a cholesterol - więcej niż menopauza
Menopauza często idzie w parze z rosnącym cholesterolem. A tu znów soja może okazać się pomocna. Już w latach 90. amerykańska FDA zatwierdziła oświadczenie, że spożycie 25 g białka sojowego dziennie w ramach diety niskotłuszczowej może pomóc zmniejszyć ryzyko chorób serca.
W badaniu obejmującym ponad tysiąc kobiet w różnym wieku, wyższe spożycie produktów sojowych było powiązane z niższym poziomem cholesterolu LDL. Co więcej, soja działa nie tylko przez białko - zawarte w niej izoflawony również wpływają na elastyczność naczyń krwionośnych i ciśnienie krwi.
Można więc śmiało powiedzieć, że soja gra na dwóch frontach - hormonalnym i sercowo-naczyniowym.
Soja niczym superfood
Ale to jeszcze nie koniec. Soja to także źródło pełnowartościowego białka - zawiera wszystkie aminokwasy, jakich potrzebuje ludzki organizm. Jest też bogata w błonnik, witaminy z grupy B, witaminę K, magnez, wapń i przeciwutleniacze.
Niektóre badania sugerują, że regularne spożycie soi może korzystnie wpływać na gęstość kości i zmniejszać ryzyko niektórych nowotworów, w tym jelita grubego i - w kontekście diety azjatyckiej - także raka piersi.
Co ciekawe, jeszcze lepszą przyswajalność izoflawonów mają produkty fermentowane, jak miso czy tempeh. Jeśli więc chcesz działać kompleksowo - warto wprowadzić do diety także te orientalne akcenty.
Jak wprowadzić soję do codziennej diety?
Nie trzeba od razu zamieniać kuchni w japońską restaurację. Wystarczy kilka prostych zamienników: mleko sojowe do kawy, tofu w sałatce zamiast sera feta, edamame jako przekąska zamiast orzeszków, kotlety sojowe jako obiad bez mięsa.
Dobrze też pamiętać, by wybierać produkty jak najmniej przetworzone - najlepiej naturalne, gotowane, duszone lub fermentowane.

Czy soja jest dla wszystkich?
Choć soja ma wiele zalet, nie każdemu służy tak samo. Kobiety z nowotworami hormonozależnymi powinny unikać dużych ilości izoflawonów i przed wprowadzeniem produktów sojowych skonsultować się z onkologiem.
Rzadko, ale zdarzają się też alergie na soję - w takim przypadku trzeba oczywiście unikać jej całkowicie. Niektóre osoby z chorobami tarczycy również powinny zachować ostrożność i omówić wprowadzenie soi z lekarzem.
Soja nie jest cudownym lekiem, ale może być cennym wsparciem dla kobiet w okresie menopauzy. Pomaga łagodzić objawy takie jak uderzenia gorąca, wspiera serce, dostarcza białka i minerałów. Co więcej, można ją wprowadzić do diety w prosty i smaczny sposób.