Ashley Graham irytuje obsesja na punkcie wyglądu kobiet
Jedna z najsłynniejszych modelek plus size pokusiła się o refleksję nad powszechną presją posiadania szczupłej sylwetki. Graham wyznała, że odkąd była nastolatką słyszała negatywne opinie na temat swojej figury, a większość osób nie wróżyła jej kariery w modelingu.
Szczególnie jednak drażnią ją podwójne standardy w kwestii dbania o wygląd. "Nienawidzę tego, że ciągle muszę rozmawiać o swoim ciele, bo nie znam ani jednego faceta, który musiałby to robić" - stwierdziła.
Ashley Graham to jedna z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych modelek. Mimo że jej figura odbiega od obowiązujących w tej branży rygorystycznych standardów, udało się jej osiągnąć imponujący sukces, który zdaje się dowodzić tego, że rozmiar nie ma w istocie żadnego znaczenia. Dość wspomnieć, że Graham spacerowała po wybiegach takich modowych gigantów, jak Dolce & Gabbana czy Victoria’s Secret, a jako pierwsza w historii modelka plus-size trafiła na okładkę magazynu "Sports Illustrated".
Jak wspomina w rozmowie z miesięcznikiem "WSJ. Magazine", jej większa sylwetka była dla niej w przeszłości źródłem wielu problemów. "W dziale dziecięcym, w którym wszystkie moje koleżanki robiły zakupy, nic na mnie nie pasowało, dlatego musiałam kupować ubrania w sekcji dla dojrzałych kobiet. Ale te rzeczy były albo za duże, albo zbyt poważne. Skończyło się na tym, że często nosiłam za ciasne ubrania, a moje stylizacje bywały prowokacyjne" - wyznała modelka.
W młodości Graham musiała się mierzyć z nieustanną krytyką swojego wyglądu. Gdy skończyła 17 lat, postanowiła spróbować swoich sił w modelingu. Usłyszała wówczas, że aby odnieść sukces, musi schudnąć. "Moi agenci mówili mi wprost, że jeśli nie stracę na wadze, nie będę dostawać zleceń. Moja samoocena gwałtownie spadła. Ale później to mi dodało odwagi, by na przekór panującym trendom wypełnić lukę w branży" - podkreśliła gwiazda wybiegów.
Gdy wreszcie zaakceptowała to, jak wygląda, do uczenia się samoakceptacji postanowiła zachęcać inne kobiety. "Właśnie dlatego nie publikuję na Instagramie "idealnych" zdjęć. Chcę pokazywać naturalność, aby ludzie wiedzieli, że naprawdę istnieją kobiety z cellulitem, z tłuszczem na plecach, z rozstępami... Na świecie jest mnóstwo kobiet puszystych, kobiet plus size, kobiet grubych - nazywaj je jak chcesz" - zaznaczyła Graham.
Choć presja związana z posiadaniem szczupłej sylwetki już jej nie męczy tak, jak kiedyś, tym, co wciąż ją drażni w dyskusjach na temat wyglądu, są podwójne standardy. Jak wyjaśniła Graham, kobiety poddawane są znacznie surowszej ocenie, nieustannie mierząc się z komentarzami na temat swojej figury. "Nienawidzę tego, że ciągle muszę rozmawiać o swoim ciele, bo nie znam ani jednego faceta, który musiałby to robić. Tym, co motywuje mnie do prowadzenia takich rozmów, jest fakt, że kiedy byłam młoda, w ogóle nie mówiło się o osobach takich, jak ja" - dodała modelka.