Celine Dion uczciła pamięć swojego męża
René Angélil zmarł 14 stycznia 2016 roku po walce z rakiem gardła. Celine Dion uczciła pamięć swojego męża w pierwszą rocznicę jego śmierci.
Menedżer René Angélil zmarł 14 stycznia 2016 roku po walce z rakiem gardła. Rok później 48-letnia piosenkarka zamieściła na Facebooku wzruszające wideo ukazujące jego życie.
Podpisała je w następujący sposób:
- Minął rok odkąd odszedł od nas René. Na zawsze pozostanie w naszych sercach.
Na początku wideo widzimy René jako dziecko, a materiał kończy się pocałunkiem od Celine.
René miał sześcioro dzieci - Patricka (48 l.) z pierwszego małżeństwa z Denyse Duquette, Jeana Pierre'a (42 l.) i Anne Marie (39 l.) z drugiego małżeństwa z Anne Renée oraz René-Charlesa (15 l.) i bliźnięta Nelsona i Eddy'ego (6 l.) z Celine.
Celine przyznała, że walka René z rakiem była trudna dla całej rodziny.
Powiedziała:
- Zanim odszedł było nam wszystkim bardzo ciężko. Było to szczególnie trudne dla mnie i moich dzieci. Widzieliśmy, jak mężczyzna, którego kochamy, codziennie powoli odchodzi. Gdy zmarł, poczułam ulgę, że mężczyzna, którego kochałam, jedyny mężczyzna, którego całowałam (tak, nigdy w życiu nie całowałam innego mężczyzny), już nie cierpi. Mężczyzna mojego życia był moim partnerem i byliśmy jednością. Gdy już nie cierpiał, powiedziałam sobie: Zasługuje na to, żeby nie cierpieć.
Przed Bożym Narodzeniem Celine przyznała, że nie była gotowa na pierwszą rocznicę jego śmierci.
Wyjaśniła:
- Nie mogę uwierzyć w to, że niedługo minie rok od śmierci mojego męża. Nie wiem, kiedy przychodzi Święty Mikołaj, ale gdybym miała go o coś prosić w tym roku, to chciałabym, aby powiedział René, żeby się nie spieszył. Nie jestem gotowa!
- To słodko-gorzkie chwile, ale musimy postarać się, aby te święta były naprawdę szczęśliwe. Cieszę się, że on już nie cierpi i nie musi się o nic martwić. Jest w naszych sercach, a duch świąt sprawi, że znów będziemy razem. Będziemy jeździć na nartach, a on będzie z nami.
Zanim René był już zbyt osłabiony chorobą, twórczyni hitu "Think Twice" jeździła razem z nim na narty do Montany w każde Boże Narodzenie.